W tym roku mamy prawdziwy wysyp świątecznych opowieści, które mają za zadanie wprowadzić nas w klimat i nastrój towarzyszący Bożemu Narodzeniu. Pięknie wydane juz z daleka przyciągają wzrok i mogą stać się prześlicznym gwiazdkowym prezentem. "Rozmerdane święta" Agnieszki Olejnik to właśnie jedna z takich książek, obok której nie sposób przejść obojętnie. Sterczace uszki, nieco smutny szczenięcy pyszczek i mądre psie oczy wpatrujące się w nas z zimowej okładki są w stanie skraść serce każdemu, kto choć trochę lubi zwierzęta.
Olgierd - polonista, nauczyciel w szkole podstawowej, Sara - przyjaciółka, nauczycielka wf uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, Krystyna - nadopiekuńcza matka Olusia, wdowa, sprzedawczyni ze sklepu z galanterią skórzaną, Stanisław - właściciel sklepu, którego opuściła żona oraz Małgorzata - samotna matka nie w pełni sprawnego ruchowo Marcina, który jest uczniem Olgierda i oczywiście, a może przede wszystkim Ziyo - mały, wychudzony szczeniak, którego Oluś znajduje w pojemniku na śmieci. Oto cała plejada intrygujących postaci, które przede wszystkim zabierają głos w tej opowieści. Wszyscy Ci bohaterowie dzielą się z nami swoim spojrzeniem na wykreowaną rzeczywistość, to dzięki nim wyrabiamy sobie własny, bardzo obiektywny pogląd na przedstawione sytuacje. Dosyć szczegółowo poznajemy ich charaktery i podejście do życia. Każda z postaci snuje swoją własną opowieść, a wszystkie te historie łączy miejsce, czas i świąteczny klimat. Co więcej... poznajemy także "rozmerdane" przemyślenia małego Ziyo, który staje się rozbrajającym psim narratorem.
"Rozmerdane święta" to opowieść wielotorowa. Słodko - gorzka historia ze sporą dozą humoru utrzymana w świątecznym klimacie. Minus jest tylko taki, że niestety jak dla mnie była ona zdecydowanie za krótka. Z pewnością można było bardziej rozwinąć niektóre wątki (np. mieszkającej za granicą Judyty), a tak pozostał pewien niedosyt. Po lekturze powieści Camerona z cyklu "Był sobie pies" byłam bardzo ciekawa przemyśleń Ziyo i jego psiego odbioru zupełnie nieznanej "ludzkiej" rzeczywistości. Tym bardziej, że szczeniak nie był zwyczajnym kundelkiem, miał sporo problemów, a jego życie było zagrożone. Psia narracja jednak nie do końca mi się podobała. Zabrakło mi takiego umiejętnego wczucia się w psią psychikę i odmalowania słowem pomerdanego świata, jak to miało miejsce w powieściach amerykańskiego autora.
Przyznaję, że lubię pióro pani Agnieszki Olejnik, jej książki zawsze świetnie mi się czyta. Są to zazwyczaj niebanalne historie, które skłaniają do przemyśleń i tzw. czytania między wersami. W "Rozmerdanych świętach" także znajdą się takie fragmenty, a lektura powieści sprawia dużą przyjemność. Pomimo, że autorka raczej mnie nie zaskoczyła i rozwój wydarzeń bez trudu mogłam przewidzieć, to psia historia o Ziyo oraz jego nowej rodzinie zostawiła w mojej pamięci niezatarty ślad. Wprowadzając do narracji psiego bohatera autorka sprawiła, że jej opowieść nabrała nieco innego wymiaru. Jest to pewna nowość, za co należy się duży plus.
Jeśli poszukujecie nieco innej od pozostałych świątecznej historii z małym, problemowym szczeniakiem w tle to skuście się na książkę Agnieszki Olejnik "Rozmerdane święta". Pięknie wydana, ciekawie napisana będzie udanym gwiazdkowym upominkiem.
A sama serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu za możliwość przeczytania tej historii.