Dzień między żarem i lodem recenzja

Świat widziany oczami dorastającego dziecka

TYLKO U NAS
Autor: @Banshee22 ·3 minuty
2023-02-02
Skomentuj
1 Polubienie
Ostatnia część przygód (przynajmniej na razie) o Bratmile z Wilczej Doliny. Poprzednie części bardzo mi się podobały, więc od razu sięgnęłam także po Dzień między żarem i lodem. Miałam nadzieję, że otrzymam historię utrzymaną w podobnym klimacie i tak samo absorbującą, jak poprzednie. I się nie pomyliłam, a nawet zaskoczyłam.
Tym razem Bratmił jest już trochę starszym chłopcem. Nadal to dziecko, ale już nie siedmiolatek. Nadal też w jego życiu pojawiają się problemy, z którymi chłopiec nie do końca sobie radzi. Tym razem dominuje tutaj zazdrość o dziewczynę. W Wilczej Dolinie to rodzice wybierają swoim dzieciom kandydata na męża/żonę, następnie udają się do rodziców tejże osoby i ustalają wszystko. Tak się niefortunnie składa, że ta, która podoba się naszemu bohaterowi, zostaje obiecana innemu. To uczucie stanowi tło dla bardziej dramatycznych wydarzeń, które dzieją się w wiosce… A właściwie poza wioską. Syn kowala Rostko zaginął. Miał wyjść za chatę po drwa na opał, jednak już nie wrócił. Opiekunka wraz z Bratmiłem i innymi mieszkańcami wyrusza na poszukiwania. W wiosce trwają też przygotowania do świąt – Szczodrych Godów. Czy naszym bohaterom uda się odnaleźć chłopca i zdążyć przed wieczorną uroczystością?
Cała opowieść tym razem toczy się zimą. Można wręcz poczuć atmosferę zbliżających się świąt. Wprawdzie w Wilczej Dolinie mają mnóstwo śniegu, w którym dzieci mogą się bawić, ale i tak czytanie tej powieści o tej porze roku, dodało klimatu. Marta Krajewska wlała w to tyle uczuć i ciepła, że wręcz zatęskniłam za czasami, gdy jako dziecko sama bawiłam się w śniegu. Nie przeszkadzało mi wtedy, że jest zimno i mokro. Liczyła się tylko dobra zabawa. Do tego jeszcze zbliżające się święta. Obecnie większość już pewnie nie pamięta, że coś takiego w ogóle miało miejsce, wszakże od Bożego Narodzenia minął już ponad miesiąc. W każdym razie miło było ponownie wrócić do tak ciepłych okoliczności. No właśnie! Choć w powieści jest mroźna zima, sama powieść jest bardzo ciepła i przyjemna.
Niebezpieczeństwo na Rostka spadło, ponieważ dorośli nie liczyli się ze zdaniem i uczuciami swoich dzieci. To właśnie chłopcy jako pierwsi zauważyli niepokojące ślady na śniegu, ale… zniknęły one, zanim dorosły zdążył je ujrzeć, więc dziecku nie uwierzył. Bratmił pochłonięty negatywnymi uczuciami, zapomniał o nich wspomnieć Chaberce i wydarzyło się, co się wydarzyło. Wystarczyłoby zwracać trochę większą uwagę na dzieci, słuchać ich od czasu do czasu, bo choć dla nas – dorosłych – może to się wydawać zaskakujące, one również mają coś do powiedzenia. Stwierdzenie dzieci i ryby głosu nie mają można sobie włożyć między bajki.
Bardzo podobało mi się w tej części przedstawienie potworów. Munka już znamy, więc powiem o nim tylko tyle, że nadal jest tym samym Munkiem. Trochę przemądrzały, trochę zapatrzony w siebie, ale dla Bratmiła jest przyjacielem. Okazuje się, że potwory nie są tak bezmyślne i rządne krwi, jak mogło nam się wydawać wcześniej. Munek ma swój rozum i choć pojmuje świat inaczej niż my, tego rozumu odmówić mu nie można. Ale nie tylko on. W tej części pojawiają się też inne potwory i potworzątka. Uśmiałam się do łez, gdy nazywali nas ludzikami. Jakbyśmy byli ich zabawką, czy nic nie znaczącym zwierzaczkiem. A potwory w powieści Marty Krajewskiej bardzo przypominają ludzi. Mają takie same problemy jak my i tak samo muszą sobie radzić z codziennością, która nie zawsze jest kolorowa i pełna blasku.
Dzień między żarem i lodem ponownie przeniósł nas do świata, w którym ciągle panują słowiańscy bogowie, w lasach kryją się słowiańskie demony, a bezpieczeństwa domów pilnują słowiańskie duszki zwane domowikami. Mimo zimowej pory znajdziemy tutaj mnóstwo ciepła i miłości, ale też masę innych uczuć, z którymi nie każdy jest w stanie sobie poradzić. Świat widzimy oczami dorastającego dziecka. Nie wszystko jest tutaj czarno-białe. To, co dla dorosłych może wydawać się nic nie znaczące, dla dziecka jest wierzchołkiem góry lodowej. Pamiętajmy o tym, słuchajmy ich, bo dzieci widzą i słyszą więcej niż nam się wydaje, ale czują dokładnie tyle samo., a czasem nawet więcej.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-01-31
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień między żarem i lodem
Dzień między żarem i lodem
Marta Krajewska
7.3/10
Cykl: Wilcza Dolina - Bratmił, tom 3

