Ćmy i ludzie recenzja

PSYCHODELICZNA I NIEPOKOJĄCA

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @mrocznestrony ·4 minuty
2023-02-23
Skomentuj
5 Polubień
Lubicie opowieści nieoczywiste? Takie, które wydają się balansować między rzeczywistością a jej zaprzeczeniem; takie, które mają w sobie cząstkę lynchowskiego odlotu, ale i szczyptę niepokoju rodem z powieści VanderMeera i Waltera Tevisa? Taką książką wydają się być Ćmy i ludzie Mariusza Wojteczka, która zabrała mnie do Polski jednocześnie dobrze mi znanej i bardzo obcej, przyciągającej i odpychającej, a nade wszystko mocno poranionej. Przez co, zapytacie? Przez wojnę domową, która nie tak dawno się skończyła, a jej demony nadal nawiedzają Polaków, wciąż błądzących po nowej rzeczywistości.

Główną bohaterką Ciem i ludzi jest Maria, która po latach wraca w rodzinne strony na pogrzeb matki. Wraz z tym powrotem, wracają również wspomnienia, obrazy, twarze. Na miejscu okazuje się, że wszystko jest właściwie takie samo, a jednocześnie, jakby inne, gorsze, wypaczone. Maria idąc z czuwania jest świadkiem, jak trzech gówniarzy znęca się nad kotem. Mimo jej ostrzeżeń chłopcy nic sobie z tego nie robią i dalej maltretują biednego zwierzaka. Aby ich powstrzymać, kobieta rzuca w jednego z nich grudką zmarzniętej ziemi. Dzieciak kończy z rozciętą twarzą, kociak żegna się z życiem, a Maria wkrótce wita się z komendantem miejscowego posterunku oraz z zarzutami o napaść. Okazuje się, że mały, podły szczeniak to synuś lokalnego partyjnego bonza. Ten domaga się teraz aresztowania Marii, ale z pomocą przychodzi jej komendant, będący przed laty jej młodzieńczą miłością oraz tajemniczy Pan T. i pewne przekazane przez niego nagranie, które ostatecznie ratuje kobietę przed aresztem i sądem. Problem w tym, że wkrótce zraniony przez Marię dzieciak znika, a ona staje się główną podejrzaną...

Ćmy i ludzie, to powieść, której bliżej do surrealistycznego kryminału z elementami grozy, niż czystego horroru. Mamy tu zaginięcie, tajemniczą śmierć i śledztwo, a wszystko to rozgrywa się w niewielkim, prowincjonalnym miasteczku, w nowej - jakże obcej nam - Polsce, gdzie prywatność właściwie nie istnieje, a każdy ruch podlega nadzorowi. Mariusz Wojteczek świetnie opisuje tę szarą beznadzieję powojennej Polski, w której horror wojny domowej straumatyzował społeczeństwo. Tak do końca nie jestem pewien czy akcja powieści rozgrywa się w niedalekiej przyszłości czy w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, przy czy to chyba nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Ważne, że jest źle, że ludzie są dla siebie jeszcze gorsi niż obecnie, że władza wprowadziła czysty, nieskrępowany niczym zamordyzm, że nasza bohaterka Maria jest kobietą mocno poobijaną psychicznie. Nic dziwnego, bowiem z opowieści wynika, że wojna domowa była bardzo krwawa i brutalna i obudziła w ludziach najgorsze instynkty.

Mariusz Wojteczek zafundował mi psychodeliczną jazdę pełną symboli. Ćmy i ludzie momentami były niepokojące niczym Otwieram oczy Szymona Majcherowicza, innym razem zahaczały o cyberpunk w klimacie Williama Gibsona. Groza? Groza jest właściwie niedostrzegalna, ale mocno wyczuwalna. Stałym elementem są tu tytułowe ćmy, które zdają się przenikać ze snów głównej bohaterki do jej rzeczywistości. Ale czy to faktycznie rzeczywistość, czy jedynie jej złudzenia/urojenia? To pytanie wydaje się być otwarte.

