Mickey 7 recenzja

FACET OD UMIERANIA

Autor: @mrocznestrony ·4 minuty
2024-05-01
Skomentuj
4 Polubienia
W trakcie czytania niektórych książek pojawia mi się taka myśl: to dobry materiał film. Tak jakby Autor pisząc daną historię, już widział ruchome obrazy układające się w sensowny ciąg. W te "klocki" całkiem niezły jest Stephen King i aż dziw bierze, że większość ekranizacji Jego twórczości jest kompletnie sknoconych. Ale nie o Kingu dziś chciałem pogadać, a o Edwardzie Ashtonie i Jego powieści "Mickey7", która niedawno ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka i która faktycznie została już zekranizowana, choć na premierę będziemy musieli poczekać do 2025 roku. Nie jest to pierwsza książka Ashtona, choć pierwsza wydana w naszym kraju. Debiutował w 2015 roku cyberpunkową opowieścią "Three Days in April", "Mickey7" to również cyberpunk rozgrywający się na planecie Niflheim w czasie początków jej kolonizacji.

Mickey umierał już sześć razy. To w sumie nic niezwykłego, przynajmniej dla niego, bowiem umieranie to część jego pracy jako wymienialnego. Samo stanowisko jest raczej z tych mało atrakcyjnych, bo i wynagrodzenie w postaci racji żywnościowych nie powala, warunki mieszkaniowe też raczej czterech liter nie urywają, no i od czasu do czasu trzeba umrzeć. Zdarza się, że w sposób bardzo bolesny, na przykład wystawiając się na silne promieniowanie, albo wirusa. Potem Mickey powraca jako kolejny klon z idealnie skopiowaną osobowością i pamięcią. A wszystko to dla dobra ekspedycji kolonizacyjnej, która upatrzyła sobie Niflheim na nowy dom. Z tym, że ten dom ni cholery nie jest przyjazny. Począwszy od atmosfery, poprzez wieczne śniegi, a skończywszy na rdzennych mieszkańcach planety, zwanych pełzaczami, które przypominają skrzyżowanie stonóg z tymi robalami z filmu ''Żołnierze kosmosu''. Zamknięta pod kopułą kolonia liczy niespełna 200 mieszkańców, ale dowódca planuje rozszerzyć terytorium, więc wysyła na rekonesans Mickeya. Ten przez nieuwagę wpada do jednej z licznych jaskiń i niemal od razu zostaje uznany za zmarłego. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi mu jeden z pełzaczy, a gdy nad ranem Mickey wraca do swojego pokoju, okazuje się, że w jego łóżku śpi Mickey8. Zwielokrotnienie jest surowo zakazane, a Mickeye w obawie przed konsekwencjami, postanawiają zataić ten fakt, co w dłuższej perspektywie nie może skończyć się dobrze...

Wiecie, pierwsze co rzuca się w oczy, to lekki, humorystyczny, a nawet ironiczny styl w jakim Ashton napisał tę powieść. Tu zdecydowanie pomaga narracja pierwszoosobowa, która po prostu daje więcej swobody. I ta swoboda jest tu wyczuwalna, przez co od razu wiesz, że masz do czynienia z lekturą czysto rozrywkową. Ashton to taki dzisiejszy William Gibson po spaleniu skręta: wyluzowany, swobodny, momentami nawet nonszalancki, ale bez przesady. To sprawia, że „Mickeya7” czyta się bardzo szybko i przyjemnie. No dobra, ale pewnie niejeden z Was powie, że na samym luzie, to daleko nie zajedziesz. To prawda, no chyba, że ma się cały czas z górki. 😉 Na szczęście powieść Edwarda Ashtona ma do zaoferowania znacznie więcej niż luz. Ta opowieść to coś zupełnie nowego, świeżego i oryginalnego. To zupełnie inne spojrzenie na problem klonowania ludzi, bo oto Mickey jest w tej książce niczym innym jak facetem od umierania i jakby na tej płaszczyźnie, na tym polu żaden z bohaterów nie ma większego kłopotu, ani etycznego, ani moralnego i właśnie to daje nam domyślenia. U mnie zrodziło się pytanie: czy chciałbym dożyć takich czasów? Nie, nie chciałbym. Nie chciałbym, aby produkowano ludzi tylko po to, aby przetestowali kolejną szczepionkę, wirus, czy wzięli udział w samobójczej misji, ale nie chciałbym też świata, w którym kolonizowane są planety, które do zamieszkania zwyczajnie się nie nadają. A to mamy również w „Mickeyu7”. Edward Ashton przy całej swojej narracyjnej swobodzie, porusza tematy całkiem poważne, w tym te charakterystyczne dla powieści cyberpunkowej. A jak cyberpunk, to i nowe technologie. Te odgrywają tu szalenie ważną rolę, właściwie kolejne futurystyczne gadżety znajdziecie tu na każdym kroku i to jest też fajne.

