Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego recenzja

Witam was kochani książkoholicy. Jak wam mija wieczór? Przychodzę do was dzisiaj z recenzją książki pt. „Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego”, a za egzemplarz dziękuję @wydawnictwoczarnaowca
.
Jest to reportaż, który napisali Monika Góra oraz Krzysztof Brożek. Ich wnikliwe śledztwo pokazuje nam prawdę o bardzo kontrowersyjnej postaci, jaką jest prałat Henryk Jankowski. Musiałam się przespać z tym co tu napisać, bo to co tu przeczytałam przechodzi ludzkie pojęcie. W grudniu 2018 runął pomnik prałata. Ci, którzy ściągnęli go z piedestału, widzieli w nim ucieleśnienie grzechów trawiących polski Kościół. Ci, którzy modlili się w jego intencji, patrzyli na niego jak na bohatera i dobroczyńcę. Autorzy bardzo dokładnie zaczęli przyglądać się całej historii, więc nie mogło się oprzeć na dzieciństwie Henryka. Chłopiec nie radził sobie z nauką ale zaczął wybijać się wśród kolegów, którzy byli lepsi i to w zaskakującym tempie. Zawsze otaczał się tylko takimi, którzy mogli popchnąć go wyżej. Był związany z polskimi i niemieckimi służbami został kapelanem „Solidarności”. Padły najgorsze oskarżenia ze wszystkich możliwych, że wykorzystuje seksualnie dzieci i młodzież. To jak to wszystko było opisane, było według mnie tak obrzydliwe, że w pewnych momentach przestawałam czytać, by to wszystko przetrawić. Jak można składać przysięgę Bogu i robić takie rzeczy? Wiecie co jest najgorsze? Że obracał się w takich kręgach, że nikt go nie zatrzymał ani powstrzymał. On zrobił z kościoła inwestycje, i co najgorsze na jego wpływach wiele parafii w Gdańsku i nie tylko tam, na tym skorzystało, bo omamił ich wszystkich. Ta książka to brutalna prawda o Henryku Jankowskim bez żadnych wycinków tekstów, cenzur itp. Autorzy opierali się na relacjach pokrzywdzonych, dokumentów z prowadzonych postępowań a co najśmieszniejsze były także rozmowy z duchownymi, którzy pochodzili z otoczenia prałata. I tutaj zadam pytanie: jak to się stało, że taki człowiek jak on zaszedł tak daleko? Czy nikt nie widział co on wyczynia? I to ma być ksiądz z rzekomego „powołania”? Ale co tu dużo mówić, w czasach Peerelu każdy stawiał na karierę, a to że miał łeb do interesów to każdy był przychylny. Bo raz załatwił to a raz to, ale najgorsze zbrodnie zamiatali pod dywan, byleby kasa się zgadzała. Ta pozycja sprawiła, że jestem w szoku i to totalnym. I nie wiem czy bym chciała, żeby np. w mojej parafii działy się takie rzeczy. Jeżeli fascynujecie się takimi tematami zapraszam do przeczytania tej pozycji. Jest mocna, brutalna i nie grzeszy mocnym słowem.