Craz mocniej przekonuję się do medium, jakim jest komiks. Postać powieści graficznej kojarzona jest przeważnie z komiksami typu kaczor Donald, czy inne bajkowe tematy, dość protekcjonalnie i prześmiewczo traktowane przez poważnych czytelników. I choć sam na nowo odkrywam magię komiksów superbohaterów typu Batman i wspaniałości z tym związane, nie odkrywałem świata powieści graficznej, która jest beletrystyczna. Po prostu opowiadająca jakąś historię, niosącą jakąś wartość czy przesłanie. Coś, co autor chce nam przekazać, opowiedzieć.
Niniejszy tytuł był prezentem od kolegi, który zaczytuje się w tzw. Komiksy dla dorosłych, niczym koneser doceniając kunszt właśnie tego środka, doceniając pracę rysownika, czy scenariusz samej historii. Tematyka wydaje się być zabawna, oto dostajemy kronikarski zapis życia prawie 40 letniego faceta, który po nieudanej relacji postanawia zarzucić związki jako takie i… korzystać z usług prostytutek. Nie oceniam w żadnym razie samego zjawiska, choć wiążą się z nim niebezpieczne i bardzo złe zjawiska jak np. Handel ludźmi, ale nie o tym teraz. Otóż nasz bohater bardzo dokładnie referuje swoje spotkania, to jakie dziewczyny były, jak się z nimi rozmawiało, jak wyglądał seks, czy dobry, czy zły i tak dalej. Spotkania przetykane są spotkaniami ze znajomymi, którzy w taki czy inny sposób wyrażają swoje zdanie na temat prostytucji, oraz samego zainteresowanego, który z takich usług korzysta.
Komiks jest świetnie narysowany, i choć nie jestem ekspertem, mogę powiedzieć, że dla mnie jako czytelnika taka forma bardzo prostej, czarno białej grafiki w trym wypadku zdała egzamin, skupiamy się na dialogach, na historii. Nie jest to porno komiks dla spragnionych wrażeń 14 latków. Mamy przecież historie burdelowe, ale nic bardziej mylnego. Powieść się zaczyna, rozwija, ale… no właśnie, otóż nie kończy się. Jako czytelnik oczekiwałbym zakończenia, morału, jakiegoś stanowiska, podczas gdy bohater nie dochodzi do jakichś refleksji poza tym, że nie mogę zdradzać zakończenia. Natomiast nie podoba mi się wydźwięk całego dzieła, które choć bardzo dobrze „napisane” i narysowane wciąga – do niczego nie prowadzi. Ot ciekawostka. Nie chodzi tutaj o gloryfikację czy potępienie prostytucji, ale o to, że autor praktycznie szydzi z relacji monogamistycznych, wyśmiewa małżeństwo, czy fakt „męskiej potrzeby własności”, wyłączności na siebie w związku. To też jest taka prawda, że niech każdy żyje jak chce, ale ukazywanie jakiejś postawy jako gorzej, złej, szkodliwej, jest właśnie postępowaniem infantylnego 14 latka. Nawet miejscami autor leciutko bagatelizuje zjawisko human traffickingu, na zasadzie „Angelina nie mogła być tu przymusowo, przecież była zalotna i zabawna”. Aha. I pokój na świecie.
Komiks dobry graficznie, ciekawie się to czyta, ale brak zakończenia i infantylne podejście do czytelnika raczej nie zachęca do zapoznania się z innymi pracami Autora.
Komiks, co ciekawe, to swoista autobiografia.
24.01.2024 r.