W ogóle, pierwotnie „Mickey7” był opowiadaniem. Myślę jednak, że dobrze się stało, że Autor dał się namówić i przerobił je na powieść. Według mnie mogłaby być nawet nieco dłuższa, bowiem część wątków została potraktowana zbyt pobieżnie. Ot, jak choćby konflikt Mickeya7 i Mickeya8, kontakt z obcą cywilizacją czy wątek niejakiej Chen, która pod koniec powieści odgrywa bardzo ważną rolę, po czym jej historia nagle zostaje urwana. Być może to zostanie pociągnięte w drugim tomie, który już powstał i mam nadzieję, że Zysk i S-ka zdecyduje się na jego wydanie. Trzymam za to kciuki, bowiem „Mickey7” to książka, która przypadła mi do gustu.

Wydawnictwo Zysk i S-ka postawiło na twardą obwolutę, która zawsze jest przeze mnie mile widziana, plusem jest też świetna okładka Szymona Wójciaka, a zatem całość prezentuje się bardzo dobrze. Jak wspomniałem na początku, na przyszły rok (2025) jest zaplanowana premiera ekranizacji. Z tym, że wyjdzie pod nieco innym tytułem, bo „Mickey17”. Najwyraźniej sześć zgonów to za mało i Hollywood dorzuciło bohaterowi kolejnych dziesięć. 😁 Tak czy inaczej, film na pewno obejrzę, a książkę gorąco Wam polecam.

© by MROCZNE STRONY | 2024

Moja ocena:

Data przeczytania: 2024-04-27
× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Mickey 7
Mickey 7
Edward Ashton
6.8/10
Cykl: Mickey 7, tom 1

Umieranie to żadna frajda… ale pozwala zarobić na życie. Mickey7 jest wymienialnym: narażonym na wielokrotną śmierć pracownikiem ekspedycji mającej na celu skolonizować planetę Niflheim. Gdy tylko z...

Komentarze
Mickey 7
Mickey 7
Edward Ashton
6.8/10
Cykl: Mickey 7, tom 1
Umieranie to żadna frajda… ale pozwala zarobić na życie. Mickey7 jest wymienialnym: narażonym na wielokrotną śmierć pracownikiem ekspedycji mającej na celu skolonizować planetę Niflheim. Gdy tylko z...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Mickey7” to powieść, która łączy science fiction z głębokimi pytaniami filozoficznymi dotyczącymi tożsamości, nieśmiertelności, etyki klonowania i natury życia. Edward Ashton, autor tej intrygującej...

@Anna_Szymczak @Anna_Szymczak

„W ciągu ostatnich ośmiu lat umierałem sześć razy. Można by pomyśleć, że się do tego przyzwyczaję”[1]. Tytułowy Mickey z powieści Edwarda Ashtona ma nietypową fuchę. Bierze udział w ekspedycji mające...

@asiaczytasia @asiaczytasia

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Znachor
OPOWIEŚĆ O STRACIE, PRZEZNACZENIU I NADZIEI

@ObrazekTrudno znaleźć bardziej popularnego polskiego pisarza lat 30. XX wieku niż Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Swoją sławę zawdzięcza przede wszystkim drugiej powieści, ...

Recenzja książki Znachor
Harry Angel
WILLIAM HJORSTBERG I JEGO DIABELSKA INTRYGA

W 1967 roku niejaki Anton LaVey, który zaledwie rok wcześniej założył Kościół Szatana i mianował się jego najwyższym kapłanem, wydał "Biblię Szatana". Facet, choć z lekk...

Recenzja książki Harry Angel

Nowe recenzje

Nie wolno mi kochać ciebie
Nie wolno mi kochać ciebie
@atypowapani:

Autor: Anna Karpińska Tytuł: Nie wolno mi kochać Ciebie Gatunek: literatura obyczajowa, romans Liczba stron: 440 Ro...

Recenzja książki Nie wolno mi kochać ciebie
Powrót nauczyciela tańca
Żądza zemsty nigdy w ludziach nie umiera
@Asamitt:

Dla mnie Mankell jest połączony ścisłą symbiozą z Wallanderem. Pamiętam, gdy przed laty relacjonując fabułę znajomym z...

Recenzja książki Powrót nauczyciela tańca
Wielkie iluzje
Pełnokrwiste postacie w świecie kłamstw...
@kasiasowa1:

Recenzja książki „Wielkie iluzje” Ewy Popławskiej Ewa Popławska w powieści Wielkie iluzje zabiera czytelników do powoj...

Recenzja książki Wielkie iluzje
© 2007 - 2025 nakanapie.pl