Co można robić po studiach historycznych? Można zostać nauczycielem tak jak Tomasz Chmiel. Mężczyznę dopadło wypalenie zawodowe, czuje się niedoceniony i niezadowolony zarówno ze swojej pracy, jak i z życia osobistego. Pojawienie się w jego klasie nowego ucznia wzbudza w nim nie tyle niepokój, ile konieczność zaangażowania w swoją praca a z tym jest u niego ostatnio nie najlepiej. W małżeństwie również nie odnosi on sukcesów. Sprawa morderstwa dokonanego w Kołobrzegu doprowadza policjantów Pajdę i Markowskiego do małej wioski, w której mieszka ów tytułowy belfer. Co łączy nastolatka z tytułowym belfrem? Czy pasjonat historii okaże się bezlitosnym mordercą kobiet? A może będzie nią nielubiana w okolicy staruszka lub zazdrosna o męża żona historyka? Musicie przekonać się sami, być może wasza opinia będzie o kilka gwiazdek wyższa od mojej.
.
Zacznę od tego, że zauważyłam tu podobne błędy co w poprzedniej książce autorki, czyli nie do końca udane połączenie kryminału z elementami słowiańskości. Po co wspominać o sabacie czarownic skoro niewiele ma to wspólnego z fabułą książki? Bywały ciekawsze momenty (szczególnie początek książki), ale i słabsze (zakończenie), lecz w ogólnym rozrachunku nie czułam potrzeby zaangażowania się ani w śledztwo prowadzone przez Pajdę vel Pajdowicza, ani w relacje rodzinne nauczyciela. Postaciom zabrakło wyrazistości, mógłby wyjść z tego całkiem dobry thriller psychologiczny, a wyszedł przeciętny kryminał. Całość wydała mi się przerysowana, wszystkiego jest za dużo. Zamiana dzieci, kobieta bez linii papilarnych, zdrada małżeńska, choroby psychiczne. Być może autorce zależało na tym, by nie był to tylko kolejny zwyczajny kryminał, ale niestety takim właśnie on jest.
.
Nie byłam w stanie skupić się na wydarzeniach, ponieważ moje myśli zaprzątało śledzenie, ile razy Pajda było używane zamiennie z Pajdowicz. Nie rozumiem też, dlaczego bohaterowie cały czas posługiwali się tu pojęciem belfer. Czy jest ono w Polsce aż tak popularne, aby zastępować nim słowo nauczyciel, bo nie wydaje mi się. To niby takie szczegóły i moje czepialstwo, ale czasem takie właśnie niuanse potrafią odebrać radość z lektury. A historia, ot taka sobie, niewyróżniająca się niczym. Było morderstwo, jest śledztwo, przesłuchania i to w zasadzie tyle. Czytałam już jedną książkę tej autorki, a mianowicie „Topielicę ze Świtezi” i niestety też nie byłam zadowolona.
.
Jest poprawnie, ale czegoś brakuje jej książkom. Mam mieszane uczucia co do „Sekretu belfra”. Nie rozumiem ani zamysłu okładki, ani sensu całej historii. Książka tylko dla fanów autorki. Ode mnie 5/10 w skali lubimyczytac.pl z racji tego, że nic nie wyniosłam z tej lektury i w zasadzie już po niecałej dobie od przeczytania wspomnienie o niej zaciera się w mojej pamięci, a dodam, że pamięć mam świetną. Porównując jednak obie książki, to ta podobała mi się bardziej i zdecydowanie to w stronę kryminału powinna iść autorka. Cóż więcej mogę powiedzieć, nie wykluczam, że w ramach współpracy z @waspos sięgnę jeszcze po inną propozycję od Kaźmierczyk i wpasuje się ona w moje gusta.
.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję @waspos