Ślubów nie będzie recenzja

"Ale na Twoim miejscu też bym raczej poszukała kogoś innego, kogo mogłabyś obsadzić w roli swojego faceta, bo z tym to nic sensownego nie zagrasz..."

Aj! Ślubów nie będzie!
A miało być tak pięknie. Ania w białej sukni sunąca ku ołtarzowi i Kornel, w czarnym smokingu, wpatrzony w nią z uwielbieniem. A do tego pani Katarzyna i Pan Konstatny ze swoją romantyczną miłością.
Happy end!
Niestety scenariusz pokrzyżowało pojawienie się Romana, ojca Ani i przyszłego byłego męża Pani Katarzyny. W nadciągającym tragicznym finale maczała też palce Kolubryna, wpływowa kobieta w branży filmowej, zagorzała zwolenniczka dramatycznych zakończeń.
Wszystko zapowiada, że ta historia nie uświadczy szczęśliwego rozwiązania.

Dramat za dramatem i dramat pogania, a mimo to uśmiałam się jak nigdy. Może nie tak znowu "nigdy", bo pewnie bawiłam się tak dobrze, jak w czasie lektury poprzednich dwóch części.
A może nawet lepiej?
Tym razem autor przenosi ciężar głównej akcji na Panią Katarzynę i jej amantów, o czym sam nas infornuje w zakończeniu powieści. I to jakim! To definitywne pożegnanie z bohaterami, gdyż pisarz nie przewiduje już kontynuacji tej historii. Zapytany na ten temat w przeprowdzonym przeze mnie wywiadzie oświadczył, że temat uważa już za wyczerpany.
Przynajmniej na chwilę obecną.

Po raz kolejny powieść ma budowę klamrową, która, co prawda, nie zaskakuje tak jak za pierwszym razem, jednak w dalszym ciągu dodaje książce komizmu. Sam koncept na poprowadzenie tej historii uważam za oryginalny i nietuzinkowy. Jestem przekonana, że w pełni wybrzmiałby on na dużym ekranie. Zresztą, Jacek Getner to wzięty scenarzysta, autor scenariusza serialu komediowego "Daleko od noszy", stąd też nie powinna nikogo dziwić jego znajomość pewnych technik wykorzystywanych na tym polu.

"Ślubów nie będzie" to lekka i zabawna powieść, która jednak też wbija szpilę tam, gdzie trzeba. To prawdziwy reprezentant swojego gatunku, gdyż książka przede wszystkim ma na celu rozbawienie odbiorcy. Jednak uważam też, że autorowi blisko tu do Akeksandra Fredry, który przez dobrą zabawę uczył. Pod wierzchnią warstwą komedii obu twórców znajdujemy krytykę względem wybranych przywar narodowych oraz uwypuklenie niektórych zachowań w społeczeństwie celem ich zaniechania.

Choć moja znajomość twórczości tego autora ogranicza się na razie wyłącznie do cyklu "Miłość w promocji", to mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się nadrobić zaległości w tym zakresie. Myślę, że czeka mnie pełna dobrego humoru przygoda, z której z pewnością wiele wyniosę.

Mija ocena 8/10.