W 1993 roku po balu studniówkowym ginie Sylwia Nowicka. Po kłótni z chłopakiem postanawia wrócić pieszo do domu i znika bez śladu. List pożegnalny jest jedyną wskazówką, nikt nie wierzy w porwanie, nie ma prowadzonego śledztwa. Dwadzieścia pięć lat później w mieszkaniu w Sosnowcu policja odnajduje kasetę VHS, na której nagrano zabójstwo młodej dziewczyny. Komisarz Kreft przy pomocy policjantów musi ustalić tożsamość ofiary i znaleźć zabójcę, ale jak to zrobić skoro w mieszkaniu nie było żadnego ciała i żadnych śladów?
Muszę przyznać, że nie od razu mocno wciągnęłam się w tę historię. Już od początku dużo się tutaj dzieje i miałam wrażenie, że jest w fabule mały chaos, który sprawia, że trzeba bardziej się skupić na wszystkich wątkach. Później jednak okazało się, że wielowątkowość jest plusem tej książki, że wszystko na końcu łączy się w całość, wszystko nabiera sensu i zaczyna doceniać się skonstruowaną intrygę i pomysł na fabułę. Gdy już udało mi się wciągnąć w przedstawioną tu historię to czytałam tę powieść z dużym zainteresowaniem, byłam bardzo ciekawa zakończenia. Razem z komisarzem Kreftem próbujemy odgadnąć kim jest zabójca, czytamy o trudnym śledztwie, o próbach odnalezienia jakichś śladów. Mamy tutaj także rozdziały o pewnym agencie nieruchomości, który z nieznanych sobie powodów zostaje przez kogoś wrobiony i odnajduje ciało kobiety. Zamiast zawiadomić policję postanawia ukryć zwłoki, ale to jeszcze nie koniec jego problemów. Mamy również kilka rozdziałów poświęconych przeszłości i wydarzeń z roku 1993. Wiedziałam, że wszystkie te wątki mają ze sobą coś wspólnego i rzeczywiście autor w ciekawy sposób wszystko ze sobą połączył. Zabrakło mi tutaj trochę większego napięcia, ale za dużo się tutaj dzieje i nie brakuje też różnych zwrotów akcji. Przez większość książki nie wiedziałam kim może być zabójca, ale jeszcze przez finałem udało mi się to odgadnąć. Jedno zdanie autora sprawiło, że się domyśliłam, ale jak się okazało nie wszystko przewidziałam. Gdy już myślałam, że znam rozwiązanie, autor zaszokował mnie czymś innym. Myślałam, że to już koniec tej historii, a jednak Przemysław Żarski zaskoczył mnie ostatnimi stronami, po których ma się ochotę od razu sięgnąć po kontynuację. Jak już zostanie wydana to na pewno po nią sięgnę, jestem ciekawa dalszych losów bohaterów.
"Ślad" to głównie kryminał, ale mamy tutaj również sporo wątków obyczajowych dotyczących życia bohaterów. I chociaż rozdziały im poświęcone trochę spowalniały akcję to jednak można dzięki nim lepiej poznać wiele postaci. Komisarz Robert Kreft nie jest typowym policjantem, którego można spotkać w wielu kryminałach. Owszem, ma za sobą trudną przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć, ale nie ma nałogów, jest fanem tatuaży, a także komiksów. Próbuje poukładać swoje życie i nie najgorzej mu to wychodzi. W gorszej sytuacji życiowej jest jego kolega Uryga, który pogubił się w życiu i wydaje się, że pewnych spraw nie uda mu się już naprawić. Bohaterowie są na pewno ciekawi, jest ich tutaj wielu i na początku miałam mały problem z ich odróżnieniem. Później jednak to minęło, w niczym się już nie gubiłam. Historia tutaj opisana zwraca uwagę czytelnika na przeszłość, która może mieć duży wpływ na teraźniejszość. Jedna nieprzemyślana decyzja może zrujnować życie wielu osobom, o czym boleśnie przekonali się bohaterowie. Prawda bywa okrutna, czasem potrzeba dużo czasu, aby wyszła na jaw.
Styl pisania autora jest przystępny, można spotkać się tu z różnymi metaforami, niemal poetyckimi porównaniami i kilkoma opisami. I chociaż nie jest to bardzo lekkie pióro to jednak książkę czyta się naprawdę dobrze i też szybko. Narracja jest tutaj trzecioosobowa. Każdy rozdział rozpoczyna się krótkim tytułem, z którego dowiemy się o kim dany rozdział będzie opowiadał, w jakim mieście toczy się akcja i w którym roku. Jest to na pewno pomocne przy tak wielu wątkach.
"Ślad" to ciekawa książka z dobrze wykreowaną intrygą. Fabuła na początku może i wydaje się trochę chaotyczna, ale później wszystko łączy się w spójną całość. Dużo się tutaj dzieje, oprócz wątku kryminalnego znajdziecie również ten obyczajowy. Mi zabrakło większego napięcia, ale za to zakończenie jest ogromnym plusem tej książki. Kiedy wydaje się, że wiemy jaki będzie finał to jednak okazuje się, że to nie koniec, że autor czymś jeszcze zaskakuje. To opowieść nie tylko o zbrodni, ale także o przeszłości, o trudnych wyborach, o nierozważnych decyzjach, które mogą skrzywdzić wiele osób. Moim zdaniem książka ma zarówno plusy jak i minusy, ale całość mi się spodobała i z chęcią sięgnę po kontynuację. Po takim zakończeniu nie mogłabym nie poznać kolejnej części.
"Czas nie leczy ran. Tłumi emocje, znieczula na ból i rozmywa tkwiące pod powiekami obrazy."
"Pewne decyzje dojrzewają z nami, karmią się na błędach, z czasem spoglądamy na nie z innej perspektywy. Kształtują nas, są sumą błędów, z których się składamy."