Zresztą, cały świat wykreowany przez Wojteczka zdaje się być nieoczywisty, rozmyty, rozmazany, niemalże odrealniony, jakbyśmy wszystko oglądali zza brudnej szyby. Widzimy, ale nie możemy dotknąć. To wzbudziło we mnie spory niepokój i dreszcz lęku. I to jest kolejna propozycja od Wydawnictwa IX, o której mogę napisać, że nie jest łatwa, ani lekka w odbiorze. Trzeba się mocno skupić na lekturze, wgryźć się w nią, rozsmakować. Gdy Wam się to uda, nie pożałujecie. Ćmy i ludzie, to inteligentna, dobrze napisana, wielowarstwowa proza, której bardzo blisko do literatury pięknej. Styl Wojteczka kojarzył mi się trochę z piórem Jakuba Bielawskiego, Twardocha i Żulczyka. Wydaje mi się jednak, że Autor nie próbował ich naśladować, tu grały jedynie podobne nuty, cała symfonia jest bardzo autorska.

Kiedy byłem młody... Znacz, chciałem napisać: młodszy. Tak, młodszy. A zatem: kiedy byłem młodszy, o tego typu książkach/filmach/serialach, mówiło się, że "ryją banię". Tak określało się chociażby Mulholland Drive Davida Lyncha, Drabinę Jakubowa z Timem Robbinsem czy Harry Angel z De Niro i Rourke. Banię ryją również Ćmy i ludzie. Mariusz Wojteczek napisałem powieść, która wymyka się wszelkim ramom, schematom, zasadom. Jest odważna i cholernie dziwna, ale właśnie ta dziwność to jej największy atut i magnes na spragnionych czegoś innego niż kolejna sztampowa powieść Mroza, Chmielarza czy Bondy.

Choć Mariusz Wojteczek publikuje od lat, to Ćmy i ludzie są Jego powieściowym debiutem. Do tej pory pisał wyłącznie opowiadania, które ukazywały się w licznych antologiach, a także jednym autorskim zbiorze. Powieść jednak - jakby to napisano w przedwojennej prasie - wyszła mu pierwszorzędnie. A takie książki zawsze przyjemnie się poleca, co też niniejszym czynię. ☺

© by MROCZNE STRONY | 2023

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-02-22
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ćmy i ludzie
Ćmy i ludzie
Mariusz "Orzeł" Wojteczek
8.5/10
Seria: Misterium Grozy

Ćmy stanowić miały – według wierzeń ludowych – symbol żałoby. Uosabiały uwięzione na ziemi dusze zmarłych albo, przybywając gromadnie, zwiastowały odejście kogoś z żywych. Maria Lenart przyjeżdża do...

Komentarze
Ćmy i ludzie
Ćmy i ludzie
Mariusz "Orzeł" Wojteczek
8.5/10
Seria: Misterium Grozy
Ćmy stanowić miały – według wierzeń ludowych – symbol żałoby. Uosabiały uwięzione na ziemi dusze zmarłych albo, przybywając gromadnie, zwiastowały odejście kogoś z żywych. Maria Lenart przyjeżdża do...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Są książki, które od pierwszych słów nie pozwalają od siebie odejść. Przyciągają spojrzenia, wciągają między słowa i linijki tekstu. Chwytają czytelnika mackami i trzymają mocno. A nawet jeśli coś od...

@electric_cat @electric_cat

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Żywe trupy
ROMERO POWRACA ZZA GROBU

Jestem kolesiem z ery kaset wideo. Wiem, że to niemal prehistoria, że równie dobrze mógłbym pamiętać dinozaury biegające po osiedlu, albo Adama i Ewę świecących gołymi t...

Recenzja książki Żywe trupy
Mickey 7
FACET OD UMIERANIA

W trakcie czytania niektórych książek pojawia mi się taka myśl: to dobry materiał film. Tak jakby Autor pisząc daną historię, już widział ruchome obrazy układające się w...

Recenzja książki Mickey 7

Nowe recenzje

Wojna stuletnia 1337-1453
Historia pewnego konfliktu
@Carmel-by-t...:

Ojciec miał trzech synów i córkę. Łobuziaki nie doczekały się męskich potomków.(*) Córka wyszła za mąż za wroga rodziny...

Recenzja książki Wojna stuletnia 1337-1453
Grzechòt
Klimatyczna powieść grozy dla nastolatków i dor...
@Uleczka448:

Zapewne zgodzicie się ze mną, że brakuje nam dziś dobrych, polskich powieści spod znaku horroru, które jednocześnie bę...

Recenzja książki Grzechòt
Reina Roja. Czerwona królowa
Spiskowcy ratują Hiszpanię
@Meszuge:

Tytuł dziwny, bo „reina roja” to po hiszpańsku właśnie „czerwona królowa”. Jakaś nowa moda czy maniera na powtarzanie t...

Recenzja książki Reina Roja. Czerwona królowa
© 2007 - 2024 nakanapie.pl