Słowodzicielka recenzja

Solidna działka metatekstualności i dożylnie podany postmodernizm

Autor: @RuBrykaPopkulturalna ·4 minuty
2020-12-09
1 komentarz
8 Polubień
Książka Anny Szumacher jest tak wybrakowana pod względem fabuły, że główni bohaterowie postanawiają wyruszyć z misją jej odnalezienia.

Na polskim rynku książkowym z łatwością możemy natrafić na twórców, którzy fantastykę oraz wrośnięte w nią schematy wykorzystują jako okazję do gatunkowych zabaw. Małgorzata Lisińska wzięła w obroty opowiadania o wiedźminie, a Marta Kisiel tworzy najsłodsze uniwersum na świecie. Milena Wójtowicz natomiast najpierw rozbrajała bajkowymi stereotypami, by później wywrócić urban fantasy do góry nogami, a Aleksandra Janusz ozdobiła swoją magiczną krainę mnóstwem współczesnych elementów… a żeby nie było aż tak słodko, radośnie i wesoło, to jest jeszcze Michał Podlewski, który w Księdze zepsucia pogrywa z motywem przejścia do magicznego świata za pomocą mebla oraz otacza go atmosferą horroru. Anna Szumacher natomiast biorąc się za gatunek, sięga po klasyczne fantasy – takie ze smokami, rycerzami i grami o tron – a następnie chwyta za ramy świata przedstawionego i solidnie nimi trzęsie. Tak dla zabawy.

Pewnego poranka grupa bohaterów budzi się przy dogasającym ognisku – jest tu honorowy rycerz z systemem wartości równie twardym co jego kark, szorstki w obejściu skrytobójca oraz bosko przystojny bard, który nawet nie potrzebuje lutni, aby roztapiać kobiece serca i zmiękczać kolana. Miejsce i okoliczności podpowiadają, że muszą być oni właśnie w trakcie wyprawy o wielkiej wadze fabularnej – planują misję odbicia księżniczki, eskortują niebezpieczną biżuterię lub szukają potężnych kamieni, laski czy innego Dziecka Przeznaczenia – to po prostu aż bije od ich rysu charakterologicznego. Coś się tu jednak nie zgadza. Zagubieni i zdezorientowani wyraźnie czują, że czegoś w ich historii brakuje. Nie ma się czemu dziwić… są oni w końcu jedynie postaciami drugoplanowymi, a bez głównego bohatera ich fabuła nie ruszy naprzód.

Szumacher od samego początku zabawia się światem przedstawionym. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz częściej mruga do nas okiem, figluje z formą oraz rzuca w nas kolejnymi pomysłami – bohaterowie trafiają do karczmy pełnej luźno biegających wątków, gdzie każdy chce im wcisnąć misję ratowania świata, mapę skarbu czy wielkie dziedzictwo do wypełnienia, w międzyczasie gubią rozdział, a smok zleca im ratowanie księżniczki. I to wszystko na zaledwie kilku pierwszych stronach. Autorka gimnastykuje się z historią, tak żebyśmy nawet przez chwilę się nie nudzili. I cel ten udaje się całkiem sprawnie zrealizować – na brak zakręconych zabaw z konwencją nie możemy narzekać, a humor i błyskotliwe dialogi również zajmują sporo miejsca w narracyjnym ekwipunku. Szumacher świetnie czuje schematy oraz tworzy z nich radosny obrazek, przy którym nie boi się wychodzić za linie. Co jednak najważniejsze, widać, że dobrze się przy tym bawi i nieustannie szuka nowych sposobów na spożytkowanie nadmiaru kreatywności. Ma w sobie jednak więcej energii, niż rzeczywiście potrzeba do rozkręcenia jednej książki, a zapału i chęci i tak dużo, że pędzi szaleńczo przed siebie, nie zatrzymując się nawet na moment.

Do początkowych zabaw z „książkowością” historii oraz schematami fantastycznych historii nie powinniśmy się przyzwyczajać. Pojawiają się one jedynie na kilkunastu pierwszych stronach, a chwilę później ustępują miejsca kolejnej postmodernistycznej atrakcji – nieco mniej oryginalnemu, ale nadal radośnie szalonemu pomysłowi, przywodzącemu na myśl francuską komedię Goście, goście. Szumacher otwiera sobie furtkę do kolejnej porcji żartów i kreatywnych zagrywek, jednak nawet w tym miejscu nie pozostaje na długo, bo już po chwili pędzi tam, gdzie czeka na nią jeszcze więcej okazji do łamania zasad i praw fantastycznej fizyki. Tam natomiast czają się elementy zupełnie niepasujące do fantastycznej konwencji – mordercze pomidory czy klątwa spadających domków jednorodzinnych.

