Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym recenzja

Sytuacja rodzin w norweskim systemie społecznym.

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Asamitt ·5 minut
2019-12-18
Skomentuj
14 Polubień
 Maciej Czarnecki za przykładem jednej z polskich rodzin żyjących w Norwegii, która została poddana jednostronnej ocenie Barnevernet, zaczyna dokumentować sytuacje rodzin w obliczu surowego systemu. Pokazuje, że nawet najdbalszy zorganizowany system do ochrony dzieci może nieudolnie sprawować ową opiekę. Czynniki, jak zawsze, będą różne: braki personalne, niekompletne przygotowanie osób oceniających, zaniechania, bądź większe zaniedbania w procedurach, które tez w tym wypadku nie są ustalone na sztywno, a podlegają ocenie urzędników i są rozpatrywane w zależności od danego przypadku. Nie zapominajmy, że system tworzą ludzie, a ludzie nie są nieomylni. 
 
 Pisanie reportażu polega na tym, by przedstawić precyzyjnie fakty, a te czerpał autor z rożnych źródeł, przede wszystkim pism urzędowych, notatek, wniosków sądowych oraz opowieści rodzin. Przy czym opiekunowie żyją emocjami, natomiast referujący dane przykłady musiał zebrać wszystko tak, by nadać każdej opowieści ramy ukazujące problem. Różne podejścia do sprawy są nieuniknione, jak rożne sposoby na wychowywanie dzieci. Przede wszystkim inna mentalność naszych narodów i rozliczania się z systemem. Jednak to, że możemy widzieć w Skandynawach ludzi zimnych, nie znaczy, że są nieczuli dla własnych dzieci. Norweg uczy dzieci działania praktycznego, nacisk kładziony jest na empiryczne działanie, a nie wkuwanie regułek na pamięć, których potem nie umiałby zastosować w praktyce. Od lat wykładowcy uczelni technicznych podkreślają, że jeśli w Polsce nie zmieni się społeczny stosunek do form nauczania, będziemy produkować teoretyków nie umiejących sobie poradzić w życiu, nie tylko pod kątem samej praktyki, ale również związanej z tym frustracji. W polskiej szkole nie najlepiej widziany jest uczeń z deficytami w nauce, jak i ten, który osiąga więcej, bo to sprawia problem przeciętnemu nauczycielowi z organizacją pracy na lekcjach. Natomiast w Norwegii uczeń ma do dyspozycji narzędzia dostosowane do sytuacji, gdzie jest nacisk na zastosowanie wiedzy, a nie jej odtwarzanie i współistnienie z przyrodą. Nie ma dnia bez zajęć rekreacyjnych na zewnątrz, tak samo, jak nie ma sztywnych ram w sposobie nauczania i organizowania zajęć w osobnych klasach. U nas nawet kreatywne zachowania nauczyciela są podważane przez innych uczących czy samą dyrekcje. Jesteśmy wtłoczeni na siłę w ramy, a gdy uczniowie tego nie wytrzymują, to zostają zaszufladkowani, jako "trudni" i doszukuje się w ich domach prawdopodobnej patologii. Własny system mamy na tyle niewydolny, że gdy młody człowiek zaczyna mieć nagle widoczne problemy w nauce albo zaczyna brać używki, dzieje się cokolwiek, co zaczyna niepokoić wychowawcę, ten może zwrócić się jedynie do członków zespołu pedagogicznego. Wtedy inni nauczyciele reagują bądź wcale, pedagog szkolny przeprowadza rozmowę z uczniem/rodzicami i sprawę się wycisza. Aż do jakiegoś drastycznego momentu, gdy takim osobnikiem zainteresuje się policja. Pomiędzy tymi etapami bywa jeszcze poradnia pedagogiczno-psychologiczna i opieka społeczna, ale ta głownie przy rodzinach, którymi się już opiekuje. Praktycznie rodzic zostaje z problemem sam, tak samo jak wychowawca, któremu nie oferuje się pomocy, choćby w programach, jakie winna wprowadzać szkoła. Chyba dlatego tak trudno dostrzec nam w takich krajach, jak Norwegia sojusznika w aspekcie dbania o dzieci. Też dostrzegam pewną nadgorliwość, że czasem na wyrost jest im łatwiej odseparować dziecko od rodziny, a potem ustalać, jakie poniosło krzywdy. Ale po chwili uświadamiam sobie, że jeśli dorosły robi dziecku jakąś krzywdę, to będzie dalej manipulował nim tak, by mówiło to co on chce, wypierało ze świadomości, to co dzieje się niewłaściwego w domu. I mamy - z jednej strony: prewencję wprowadzaną, czasem zbyt nadgorliwie, a z drugiej strony: sytuacje, gdzie nie reaguje się na widoczną krzywdę dziecka. Co może okazać się większą traumą dla dziecka? Odpowiedź nigdy nie będzie jednoznaczna, bo zależy od wielu czynników. Raczej winno się skupić nad poprawą funkcjonowania takiej opieki.
 
