Maria Ulatowska debiutująca emerytka, która od zawsze wiedziała,że napiszę książkę. Mnie ogromnie cieszy, że zrealizowała swoje marzenie,a w księgarniach pojawiła się pierwsza część trylogii - " Sosnowe dziedzictwo". Z nadzieją czekam na maj.
"Sosnowe dziedzictwo" dzieli się na poszczególne etapy i lata.
Autorka przenosi nas do powstańczej Warszawy, gdzie ginie wiele niewinnych i wspaniałych osób. Zostaje wymordowanych wiele rodzin, żony zostają wdowami, dzieci sierotami. Jedną z takich sierot adoptuje mądra i dobra osoba , która zapewnia dziewczynce dom, rodzinę, ale przede wszystkim traktuje i kocha ją- Annę jak własne dziecko, którego nigdy nie miała....
Lata 90-te to trudny czas dla wielu osób. Anna z mężem tracą życie w wypadku samochodowym zostawiając dorosłą córkę - Anusię. Po pewnym czasie Ania dowiaduje się,że jest spadkobierczynią "Sosnówki" , pięknego dworku, gdzieś w środku lasu na kujawskiej wsi. Niestety mija kilka lat, zanim udaje się odzyskać od Państwa własność Towiańskich...
Z pomocą adwokatów, Ania dziedziczy dworek. Niestety jest zniszczony i zaniedbany, za to położony nad jeziorkiem, pośród sosnowych i pachnących lasów, w towarzystwie ptaków i dzikiej zwierzyny.
Ania zachwycona swoją własnością, robi wszystko by dworek odzyskał swój dawny wygląd. Poznaje wiele cudownych osób, dzięki którym czuje się jakby znalazła własne miejsce na Ziemi. Mieszkańcy Towian okazują się miłymi i pomocnymi sąsiadami, którzy w pełni zaakceptowali nową mieszkankę.... co niektórzy wykazali tez inne zainteresowania ... ale to już koniecznie musicie sięgnąć po książkę by dowiedzieć się czy trzydziestoletnia Ania po przejściach postanowi zatrzymać "Sosnówkę" ???? Kim jest Jacek i Grzesiek ??? Jaki wpływ na życie małego Florka ma Anka???
"Sosnowe dziedzictwo" okazało się ciekawą i wciągającą powieścią. Napisana prosto, choć ilość dat, wydarzeń i nazwisk mnie powaliła, nie lada wyczynem okazało się zapamiętanie kto z kim i dlaczego, choć mnie to nie zraziło, wręcz przeciwnie zachęcało jeszcze bardziej by poznać całą tę historię, wszystkich jej bohaterów, a także to by odkryć ich sekrety. Osobiście historii nie lubię, tu autorka przedstawiła ją w takim świetle, by zwykłego czytelnika nie zniechęcić i tego też nie zrobiła.
Główna bohaterka - Anna- okazała się ciepłą i wspaniałą osobą, która potrafi docenić inne osoby, a także nie potrafi przejść obojętnie koło skrzywdzonych zwierząt. Bardzo polubiłam tę postać.
Miło było się oderwać od szarego dnia i przenieść do pachnącego lasu pełnego ptaków, nad jeziorko, w którym nie brakowało ryb oraz na taras, gdzie w ratanowym wygodnym fotelu można było podziwiać te piękne widoki i dary Matki Natury.
Niestety jest mały minus tej powieści, mianowicie czuje niedosyt i zazdrość. Niedosyt tego, że powieść zbyt wcześnie się skończyła, a zazdrość, bo z przyjemnością bym zamieszkała w tak cudownym miejscu, wśród wspaniałych mieszkańców....no cóż ... póki co pozostaje mi czekać na dalsze losy Ani, Szyszki, Jacka, Grześka, Pani Malinki i innych mieszkańców uroczych i magicznych Towian.
"Sosnowe dziedzictwo" polecam z czystym sumieniem, osobiście do książki chętnie powrócę...póki co czekam na drugi tom, który ma ukazać się w maju.