Szumacher gna od pomysłu do pomysłu – tam coś dzióbnie, tu przekrzywi, a gdzie indziej przełamie i odwróci – ale w swoim szale postmodernistycznej dekonstrukcji zupełnie nie ogląda się za siebie. Porzuca nadgryzione koncepcje, które zostają w tyle rozochocone, kipiące od potencjału i prawie w ogóle niewykorzystane. Nieokiełznany entuzjazm oraz nadmiar wariacji zdradza nie tylko zamiłowanie autorki do metatekstualności, ale chyba również do metamfetaminy, bo wszystkiego jest za dużo i podane za szybko. Cały ten zapał, energia i kreatywność są naprawdę godne pochwały i ukłonów, jednak z czasem ich nadmiar nie pozwala nam się po prostu dobrze bawić. Czytanie Słowodzicielki zaczyna przypominać wizytę na placu zabaw, podczas której autorka najpierw posadziła nas na najlepszej huśtawce w mieście, by po chwili już ciągnąć nas na następną – mimo że na poprzedniej bawiliśmy się naprawdę dobrze i niczego więcej do szczęścia nie potrzebowaliśmy.

Słowodzicielka mimo cudowności wszystkich swoich koncepcji oraz rozbuchanego potencjału z czasem zaczyna bardziej przypominać popisówkę maskującą brak pewności niż radosną i niczym nieskrępowaną zabawę z formą – taką napędzaną czystą miłością do fantastyki. Z drugiej jednak strony jest to literacki debiut, który robi naprawdę dobre pierwsze wrażenie, zapada w pamięć, a miłośnikom gatunkowych zabaw zaostrza apetyt na więcej. Szumacher łamie na kolanie fantastyczne schematy niczym Bane nieszczęsnego Batmana… szkoda tylko, że w jednej książce upchnęła to, co mogłoby starczyć na co najmniej trylogię.

Psst… Drogi Wędrowcze! Tak, Ty! Jeżeli dotarłeś aż tak daleko i Ci się spodobało, koniecznie zajrzyj na RuBrykę Popkulturalną i chodź pogadać o książkach (i nie tylko)!

RuBryka Popkulturalna ocenia: 6.5/10
Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl


Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-01-17
× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Słowodzicielka
4 wydania
Słowodzicielka
Anna Szumacher
7.4/10

Grupa drugoplanowych bohaterów pewnej powieści fantasy wędruje w poszukiwaniu swojej fabuły „To opowieść słodka i zabawna. Z przygodami, jakie uwielbiałam, będąc nastolatką – z wyrazistymi bohateram...

Komentarze
@adam_miks
@adam_miks · prawie 4 lata temu
To musi byc przezabawna historia
× 1
@RuBrykaPopkulturalna
@RuBrykaPopkulturalna · prawie 4 lata temu
Bardzo lekka pozycja mająca kilka naprawdę fajnych i zabawnych momentów ;)
Widać, jednak że to debiut i autorka bardzo skacze między pomysłami. Trochę szkoda, ale można przymknąć oko ;)

Słowodzicielka
4 wydania
Słowodzicielka
Anna Szumacher
7.4/10
Grupa drugoplanowych bohaterów pewnej powieści fantasy wędruje w poszukiwaniu swojej fabuły „To opowieść słodka i zabawna. Z przygodami, jakie uwielbiałam, będąc nastolatką – z wyrazistymi bohateram...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

@Obrazek “Słowodzicielka” Anny Szumacher to pierwszy tom z cyklu Słowotwórczyni, który rozpoczyna całkiem ciekawą historię, w której znajdziemy magię i smoki. Już te smoki i magia mnie kupiły jedn...

@Nastka_diy_book @Nastka_diy_book

Ktoś puka do Twoich drzwi... Nie są to harcerze z ciastkami, a bohaterowie Twojej powieści szukający swojego dowódcy - co za tym idzie głównego bohatera powieści. Dodajmy, że powieść jest schowana w...

@M_d_books @M_d_books

Pozostałe recenzje @RuBrykaPopkultur...

Wieża asów
Rozdanie na porządnym haju

Potwór rodem z opowiadań Lovecrafta? Masoneria złożona z niepoczytalnych nadludzi? Międzyplanetarni szpiedzy, inwazja kosmicznego robactwa, superbohaterskie starcia i za...

Recenzja książki Wieża asów
Bogowie muszą być szaleni
Toksyczne uczucia do własnej bohaterki

W drugim tomie przygód niezwyciężonej Dory Wilk okazuje się, że nie tylko bogowie potrafią być szaleni. Wszystko wskazuje na to, że nieokrzesane rozentuzjazmowanie swego...

Recenzja książki Bogowie muszą być szaleni

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka