„Nie wiesz nic” to już trzeci tom rozgrywającego się w murach warszawskiego liceum cyklu pt. „Liceum Freuda”. Jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego tytułu z tego cyklu, a mianowicie „Nie wiesz wszystkiego”, z drugą książką z cyklu, czyli „Wszyscy muszą zginąć” jest powiązany dość luźno. Można powiedzieć, że wydarzenia, które mają miejsce w „Nie wiesz nic” są preludium do tego, co dzieje się w książce „Wszyscy muszą zginąć”.
Po tragicznych wydarzeniach, które wstrząsnęły liceum Freuda, Marta, Sara, Wiki, Kuba i Nina próbują wrócić do normalności. Nie jest to jednak możliwe, bo od jakiegoś czasu otrzymują pogróżki od tajemniczego szantażysty, który twierdzi, że zna ich tajemnicę, wie, co zrobili i ujawni światu prawdę. Grupa przyjaciół nie ma wiele czasu, aby odnaleźć osobę, która im grozi, albo samodzielnie zgłosić się na policję. Po tragicznej śmierci Alana, szkolnej gwiazdy i kapitana drużyny siatkówki, także w drużynie nie dzieje się zbyt dobrze. Morale zawodników siadły, nie potrafią grać już tak jak kiedyś, nie odnoszą sukcesów. Nowy kapitan, którym został Hubert, decyduje się na weekendowy wyjazd z chłopakami w Bieszczady, aby na nowo tchnąć w nich ducha rywalizacji i przede wszystkim, aby w końcu zaakceptowali jego nową rolę w drużynie. Ktoś jednak będzie się starał zepsuć im ten wyjazd, a okoliczny las stanie się areną dramatycznej walki o przetrwanie. Komu zależy na śmierci członków drużyny? Kto szantażuje licealistów? Czy te sprawy jakoś się łączą?
Świat mógłby być takim pięknym miejscem, gdyby tylko wszyscy ludzie skupili się na tym, co dobre.
„Nie wiesz nic” to kolejny rewelacyjny, trzymający od początku w napięciu thriller Marcela Mossa. Książka rozpoczyna się mocnym prologiem. Jesteśmy świadkami ucieczki Huberta przez las. Las wydaje się nie mieć końca. Nie wiadomo, kto ściga chłopaka i przede wszystkim, dlaczego to robi. Czujemy jednak podskórnie, że ten ktoś ma przewagę i wkrótce go dopadnie. Później cofamy się w czasie i przenosimy do liceum, które było świadkiem już wielu mrożących krew w żyłach zdarzeń. Poznajemy bliżej Martę i jej przyjaciół. Z poprzedniej części wiemy, jaki skrywają sekret, jednak nie wiadomo nadal, kto i dlaczego ich szantażuje. Przyjaciele na własną rękę robią dochodzenie, aby odkryć, kto próbuje namieszać w ich życiu. Przy okazji na jaw wychodzą skrywane przez każdego z nich sekrety. Okazuje się, że tak naprawdę nigdy nie byli ze sobą szczerzy.
Nie martwcie się, jeśli nie czytaliście „Nie wiesz wszystkiego”. Autor przybliża krótko kluczowe wydarzenia z poprzedniego tomu, dlatego spokojnie można tę książkę czytać niezależnie od innych z cyklu. Pierwszoosobowymi narratorami kolejnych rozdziałów są w głównej mierze Marta, Wiki, Sara, Hubert i Karina. Dzięki temu możemy spojrzeć na życie każdego z nastolatków i każdego z nich poznać bliżej. A jest co poznawać, bo życie każdego jest niezwykle barwne. Ponadto, to bardzo kolorowa i różnorodna mieszanka. Są w tej grupce zarówno szkolna gwiazda i jej świta, jak i szkolne wyrzutki, w tym jeden o odmiennej orientacji seksualnej. Każdy z nastolatków, oprócz dość parszywej sytuacji, w której tkwią razem, ma swoje własne, mniej lub bardziej poważne problemy. Każdy bohater powieści jest inny, wyrazisty, nie znika w tłumie. Autor postarał się, abyśmy mieli szansę zżyć się z każdą z postaci. I trzeba przyznać, że wyszło mu to bardzo dobrze. Nie ma chyba bohatera, którego nie polubiłam, jednak z powodu tego, czego dowiadywałam się w kolejnych rozdziałach, zdarzało mi się zmieniać na ich temat zdanie. Najbardziej nieoczywistą i złożoną postacią jest dla mnie Hubert. Chłopak wydaje się poukładany, ma w życiu cel, jest grzeczny, pomocny i dobry. Zachowuje się tak, że wzbudza sympatię. Jednak pozory lubią mylić. To, co uważamy za prawdę, niekoniecznie musi nią być. Brawa dla autora za tak dobrze poprowadzoną postać. I nie tylko. Genialnie poprowadzona jest też sama intryga, a właściwie dwie. Do samego końca nie wiadomo, kto pociąga za sznurki w obu sprawach. Chociaż miałam jakieś swoje podejrzenia, nie sprawdziły się. Mogę stwierdzić, że dałam się podejść jak małe dziecko. No ale to właśnie w thrillerach lubię. Te momenty, w których autor mnie zaskakuje, w których okazuje się, że wszystkie swoje przypuszczenia mogę włożyć do kosza.
