„Jeden zaginiony chłopiec. Cztery winne kobiety. Skoro każdy skrywa jakieś sekrety, kto jest tak naprawdę winny?”
„To jej wina” autorstwa Andrea Mara, stanowi przerażający domestic thriller, który zagra na emocjach oraz strachu swoich czytelników. Po przeczytaniu muszę przyznać, że jest to jedna z lepszych nowości tegorocznych wakacji - słowo, fani thrillerów będą nią zachwyceni.
Poznajcie Marissę Irvine - szczęśliwszą mężatkę oraz mamę czteroletniego Milo. Pewnego dnia kobieta dociera pod adres Tudor Grove 14, żeby odebrać swojego syna z pierwszego spotkania z kolegą z nowej szkoły - niestety nie wie, że Milo nigdy tam nie dotarł... Właśnie tak rozpoczyna się najgorszy koszmar, jaki może wyobrazić sobie każdy rodzic... Kiedy pojawia się nazwisko podejrzanej osoby, rozchodzą się plotki o kobietach związanych z wstrząsającym zdarzeniem. Choć tylko jedna z nich mogła porwać Milo, to obwiniać można je wszystkie...
Już na samym początku historii czytelnik zostaje rzucony w wir zdarzeń. Przed rozpoczęciem tej lektury obawiałam się, że dość długo będą musiała czekać na zaginięcie Milo. Na szczęście autorka nie kazała mi długo wyczekiwać na ten moment, ponieważ wydarzył się on już w pierwszym rozdziale!
Kolejnym atutem tej książki są jej bohaterowie. Pisarka stworzyła bardzo charakterystycznych bohaterów. Owszem mamy tutaj postacie, które nie grają pierwszych skrzypiec w fabule, to jednak ich charaktery nie pozwalają by byli oni Wam obojętni. Radzę Wam przygotować się na to, że większość bohaterów będzie Was niezmiernie irytować - teraz (po przeczytaniu) uważam, że autorka z premedytacją stworzyła takie, a nie inne postacie. Dlaczego? Dzięki temu, że nie darzyłam sympatią prawie żadnego z bohaterów mogłam trzeźwo spojrzeć na całą fabułę.
Niestety (lub stety) „To jej wina” należy do tych pozycji, przy których - w trakcie czytania - należy być czujnym. Czemu? Po pierwsze: chronologia - momentami rozdziały nie są ułożone chronologicznie, co będzie wymagało od Was ułożenia sobie w głowie niektórych wydarzeń. Po drugie wielowątkowość (czytaj: sekrety, sekrety i jeszcze raz sekrety) - pisarka przygotowała nam powieść pełną rodzinnych tajemnic i kłamstw. Z czasem, kiedy na jaw wychodziły nowe sekrety bohaterów, nie miałam pojęcia na co się przygotować - każde kłamstwo szokowało mnie coraz bardziej.
Na koniec wypadałoby wspomnieć o genialnym zakończeniu. Andrea Mara stworzyła zawiłą intrygę, której kompletnie się nie spodziewałam! Całe rozwiązanie sprawy zaginięcia chłopca było na tyle przemyślane, że nie mam się do czego przyczepić. Sądziłam, że całkowicie inne osoby stoją za zniknięciem Milo - ten tytuł przeczytałam kilka dni temu, lecz nadal nie potrafię się po nim pozbierać.
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! „To jej wina” należy do thrillerów pełnych rodzinnych sekretów, które wprost uwielbiam. Może w połowie powieści akcja na chwilę zwalnia, jednak to tylko dlatego byśmy lepiej poznali naszych bohaterów, co uważam za duży plus. Samo rozwiązanie sprawy jest prawie niemożliwe do odgadnięcia przed przeczytaniem ostatnich stron.
Premiera już 3 sierpnia!