Trafiła w moje ręce świetna książka o intrygującym tytule „Jak się starzeć bez godności”. Autorkami są poważne, uznane pisarki i reporterki, a nawet reportażystki – Magdalena Grzebałkowska i Ewa Winnicka. Znając ich książki- ani jednej, ani drugiej nie podejrzewałam o tak wielkie, wręcz kolosalne poczucie humoru. Ta lektura to czysta przyjemność. Mocno poruszyła w moim sercu świeżą i bolesną strunę, czyli problem starzenia, a właściwie kilogramy problemów dotyczących osób starszych lub widocznie się starzejących.
Począwszy od definicji. Od kiedy osoba jest Starsza? Co to znaczy właściwie? Autorki analizując problem z werwą i dowcipem, odkrywają, że nie ma spójnej definicji, albo jest ona raczej płynna. Tak jak płynna jest granica przechodzenia w smugę cienia (swoją drogą piękne i malownicze określenie). W mojej opinii Grzebałkowska z Winnicką są faktycznymi odkrywcami (odkrywczyniami?) wielu określeń związanych z tematem starzenia się. „Wiek przedstarczy” jest jednym z nich i jest to określenie dla mnie zupełnie rozbrajające. Sama jestem w wieku, kiedy zaczynam bardziej dostrzegać ten temat. U siebie oraz w swoim otoczeniu. W sumie – nic oryginalnego. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, więc po prostu starzeję się razem z nim. Nie jestem sama. Tematem pozostaje, jak się potraktuje ten proces. Jako osoba, która latami wszędzie była najmłodsza, trudno przeszłam zmianę tego statusu. Potem (raczej długo potem) przestałam się tym przejmować. Choć nie było łatwo. Jak mówię, chwilę to trwało, a momentami nawet bolało. Dlatego z ulgą przywitałam tę lekturę i pisemne potwierdzenie przez pisarskie autorytety, że mogę się nie przejmować razem z nimi oraz z innymi. Całym legionem innych. Autorki, w sposób inteligentny i zabawny starają się obśmiewać różne stereotypy lub obiegowe, dolegliwe komentarze, rzucane z wszystkowiedzących ust spotykanych na naszej drodze ludzi. Co nam wypada, co wolno, w jakim wieku jeszcze tak, a kiedy już nie. Właściwie, dlaczego nie? Stawianie granic i obrona naszej osobistej wolności to moim zdaniem główny temat tej książki. Ogromną jej zaletą, przy całym prześmiewczym charakterze, jest również ustalenie właściwych proporcji. Wyśmiewanie stereotypów jest moim zdaniem najlepszym sposobem walki z nimi. Bo dlaczego mam przejmować się tym, co inni pomyślą, zamiast cieszyć się tym, co sprawia mi przyjemność, a innym nie szkodzi. To uzależnienie od dobrej opinii, wyssane z mlekiem matki i doprawione całym długim procesem edukacji i wychowania, zatruwa nam życie od pokoleń. Ta książka to prawdziwy kamień milowy (tak, wiem to modne określenie ostatnio, ale to inny kamień) na drodze do samostanowienia każdego z nas. Na drodze do wewnętrznej wolności.
Ostatnio czytałam artykuł o – też modne ostatnio określenie i równie ładne- silver tsunami. Traktował o tym, że już ponad jedna czwarta polskiego społeczeństwa to ludzie po sześćdziesiątce, a za 15 lat przewiduje się, że będzie to ponad 40%. Rzeczywiście tsunami 😊.
I dobrze, tylko czemu te wszystkie doniesienia na temat starzejących się w dużym tempie Polaków są wyłączne w tonie minorowym. Dominują ponure spekulacje i obliczenia. Jakież to silver tsunami rodzi kłopoty- gospodarcze, społeczne i wszelkie inne. Znikąd ratunku. Spójrzmy na temat trzeźwo i spokojnie. Nie jesteśmy przecież najstarszym społeczeństwem w Europie i nie tylko my jako społeczeństwo się starzejemy. To, że za czasów Królestwa Polskiego było ludzi po sześćdziesiątce nieco ponad 3%, a teraz jest to prawie jedna czwarta populacji, świadczy tylko o tym, że nauczyliśmy się żyć dłużej. Że poziom medycyny nam na to pozwala, że wojen w naszej okolicy jest (było) mniej. Warto przyzwyczaić się do myśli o swoim wieku i spokojnie, w miarę możliwości robić swoje. Mam pomysł, by przetłumaczyć książkę Grzebałkowskiej i Winnickiej na języki europejskie i traktować jako podręcznik radzenia sobie z tematem w starzejącej się Europie.
Wszystkim nam poprawiłby się humor oraz zdrowie, a ponadto podejście do życia prezentowane przez Autorki na pewno wpłynęłoby pozytywnie na poziom dzietności w Europie, gdyż daje przede wszystkim nadzieję i sens naszemu bytowaniu tutaj.
Oczywiście nie uważam, że temat ludzi starszych (naprawdę starszych) i do tego schorowanych to temat wart wyłącznie żartu. Na pewno jest on wymagający, często dotyka dramatu. Szczególnie jeśli dołożymy jeszcze wątek ekonomiczny, dostępu do leków, lekarza i wszelkich udogodnień dla organizmów w coraz gorszej kondycji. Jednak świeże spojrzenie Autorek na ten szczególny moment, kiedy dochodzi do nas prawda o tym, że – o, kurczę! - może i nas starzenie dotyczy, jest bezcenne. Otóż prezentowane podejście jest mi bardzo bliskie. I uważam, że jest ono zdrowsze, sympatyczniejsze oraz powoduje, że zamiast poddawać się ogólnemu narzekaniu, uruchamiamy naszą kreatywność, także po to, wymyślić nowe sposoby radzenia sobie w tej kiepskiej fazie.
Obejrzyjcie choćby te filmiki na Instagramie, gdzie obie Autorki z pełnym poświęceniem prezentują niezwykłe pomysły na utrzymanie wizualnej kondycji, pod wspólną nazwą „Tanio a młodo”. Ileż w tym odkrywczej myśli! Jak młody i zdeterminowany trzeba mieć umysł, by wykorzystać w tak niebanalny sposób klamerki do bielizny, taśmę malarską czy rajstopy!
Trzymajmy się, oby zdrowie dopisywało!