Szczerze powiedziawszy, to miałam się za tę książkę w ogóle nie zabierać. Byłam do niej sceptycznie nastawiona, jednak po pewnej entuzjastycznej recenzji skusiłam się na zakup. Czy żałuję? Absolutnie! No bo kto powiedział, że kolejna książka o wampirach nie może być już dobra? Ta jest i to bardzo.
Pewnego dnia, tuż po wakacjach, świat Jessiki, amerykańskiej nastolatki, przewraca się do góry nogami. Czekając na autobus szkolny dziewczynę obserwuje pewien tajemniczy chłopak, to zdarzenie lekko zaniepokoiło Jessikę. Ku jej zaskoczeniu jegomość pojawia się również w szkole. Okazuje się, że jest uczniem z wymiany międzynarodowej z Rumunii. Jakby i tego było mało, rodzice Jessiki znają chłopaka, nawet zapraszają go na kolację i wtedy się zaczyna. Lucjusz Vladescu, bo tak nazywa się tajemniczy chłopak, oznajmia dziewczynie, że jest wampirem tak jak ona i są sobie przyrzeczeni na mocy paktu. Mało tego, okazuje się, że Jessika jest wampirzą księżniczką i jeśli się nie pobiorą ich rody zaczną ze sobą wojną, na co od dłuższego czasu się zanosi. Dziewczyna traktuje go jak wariata, jednak przybrani rodzice dziewczyny również powtarzają te rewelacje. W co ma wierzyć i komu? Czy ma poświęcić swoje życie, przyszłość, plany i marzenia dla wampirów?
Niebywale wciągnęłam się w tę książkę. Jest zabawna na swój sposób i nie mówię tu o parskaniu śmiechem co stronę. Akcja nie ma postojów, prawie zawsze coś się dzieje. Mamy szkolne życie, miłostki, potyczki między kolegami. Fabuła jest lekka, to się chce czytać! A narracja Jessiki jest niemęcząca i przyjemna. Listy Lucjusza skierowane do jego wuja są ciekawym urozmaiceniem. Czytelnik wie, co tam w jego głowie siedzi, co go gryzie i jak się zmienia. Początkowo listy są zabawne, opisują spotkania i "zaloty" do Jessiki. Te listy są urocze, można w nich dojrzeć prawdziwego Lucjusza.
Najmocniejszą stroną jest niewątpliwie i bezapelacyjnie główny bohater - Lucjusz, Lucek, Luc... Takiego bohatera zdaje się jeszcze nie było. Arogancki typ, uwodzicielski, zarozumiały, ma poczucie wyższości z racji swego pochodzenia. To człowiek elegancki, dobrze wychowany z manierami. Lucjusz wie czego chce, zmierza do wytyczonego celu. Do bólu niekiedy niewspółczesny, posługujący się pięknym językiem. Z początku totalnie arogancki i nawet zarozumiały, z czasem jednak się zmienia. I to niejednokrotnie! To po prostu wampir z klasą (i kasą też). Z kolei nasza Jessika, a tak naprawdę Anastazja, to normalna, całkiem przeciętna nastolatka o matematycznym umyśle. Do tego jest sympatyczna, wrażliwa, delikatna i kobieca, bo w rozmiarze "40". Dziewczyna nie boi się pracować ani pobrudzić, co spotyka zdziwienie u Lucjusza, bo przecież to nie przystoi. Podobała mi się u niej ta jej niewiara co do istnienia wampirów, wykluczyła to jako coś nieracjonalnego. Długo nie wierzyła w ich istnienie. Jest racjonalistką i tak powinno być! Denerwowała mnie jednak jej ślepota w stosunku do wspaniałego Lucjusza, choć z początku faktycznie był dupkiem. A tak, Jessika zastanawiała się pomiędzy nieskomplikowanym i "fajnym" Jakiem a nieco aroganckim i niezwykle uwodzicielskim Lucjuszem. Też mi wybór! Na szczęście Lucjusz się nie poddaje. Ich relacje, próby dotarcia do siebie, pojednania, zbliżenia... ach!
Tuż po skończeniu książki miałam ogromną ochotę zacząć od nowa. Poczekam jednak jakiś czas, bo z tym podejściem łatwo mogę przedawkować tę pasjonującą lekturę, a ja chcę się nią w pełni rozkoszować. Tym samym książka ląduję na półce z ulubionymi pozycjami. Nie poradzę nic na to, że "Przyrzeczeni" mnie kompletnie oczarowali (o tak, lubię to słowo), po skończeniu mogę stwierdzić, że chcę więcej, dużo więcej części. Niestety na kontynuację przyjdzie nam trochę poczekać aż do 2012 roku. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość, mnóstwo cierpliwości.
Polecam, gorąco polecam!
Ocena ogólna: 9/10