 "Dzieci Norwegii" to nie tylko przytoczenie kilku spraw dotyczących polskich rodzin, jakie miały miejsce w tym "zimnym" kraju. To tez rzut na to, jakim jest to społeczeństwo, jak prezentuje się polityka państwowa i społeczna, skąd takie, a nie inne formy dbania o rodaków, ale i obcokrajowców tam żyjących. Każdy naród ma swoją filozofię postępowania, wypracował ją na przestrzeni setek lat i jest wynikiem uwarunkowań, jakie znosił przez ten czas. Przy tym Norwegia należny do tych szczęśliwych obszarów bogatych w złoża ropy i gazu, co zapewnia im milionowe zyski, niezależność, budowanie funduszu państwowego, bezpłatnej ochrony zdrowia, a nawet pomocnych urzędników w każdej dziedzinie życia. Wyobraźmy sobie naszego urzędnika skarbówki, który pomaga skutecznie wypełnić papiery i zdobyć odszkodowanie, rozłożyć wieloletnie kary na raty i opracować skuteczny plan przedsiębiorczości dla rodziny. Bajka! Dla nas to czysta fikcja. Jest tak samo niezrozumiałe, jak dla Norwega zostawanie w pracy po godzinach. Bo przecież zasadom podlega się wszędzie, ale żeby były wiarygodne i przynosiły efekty muszą być weryfikowane i konsekwentnie przestrzegane. 
 
 Niektóre sprawy opisane przez Czarneckiego ogromnie nas wzburzą i mają prawo, bo są ewidentnie skutkiem błędnie przeprowadzonych procedur. Ale ktoś, kto w Polsce pracuje w środowiskach, które zajmują się bezpośrednio sprawami dzieci, jak: placówki wychowawcze, poradnie, świetlice, opieka społeczna, sądownictwo, policja też doświadcza podobnych sytuacji. Również my, jako rodzice, bądź krewni walczymy czasem z bezpodstawnymi oskarżeniami. Też zmagamy się z nadużyciami, czasem brakiem środków zaradczych, manipulacją otoczenia itd. Tylko my to widzimy inaczej, poprzez pryzmat doświadczeń i wychowania w innym systemie, choć na dobrą sprawę, on tu nie ma znaczenia. To nam uzmysłowia właśnie ta publikacja, że bez względu na szerokość geograficzną, historię i bogactwo kraju, wszędzie może dojść do nadużyć, pomimo działania w imieniu najsłabszych i w jak najlepszej wierze. Jeśli tylko będziemy wpatrywać się w punkty regulaminów i wypełniać procedury, bez brania pod uwagę konkretnych przypadków, będzie dochodzić do wypatrzeń sytuacji i podejmowania decyzji czasem wbrew logice.
 Ta książka nie jest tylko o norweskim systemie społecznym, ale pośrednio również o naszej, odległej od tamtej i wszelkiej doskonałości, opiece państwowej. 

Moja ocena:

× 14 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym
3 wydania
Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym
Maciej Czarnecki
7.2/10
Seria: Reportaż [Czarne]

Choć pięciomilionowa Norwegia przyciąga Polaków wysokimi zarobkami i poziomem życia, na idealnym obrazie tego kraju jest rysa. Barnevernet - instytucja siejąca postrach, przed którą imigranci z Europy...

Komentarze
Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym
3 wydania
Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym
Maciej Czarnecki
7.2/10
Seria: Reportaż [Czarne]
Choć pięciomilionowa Norwegia przyciąga Polaków wysokimi zarobkami i poziomem życia, na idealnym obrazie tego kraju jest rysa. Barnevernet - instytucja siejąca postrach, przed którą imigranci z Europy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

ten tytuł brzmi jak w Kupcu Weneckim Szekspira - "dla swych celów diabeł zacytuje Pismo Święte" przyznaję, że o Norwegii nie wiem wiele, nigdy tam nie byłam (ani nigdzie na północy), to jednak to tr...

@lemnisace @lemnisace

Pozostałe recenzje @Asamitt

Śmiertelni nieśmiertelni
Depresja ustępuje wraz z prawidłową diagnozą

"Śmiertelni nieśmiertelni" to wyjątkowa pozycja zarówno pod kątem ujęcia tematu przewodniego jakim jest choroba nowotworowa, a też z uwagi na konstrukcję. Formalnie przy...

Recenzja książki Śmiertelni nieśmiertelni
Jedna jedyna
Wszyscy mają coś do ukrycia

"Jedna jedyna" stanowi dla mnie start w cykl z komisarzem Williamem Wistingiem. Ani nie był wydawany w Polsce w kolejności ani teraz - mimo istniejących na tę chwilę moż...

Recenzja książki Jedna jedyna

Nowe recenzje

Nasze światy
Fascynująca przygoda w wielu wymiarach
@maitiri_boo...:

"Nasze światy" to fascynująca podróż przez niezwykłe wymiary, gdzie każdy krok to nowe odkrycie, a każdy zakręt skrywa ...

Recenzja książki Nasze światy
Narzeczona bez zobowiązań
Zagubione dusze
@jagodabuch:

"Narzeczona bez zobowiązań" autorstwa Eweliny C. Lisowskiej to romans historyczny, który przenosi czytelnika w drugą po...

Recenzja książki Narzeczona bez zobowiązań
Księgarenka na Miłosnej
Ukojenie po ciężkim tygodniu
@mariola1995.95:

“Księgarenka na Miłosnej” jest uroczą powieścią obyczajową osadzoną w czasach współczesnych. Trzydziestoletnia Aleksan...

Recenzja książki Księgarenka na Miłosnej
© 2007 - 2024 nakanapie.pl