Trzeci tom cyklu o Ance rozpoczyna się dość niewinnie, spotkaniem rodzinnym, które nie kończy się tak, jak powinno. Zamiast zgody i planowania przyszłości, następuje zgrzyt i urwany kontakt na wiele tygodni.
Anka, przykładna żona, matka i przyszła babcia oraz teściowa, wzorcowa pracownica jednej z większych firm, oaza spokoju i ciepła… wikła się w romans z poznanym przez portal randkowy mężczyzną.
Z początku relacja między nią a Arturem, jej kochankiem, nie przejawia żadnych symptomów nadchodzącego niebezpieczeństwa. Z biegiem czasu na ich „związku” pojawia się rysa, która dzień po dniu powiększa się, aż staje się przepaścią odgradzającą ją od bezpieczeństwa, spokoju i rodziny. Tak samo szybko pryska czar zauroczenia Arturem, a pojawia się niepokój, wręcz paniczny strach przed jego groźbami, nękaniem, żerowaniem na jej dobrym sercu (i portfelu) i ciągłą obecnością tuż obok niej.
Sytuacja pogarsza się, gdy postanawia zerwać z nim wszelkie kontakty. Włamuje się do jej domu, o którym nigdy mu nie mówiła, zatrudnia się w jej firmie, zaprzyjaźnia się z jej… mężem. Wszystko po to, aby zniszczyć ją psychicznie i zmusić do bycia mu posłuszną. I na dodatek zaczyna się sporo dziać w życiu zawodowym Anki i nic nie jest już takie samo, jak było wcześniej.
Jak zakończy się starcie ze stalkerem, nie przestającym ją prześladować i chcącym ją zniszczyć? Czy przez jej źle podjęte decyzje, straci rodzinę, która jest dla niej wszystkim? Kto stanie się owcą, a kto wilkiem? Kto odnajdzie w sobie dość siły i wiary, by zmierzyć się z trudnościami i przebaczyć? Jak bohaterowie odnajdą się w nowej rzeczywistości pełnej tajemnic i trudów, kiedy na świecie pojawi się dziecko, a ona zostanie babcią?
Czy uda się im przezwyciężyć żyjące w nich lęki, co odbierają im tlen i paraliżują ciało i umysł?
Autorka świetnie poprowadziła akcję, tworząc ścieżkę z kolejnymi przystankami na drodze do celu. W książce jest kilka małych momentów, które nieco nużą lub zdają się niepotrzebne, ale reszta treści jest naprawdę dobra i wciągająca.
Kolejną rzeczą są postaci. Otrzymujemy od Autorki cały wachlarz charakterów – od tych mniej lub bardziej przyjaznych, barwnych, aż po te wyjątkowo wredne i dwulicowe, których nie sposób jest polubić.
Autorka w dość przystępny i udany sposób podjęła kilka ważnych tematów, które można zakwalifikować do grupy „z życia wzięte”: prześladowanie, depresja poporodowa, rola szczepień dziecka i karmienia piersią, ciężar zaciąganych pożyczek i skrywanych tajemnic, intrygi. Jeśli dodamy do tego trud macierzyństwa w bardzo młodym wieku, ból zdrady, trud przyznania się do błędów i wyznania grzechów, zmierzenie się z niemożliwym i wybaczenie, otrzymujemy istną mieszankę akcji i emocji.
„Anka i piekło szczęścia”, jak sam tytuł wskazuje, to historia, w której dobro miesza się ze złem i bawi się z czytelnikiem aż do ostatniej kartki. Książka opowiada o rzeczach, z którymi można się zetknąć, w mniejszym lub większym stopniu, we własnym życiu. Historia stworzona przez Autorkę jest przestrogą i zarazem nadzieją, że nie ważne jak źle jest, zawsze można liczyć, że coś się zmieni, że nadejdą lepsze momenty. Że nie można się poddawać, ale walczyć. Walczyć o siebie, o bliskie nam osoby, o szczęście i dobro.
To również słodko-gorzka opowieść o zgubnej miłości. Zgubnej, ponieważ miłość jest świetnym iluzjonistą, co mami człowieka i daje mu złudzenie szczęścia i wyjątkowości. Zamiast skrzydeł, co uniosą ku niebu, tracimy grunt pod nogami, a nasz świat sypie się jak domek z kart, piętro za piętrem. W dodatku emocje bardzo często przejmując kontrolę nad człowiekiem, pchają go ku kolejnym lepszym lub gorszym decyzjom, a tym samym zagładzie. Zupełnie jak w przypadku naszej bohaterki, Anki.
Książkę da się przeczytać w jeden czy dwa wieczory, ponieważ z niecierpliwością wędrujemy wzrokiem od kartki do kartki, aby dowiedzieć się: co dalej? Dodatkowym atutem tej pozycji jest jej styl. Czytając kolejne fragmenty, czytelnik odnosi wrażenie, że zna Ankę, jej rodzinę. Ba! Może nawet poczuć się, jakby sam był bohaterem tej powieści, a tytułowa Anka opowiadała mu kolejne fragmenty. Ten manewr pozwala jeszcze mocniej „wciągnąć się” w wir emocji i kolejnych wydarzeń i wraz z bohaterami szukać odpowiedzi na niewiadome.
„Anka i piekło szczęścia” nie należy do pozycji obszernych i jak już wcześniej wspomniałam, można przeczytać ją w jeden, dwa wieczory. W tej historii znajdziemy tak wiele, że nie da się nudzić przy jej lekturze, a dynamiczna akcja i wstrząsające momenty idealnie podtrzymują uwagę czytelnika. Mimo że niektóre wątki mogłyby być mniej lub bardziej rozwinięte, a kilku mogłoby w ogóle nie być, a książka nadal porywałaby czytelnika. A może przez to stałaby się jeszcze lepsza...
Mieszane uczucia wywołuje otwarte zakończenie. Z jednej strony działa ono na wyobraźnię czytelnika, z drugiej – pozostaje smutek, a nawet niedosyt czytelniczy. Dlaczego? Bo wiele mogło się wydarzyć w życiu bohaterów „Anki i piekła szczęścia”, zwłaszcza, że kilka wątków zostało bez wyjaśnienia lub chociaż wskazówki.
Pomimo kilku potknięć „Anka i piekło szczęścia” jest bardzo dobrą powieścią obyczajową, a za sprawą poruszanych w niej tematów zdaje się bliższa czytelnikowi, niż te „o wielkich uniesieniach serca”.
Polecam, nie tylko na zimowe wieczory!