Do Wilczej Doliny zawitała sroga zima. Wielkimi krokami zbliżają się Szczodre Gody. Radosna atmosfera jednak pryska, kiedy jeden z synów kowala znika w tajemniczych okolicznościach. Na poszukiwani...

Komentarze
Dzień między żarem i lodem
Dzień między żarem i lodem
Marta Krajewska
7.3/10
Cykl: Wilcza Dolina - Bratmił, tom 3
Do Wilczej Doliny zawitała sroga zima. Wielkimi krokami zbliżają się Szczodre Gody. Radosna atmosfera jednak pryska, kiedy jeden z synów kowala znika w tajemniczych okolicznościach. Na poszukiwani...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Banshee22

Krwawe przeznaczenie
Dla miłośników smoków!

Lubisz fantastykę? Smoki? A może polską fantastykę? Był taki czas, kiedy wydawało mi się, że Polak nie potrafi napisać dobrze fantasy i sięgałam tylko po literaturę zagr...

Recenzja książki Krwawe przeznaczenie
Alemama, czyli historia z życia wzięta
Książka dla dzieci i mam

"Alemama" to krótka opowieść o rodzinie z trójką dzieci. Ja wprawdzie własnych jeszcze nie mam, ale mam z najmłodszymi dość duży kontakt, więc z przyjemnością sięgnęłam ...

Recenzja książki Alemama, czyli historia z życia wzięta

Nowe recenzje

Cieszę się, że moja mama umarła
Wstrząsająca
@karolareads:

,,Cieszę się, że moja mama umarła" Jannette McCurdy to książka, którą zapamiętam na bardzo długo. Mocno wstrząsnęły mną...

Recenzja książki Cieszę się, że moja mama umarła
Upgrade. Wyższy poziom
Mocny, zaskakujący, skłaniający do wielu przemy...
@Uleczka448:

Co nas dziś może „naprawdę” przestraszyć na polu literackiej sztuki...? Potwory, zbrodnie, apokaliptyczne katastrofy.....

Recenzja książki Upgrade. Wyższy poziom
Rose Madder
Rose Madder
@ladybird_czyta:

Rosie Daniels żyje w piekle. Porażający ból wielokrotnie poobijanych ciężkimi buciorami nerek, niezliczone blizny po ug...

Recenzja książki Rose Madder
© 2007 - 2024 nakanapie.pl