"Poradnik grzebania kotów" Miki Modrzyńskiej to książka, która przyciąga zarówno intrygującym tytułem, jak i miejscem akcji – niewielką, urokliwą mazurską wioską, w której czas zdaje się płynąć wolniej, a sekrety skrywają się pod warstwą lokalnych plotek i codziennych rytuałów. Książka ta wcale nie opowiada o kotach, ale w pewien sposób ich metaforyczna rola i tematyka śmierci stają się punktem wyjścia do znacznie bardziej złożonej historii o zaginięciu, przeszłości... a nawet poszukiwaniu sensu życia przez Stefanię, która po latach wraca do Brzózki.
Punktem wyjścia historii jest zaginięcie trzynastoletniej Martyny – zdarzenie, które w opinii mieszkańców wioski zostało uznane za typową ucieczkę nastolatki. Piętnaście lat później przypadkowy turysta odkrywa szczątki dziewczyny, a wspomnienia i nierozwiązane tajemnice ożywają. Główna bohaterka, Stefania, dawna przyjaciółka Martyny, wraca w rodzinne strony, by na nowo odkryć mroki tej historii. Jej powrót wywołuje falę plotek i spekulacji, a determinacja Stefani do odkrycia prawdy i frustracja wobec bezradności policji prowadzą ją do rozpoczęcia prywatnego śledztwa. Jako fanka podcastów true crime ma przecież pewne doświadczenie w pracy śledczych...
Mika Modrzyńska wprowadza czytelnika w świat mazurskiej wioski, gdzie klimat prowincji, relacje międzyludzkie i lokalna mentalność wpływają na dynamikę życia mieszkańców. Brzózka staje się nie tylko miejscem akcji, ale też scenerią o wielowymiarowej symbolice. Tutaj, wśród lasów i jezior, ciszy i tajemnicy, Stefania musi stawić czoła nie tylko zagadce śmierci Martyny, ale też własnym lękom i niepewnościom.
Pomocnikiem Stefanii w poszukiwaniach jest ekscentryczny sąsiad, niespełniony artysta, którego obecność dodaje fabule dodatkowego kolorytu. Ich współpraca, pełna napięć i różnic w podejściu, staje się motorem napędowym śledztwa, a równocześnie źródłem refleksji nad samotnością i wyobcowaniem. W tym kontekście pojawiają się też dwa koty, Flip i Flap, których rola wydaje się symboliczna – przypominają one o ulotności życia, ale też o niezależności i woli przetrwania, która staje się leitmotivem książki.
Podczas gdy fabuła mogłaby wskazywać na typowy kryminał, Mika Modrzyńska idzie o krok dalej, sięgając po refleksje o życiu i śmierci, co jest wyraźne w introspektywnych momentach narracji. Stefania, mimo swojego determinacji, często zatraca się w rozważaniach o przemijaniu, żałobie i trudności radzenia sobie z bolesną przeszłością. Wprowadzanie takich wątków filozoficznych jest jednak mieczem obosiecznym – dla niektórych czytelników mogą dodać one historii głębi, lecz dla innych będą spowalniać akcję i wprowadzać zbyteczne dygresje. Ja niestety zaliczam się do drugiej grupy. Uważam, że ta swoista głębia jest tu doklejana odrobinę na siłę.
Miałem dość wysokie oczekiwania wobec tej książki. Zaintrygował mnie tytuł i opis. Aktualnie oglądam "Zbrodnie po sąsiedzku", które rozbudowały moje zainteresowanie podcastami true crime, więc tym chętniej zmierzyłem się z tą lekturą. Niestety jednak nie porwała mnie. Ciężko było mi wgryźć się w fabułę. Przeszkadzał mi brak wyraźnie zarysowanych emocji i spłycenie niektórych relacji międzyludzkich, które mogłyby nadać głębię poruszanym wątkom. Bohaterowie, mimo że funkcjonują w scenerii pełnej potencjału, wydają się chwilami nieuchwytni, a niektóre ich działania mało wiarygodne. Mała społeczność wioski, choć opisywana jako pełna sekretów i plotek, w praktyce wcale się taka nie wydaje. A może po prostu zraził mnie już na wstępie forsowany wątek lesbijski między główną bohaterką, a jej przyjaciółką, która oczywiście jest nieszczęśliwą matką i żoną. Nie chodzi o to, że jestem nazbyt pruderyjny, ale po prostu męczy mnie to, że w każdym filmie, serialu, a ostatnio nawet książce, staje się to wątek konieczny, choć nic nie wnoszący...
Reasumując - mam mieszane uczucia. Jest to ciekawy kryminał, który stara się dotykać głębszych tematów i aspirować do czegoś więcej niż "jesienne czytadło". Doceniam próbę autorki zmierzenia się z zagadnieniem rozliczania ran przeszłości. Na plus jest pojawianie się niejako w tle kotów, które w metaforyczny sposób odnoszą się do wydarzeń fabuły. Jednocześnie jednak książka mnie momentami irytowała, a niektóre wydarzenia czy dialogi były dla mnie zbyt niewiarygodne, abym kupił całość tej historii.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl