Książka Leociaka to dokument - każda jej część opowiada o czymś innym, o innej sferze stosunków polsko-żydowskich zarówno w czasie wojny, jak i po niej.
W pierwszej części autor ogólnie zanalizował i sklasyfikował listy, które znalazł w archiwach Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie i w Shoah Foundation Institute w Kalifornii - listy od Polaków piszących o swoich doświadczeniach związanych z udzielaniem pomocy Żydom. To był dla mnie szok - większość z nich to prośby o wsparcie finansowe, żądanie odznaczenia, wypominanie braku podziękowania materialnego.
Cała książka bardzo mnie zdziwiła, zasmuciła, zbulwersowała - o tak wielu sprawach nie mam pojęcia, z tak wielu nie zdaję sobie sprawy. Byli Polacy, którzy pomagali ukrywać się Żydom bezinteresownie, uratowali wiele istnień, bo byli to dla nich LUDZIE, SĄSIEDZI, PRZYJACIELE. Byli, owszem. Ale większość pomagała dlatego, że dostawali za to pieniądze, że mieli obiecane kamienice.
W dalszej części książki znajduje się historia polskiego małżeństwa z warszawskiego marginesu - ukrywali Żydów za ścianą swojego domu, ale robili to tylko dla pieniędzy, traktowali swoich "współlokatorów" jak martwe przedmioty, nie jak ludzi. Brali od nich o wiele więcej pieniędzy na żywność niż w rzeczywistości wydawali. A jakiś czas po wojnie upomnieli się o medal Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata, żeby dostać nagrodę pieniężną. Czytając o takich historiach wcale się nie dziwię, że Żydzi uważają nasz naród za antysemitów i chciwców.
W książce dużo jest opowieści o bohaterskich Polakach, którzy pomagali bezinteresownie, ale jest też rozdział o polskiej mentalności przedwojennej, o księżach, którzy nawoływali do pozbywania się Żydów z miast, o Polakach, którzy cieszyli się, że Niemcy robią "odżydzanie" za nich.
Z jednej strony mowa o zakonnicach, które z pełnym poświęceniem ukrywały ludzi w klasztorach, z drugiej strony kazania i teksty pisane przez księży i biskupów nazywających Żydów zagrożeniem i niebezpieczeństwem.
Cała Polska przedwojenna była antysemicka, Żydzi byli szkalowani i prześladowani, przymierzano się do wysiedlenia ich z naszego kraju. Czytałam o tym i moje przerażenie narastało.
Po lekturze tego typu dokumentów warto sięgnąć po książki takie jak "Ratowałam od zagłady" napisaną przez Irene Gut czy po "Wojnę Klary". Po prostu po to, by przywrócić sobie wiarę w dobrych ludzi.