„Być sobą i wiedzieć, że istnieje się naprawdę, to najlepsze dowody poczytalności. Na wszelki wypadek jednak najlepiej udawać, że jest się wypchaną kukłą. I nie ruszać się, nigdy się nie ruszać, tylko zawsze tu siedzieć. Jeśli będzie tu siedziała bez ruchu, to nie ukarzą jej. Zrozumieją, że jest zupełnie zdrowa.”
Robert Bloch „Psychoza”
Mary Crane, znudzona i zmęczona swym dotychczasowym życiem, postanawia w łatwy sposób zdobyć upragnione pieniądze, aby wieść szczęśliwy żywot u boku swego ukochanego mężczyzny. Gdy nadarza się okazja, kobieta znika z czterdziestoma tysiącami dolarów, należącymi do jej szefa. Mary, uciekając wraz ze zrabowanymi pieniędzmi, postanawia się zatrzymać w niepozornym hotelu, położonym daleko na peryferiach. Gdy przekracza jego progi, wita ją młody i schludny mężczyzna, niejaki Norman Bates, który jak się później okaże, pozostaje pod przemożnym wpływem swej leciwej matki. Norman skrywa jednak pewien mroczny sekret, a na każdą wzmiankę o swej matce, zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać.
Ciekawa jest sama geneza omawianego utworu. Otóż Robert Bloch, postanowił napisać „Psychozę” po przeczytaniu pewnego artykułu prasowego, który opisywał historię mordercy-psychopaty, mieszkającego niedaleko pisarza. Jednak zainteresowanie przemocą w wymiarze jednostkowym, Bloch przejawiał już wcześniej. Zainspirowały go do tego wydarzenie drugiej wojny światowej, którym towarzyszyły akty agresji na niespotykaną skalę. Amerykanin dał temu zresztą wyraz między innymi w swoich utworach „Yours Truly, Jack the Ripper”, „The Scarf” oraz „The Deadbeat”.
„Psychoza” Roberta Blocha dała podwaliny pod kultowy film Alfreda Hitchcocka, który stał się prawdziwym kamieniem milowym w historii światowej kinematografii.
Natomiast w odróżnieniu od produkcji mistrza suspensu, powieść amerykańskiego pisarza oferuje znacznie bardziej wnikliwą analizę psychologiczną głównego schwarzcharaktera. Czytelnik, za sprawą prozy Blocha, ma możliwość bezpośredniego wniknięcia w umysłowość Normana Batesa. Z kart powieści dowiadujemy się o jego chorych myślach o zabarwieniu maniakalnym oraz wielu detalach, na które nie znalazł miejsca Hitchcock w swojej ekranizacji. Chwilami te wynurzenia dotyczące umysłowości głównego schwarzcharaktera potrafią zmrozić krew w żyłach. „Psychoza” to zapierające dech w piersiach studium obłędu i społecznej alienacji. Norman Bates to w istocie potwór w ludzkiej skórze. Już samo jego imię sugeruje, że nie jest on do końca człowiekiem. Książka ponadto oferuje znacznie większą niespodziankę w finale niż film. Ja osobiście, mimo że najpierw oglądałem ekranizację i znałem zakończenie „Psychozy”, dałem się zwyczajnie zwieść na manowce.
Norman Bates jest współczesnym wcieleniem mitu wilkołaka. Człowiek o podwójnej naturze lub wręcz potrójnej, jak sugeruje doktor Steiner w końcowej fazie powieści, na pewno silniej oddziaływuje na czytelnika niż niejeden potwór z szafy. Sam Bates to człowiek-enigma. Autor „Psychozy” podsuwa nam różne teorie, które miałyby wyjaśnić przypadek Normana Batesa, jednak jak twierdzi jeden z bohaterów powieści: „prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się do końca, co tam się działo”. I tak jak ludzki umysł pozostaje wciąż wielką tajemnicą dla naukowców, tak i przypadek Normana Batesa owiany pozostaje aurą niesamowitości. „Psychoza” jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu. Otóż ta krótka, ale porywająca powieść była w swoim czasie swego rodzaju zwiastunem fali popularności horroru literackiego, która nastąpiła w latach siedemdziesiątych. Należy również dodać, że utwór ten jest także prekursorem horroru psychopatologicznego.
Dziś, „Psychoza” zaliczana jest do klasyki gatunku. Sporo w tym zasługi filmu Alfreda Hitchcocka, jednak nie można zapominać, że dzieło amerykańskiego pisarza było pierwsze. Siła słowa Roberta Blocha jest naprawdę przytłaczająca. Myślę, że lektura jego powieści będzie ciekawym uzupełnieniem, a w kilku miejscach wręcz zaskoczeniem nawet dla tych, którzy znają na pamięć nieśmiertelne dzieło Alfreda Hitchcocka.