Jak zawsze, autor porusza w swojej książce ważne społecznie tematy. Tym razem Moss skupił się przede wszystkim na tym, co ważne dla młodych ludzi. Jest mowa o typowych problemach wieku dorastania, o potrzebie akceptacji, wśród rówieśników, ale też w rodzinie, o poszukiwaniu swojej drogi, o trudnych relacjach rodzinnych, o pierwszych miłościach. Autor porusza jednak również inne tematy. Zwraca uwagę na fakt manipulacji i kontroli, pokazuje jak łatwo jest to osiągnąć w dobie wszechobecnej aktywności internetowej. Najważniejszym jednak dla mnie wątkiem jest wątek Kariny i poszukiwania przez nią prawdy o własnej tożsamości płciowej. Za namową przyjaciółki Karina, która jeszcze niedawno uczęszczała do Freuda jako Karol, postanawia pojawić się tam jako kobieta. Strasznie się boi tego, co ją czeka, jednak liczy się z tym, że spotka się z ostracyzmem społecznym. Będzie wyśmiewana, skupi na sobie wzrok wszystkich w szkole. Nie spodziewa się jednak tego, co w związku ze swoją przemianą zastanie w domu. A to, co zastaje, rozrywa serce. Bardzo się cieszę, że autor poruszył w książce ten ważny dla wielu osób wątek. Może już sam ten fakt komuś pomoże, wzmocni go, doda mu sił. Dla reszty niech to będzie cenna lekcja. Lekcja tolerancji i szacunku wobec tego, co inne, mniej znane, co wydaje się nie być normalne. Autor pokazuje, że każdy ma prawo żyć tak, jak chce. I tak naprawdę nic nam do tego. Oraz, że inny nie znaczy gorszy. Pokazuje też, jak ważne w tak przełomowych dla człowieka chwilach jest wsparcie najbliższych. I do czego może prowadzić jego brak. Przy okazji wątku innego nastolatka, autor pokazał, co dzieje się z człowiekiem, który żyje w ciągłym poczuciu winy. Ale także, że to, co pokazujemy światu to często jedna z wielu masek, które zakładamy na potrzeby otoczenia. My tego nie widzimy, ale za tą maską może szaleć prawdziwy huragan. Książka Mossa porusza jeszcze więcej naprawdę istotnych kwestii, o których jednak już nie opowiem, bo nie zostanie nic, co moglibyście odkryć sami. A zapewniam, że warto.
Przede mną i wami wszystkimi jeszcze wiele upadków. Niektóre będą tak bolesne, że zmuszą was do zakwestionowania sensu waszej ciężkiej pracy. Jeśli zaczniecie wątpić, to nigdy nie wygracie.
„Nie wiesz nic” to bardzo udany thriller psychologiczny. Nieoczywisty, mocny, szokujący i niepokojący. Ale też niezwykle aktualny i prawdziwy. To książka idealna zarówno dla młodych ludzi, jak i dla ich rodziców, którzy często nie zdają sobie sprawy, jak wygląda obecnie świat ich dzieci. To naprawdę świetna, pouczająca i wartościowa lektura. Serdecznie polecam!
Recenzja pochodzi z bloga: