Sky Is The Limit recenzja

Dzisiaj premiera mojego cudownego, wyjątkowego patronatu, jeszcze raz gratuluję autorkom.

Dziękuję za wyróżnienie, jakim jest objęcie tej historii swoimi skrzydełkami.

Premierowa recenzja patronacka:

Chociaż stron jest niewiele, to niosą ze sobą potężny ładunek emocjonalny.
Ta książka wyrywa łzy, łamie serca, bawi i uczy...życia.

Nie brakuje w niej ciętych ripost, które nas rozbawią i wprowadzą autentyczność do fabuły a jednocześnie mamy do czynienia ze skomplikowanymi relacjami międzyludzkimi.

Najcięższy kaliber, bo na linii rodzic - dziecko.

Apodyktyczny, surowy ojciec Cadena, który także był wojskowym, próbuje nim sterować według własnego uznania.

Willis za wszelką cenę usiłuje się odciąć od sławy ojca i ciężko pracuje na własny sukces i szacunek, jednakże to, co on uważa za moralne spotkało się z krytyką i został zdegradowany.

Abigail prowadzi swój biznes i piecze niesamowite ciasta, ze słynną szarlotką na czele.
Mimo bycia uważaną za uprzejmą i słodką osóbkę, potrafi odgryźć się nawet największym twardzielom.

Tych dwoje jest jak ogień i woda ale razem tworzą mieszankę idealną, tylko nie od razu zdają sobie z tego sprawę.

Oczywiście autorki nie byłyby sobą, gdyby nie zafundowały nam mikrozawału i nie sprowadziły na bohaterów nieszczęścia.
Ten moment, kiedy serce staje a napięcie buzuje, kiedy nie wiemy co dalej, czy będzie happy end czy nie - bezcenne.

Ciekawym doświadczeniem było poruszenie tematyki związanej z lotnictwem wojskowym, rzadko się spotyka takie książki i przyznam, że z przyjemnością dałam się wciągnąć w ten świat - ba! Nawet od tamtej pory kilka razy byłam tu i tam, gdzie można zobaczyć takie maszyny a także przystojnych pilotów.

Ta historia jest przejmująca, wzruszająca, zabawna, wkurzająca (są takie dwie postacie, które wszystkim grają na nerwach) i pachnie szarlotką z cyjankiem (jak przeczytacie, będziecie wiedzieć dlaczego).

Czy można zrezygnować ze swojej miłości na rzecz innej?
Co wygra, pasja czy miłość?

To opowieść o pasji, miłości, jedzeniu, wpływie przeszłości na teraźniejszość i walce o marzenia.

Opowieść o tym, że limity stawiamy sobie sami.
Nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli tylko mamy w sobie wystarczająco samozaparcia a także kogoś życzliwego u boku, kto będzie wspierał.

Myślę, że ta książka może się utożsamić nieco z tymi słowami - jej wydanie miało burzliwą historię ale wystarczyła wytrwałość autorek, życzliwość wydawcy i wsparcie patronek by ujrzała światło dzienne i trafiła do Waszych rąk i serc.
Mam nadzieję, że dacie jej szansę i pokochacie równie mocno jak ja.