Gennifer Albin ukończyła wydział literatury angielskiej na Uniwersytecie w Missouri. To właśnie ze studencki doświadczeń, narodził się w niej pomysł na pisanie własnych powieści. Jak sama mówi, mieszka razem z rodziną w Kansas, ale dużo częściej można ją znaleźć przebywającą w Arrasie lub innym fantastycznym świecie, który zostaje powołany do życia przez jej wyobraźnię. Jej debiutancka powieść ukazała się w 2012 roku i już została przetłumaczona na kilka języków. W tym także i na polski, nosi tytuł Przędza i otwiera trylogię o tytule Świat Tkaczy.
Szesnastoletnia Adelice posiada niezwykły dar, ale tylko według innych ludzi zamieszkujących Arras. Dla dziewczyny i jej rodziny, umiejętność tkania i kształtowania czasoprzestrzeni bez jakichkolwiek przyrządów to klątwa, która ściągnie na nich zgubę. Dlatego też Ad była od początku przygotowana do tego, aby oblać egzamin kwalifikacyjny pozwalający dostać się do uprzywilejowanej grupy dziewcząt, zwanych Kądzielniczkami. Niestety nic nie idzie tak jak powinno. Zdolności dziewczyny szybko zostają odkryte, a ona siłą wcielona do Zakonu Zachodniego. Chociaż z początku nic miłego jej tam nie spotyka, to szybko zdobywa sojuszników. Kim oni są? Jaki finał będzie miała ta historia? Czy Adelice przetrwa? Tego koniecznie musicie dowiedzieć się sami.
Gennifer Albin miała naprawdę doskonały pomysł na powieść. Szczerze mówiąc, to nawet nie przypuszczałam, że zwykłą czynność tkania na krosnach, można rozwinąć w coś tak wciągającego i intrygującego. Od samego początku widać, że fabuła została dokładnie przemyślana i zaplanowana nawet w najdrobniejszych szczegółach. Znajdziemy tu masę intryg politycznych, mroczne tajemnice, jakimi osnute jest funkcjonowanie Gildii Dwunastu oraz zachowanie rodziców Adelice, znalazło się również miejsce na wątek miłosny. Jednak w tym tomie jest on tylko lekko zarysowany. Na jego rozwinięcie przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Mimo tych walorów, z początku ciężko jest się wciągnąć w historię. Głownie z powodu ogromnej ilości informacji, które tak naprawdę nic nie wyjaśniają. Można więc powiedzieć, że Przędza to najbardziej typowy tom pierwszy jaki do tej pory czytałam. Przynajmniej tak uważałam z początku. Później okazało się bowiem, że dzięki takiemu zabiegowi czytelnik w żaden sposób nie może się przygotować na to, co będzie się działo wraz z rozwojem fabuły. A jest tego naprawdę sporo, dzięki czemu w trakcie czytania w ogóle nie ma czasu na nudę.
Z tych samych powodów, ciężko jest sklasyfikować powieść do jednego gatunku. Autorka ukazuje nam jedynie Arras, a dopiero pod koniec książki dowiadujemy się jak wszystko wyglądało naprawdę. Okazuje się wtedy, że Przędza to powieść antyutopijna, w której autorka zawarła daleką przyszłość Ziemi. Więcej nie chcę zdradzać, bo największym atutem tej książki jest właśnie odkrywanie kolejnych elementów tej tajemnicy.
Podsumowując. Przędzę ciężko jest mi jednoznacznie ocenić, ponieważ historia w niej zawarta jest naprawdę nietuzinkowa. Nic nie jest w niej zgodne z wyobrażeniami rodzącymi się w głowie czytelnika po zapoznaniu się z opisem przedstawionym przez wydawnictwo. To po prostu trzeba przeczytać samemu. Do czego gorąco zachęcam.