Auschwitz. Szachy ze śmiercią recenzja

Szach dla człowieczeństwa

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @canis.luna ·4 minuty
2021-03-05
1 komentarz
5 Polubień
Najlepszym wstępem dla tej recenzji będzie informacja, że pochodzę z Oświęcimia i tu mieszkam. I zawsze będę oświęcimianką bez względu na to, czy los rzuci mnie na koniec świata czy nie. Spotykałam się już z przeróżnymi reakcjami na tę wiadomość. Dlatego początki „mody” na opowieści obozowe przyjęłam z gniewem. W Muzeum Auschwitz byłam kilka razy jako turysta. Odbywałam tu też praktyki studenckie i przez niemal miesiąc codziennie przekraczałam słynną bramę, która zapewniała mnie, że praca czyni wolnym. Wrażenie, jakie się ma po wstąpieniu na teren byłego obozu, nie może równać się z niczym. Tak jakby na barkach usiadł nagle cały ciężar grozy, która przepełnia to miejsce.

Dlaczego z gniewem? Bo uważałam (i dalej uważam), że wizyta w tym miejscu jest dla współczesnych obowiązkowa. I to najlepiej nie raz. Być może zmusi to każdego do refleksji. Obawiałam się, że beletrystyka może wypaczyć ten temat (tak się podobno stało w „Tatuażyście z Auschwitz” i przyznam, że akurat po tę powieść nie mam zamiaru sięgać), skomercjalizować go. Wszystko się przecież komercjalizuje, kiedy zaczyna nagle wyskakiwać z lodówki. W pewnym momencie jednak uznałam, że skoro stąd jestem a temat jest mi bliski, bo towarzyszy mi całe życie, (a dodatkowo z wykształcenia jestem historykiem) to warto zapoznać się z niektórymi pozycjami.

Tak trafiłam na „Szachy ze śmiercią” Johna Donoghue. Polowałam na nie jeszcze przed obejrzeniem i przeczytaniem „Gambitu królowej” i to chyba był błąd, bo brakowało mi w powieści Donoghue tej lekkości i poezji gry w szachy.

Powieść „Szachy ze śmiercią” rozgrywa się dwutorowo. W 1944 poznajemy Emila, który trafił do Monowitz (podobozu Auschwitz) oraz Hauptsturmfuhrera Paula Meissnera, który dostaje zadanie specjalne – ma zorganizować w Auschwitz coś, co podniesie morale żołnierzy, zmagających się każdego dnia z więźniami (wymyśla więc szachy). Natomiast w 1962 roku spotykamy Emila już jako wytrawnego gracza, który bierze udział w szachowych turniejach a na swej drodze znowu spotyka „starego znajomego” z przeszłości., którym pomaga mu rozliczyć się z traumatycznymi wspomnieniami.

Na samym początku należy się sprostowanie, bo to na pierwszych stronach książki znajduje się informacja o „Oświęcimiu na terenie okupowanego Śląska”. Historia Oświęcimia jest długa i bogata, faktycznie miasto zostało wcielone do Rzeszy w rejencji śląskiej, (w czasie I wojny światowej istniał nawet spór czy jesteśmy w ogóle polskim miastem). Jednak geograficznie należymy do Małopolski i chyba zabrakło mi dokładności tej informacji przy podawaniu położenia miasta przez autora (jakiegoś przypisu na przykład, wszak od Śląska dzieli nas AŻ plus minus 5 kilometrów :D). No. Skoro już wyjaśniliśmy sobie gdzie można znaleźć mnie na mapie, przechodzimy do recenzji.

Książka jest napisana szorstkim językiem i dość ciężko się wciągnąć, (czytanie jej zajęło mi więcej czasu niż zakładałam). Mimo bezwzględności i brutalności esesmanów, nie czułam jednak żadnej grozy. Tak samo jak w przypadku „Wróbla w getcie” Kristy Cabron zabrakło mi potwierdzeń na piśmie na to jak straszne to miejsce. Wciąż miałam wrażenie, że gdybym nie wiedziała czym było „Auschwitz” to treść nie zdjęłaby mnie grozą. A może to właśnie przez to, że mam świadomość istnienia tego miejsca i wszystkiego co się tam działo, te opisy nie robią już na mnie wrażenia? Oczywiście autor nie szczędził nam prowadzenia więźniów do krematoriów, okrucieństw selekcji i strzelania do ludzi dla kaprysu, (jest tu nawet powstać bezwzględnego gestapowca), a jednak uważam, że w kategorii „najbardziej przejmujący opis nazistowskiego obozu” nieodmiennie wygrywa „Chłopiec w pasiastej piżamie”.

Wielkim plusem książki są dialogi. Dynamiczne, wiarygodne. Parę razy złapałam się na myśli, że „hej, ludzie naprawdę tak ze sobą rozmawiają, to świetne”. Często zwracam uwagę na rozmowy, niejednokrotnie zdarzyło mi się zaniżać zdanie o książce, kiedy łapałam się na myśli, że ludzie tak ze sobą nie gadają. A tutaj było to autentyczne i przyjemne. Wtrącanie słówek „serio”, „stary” czy „hej” było jak najbardziej na miejscu i dodawało dialogom uroku, (mowa oczywiście o akcji dziejącej się w 1962, bo nie wyobrażam sobie, aby w Monowicach w 1944 ktoś do kogoś zwracał się „hej, stary” i na szczęście autor dbał o to, aby się nie zapędzić).

Trudno mi określić wiarygodność fabuły. Czy w takim miejscu jak Auschwitz można było zorganizować coś takiego jak szachy? Cieżko chyba o bardziej niepasujące do miejsca turnieje. Ale z drugiej strony czy stacjonujący tam żołnierze nie próbowali nadać temu miejscu pozorów normalności (przynajmniej dla siebie oczywiście, więźniowie o normalności mogli tylko śnić, ściśnięci na pryczach)? Czy jeden esesman byłby w stanie przekonać innych, żeby usiedli z Żydem przy planszy, nawet jeśli miał stopień kapitana i posłuch? I czy połączenie szachów z kabałą to dobry pomysł, (tu mnie coś raziło, ale kabałą nigdy się nie interesowałam, więc nie rozwodzę się nad tym, taki był zamysł autora)?

Cieszę się, że książka zmusiła mnie do refleksji. Może nie jest to refleksja taka, jak chciałby John Donoghue, o nieludzkim okrucieństwie, do którego jakimś cudem dopuszczono, o sile przebaczenia sobie i największym wrogom. Do takich myśli dochodzi się za każdym razem, kiedy widzi się kolczaste druty byłego obozu, choćby z okien samochodu, nie potrzeba do tego książki, jeśli tylko ma się w sobie odpowiednią dozę wrażliwości. Ja skupiłam się na zastanawianiu czy urządzenie turnieju szachowego w Auschwitz byłoby w ogóle możliwe (w takiej formie, w jakiej widział to autor), a to też jakiś sukces książki, że zmusza do myślenia. Nawet o takich błahostkach.

Jestem na początku mojej drogi z literaturą obozową, ale „Szachy ze śmiercią” oceniam bardzo dobrze.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-03-05
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Auschwitz. Szachy ze śmiercią
3 wydania
Auschwitz. Szachy ze śmiercią
John Donoghue
7.8/10

SS Obersturmführer Paul Meissner przybywa do obozu w Auschwitz wprost z frontu wschodniego. Ciężko ranny podczas walk, obecnie może pełnić jedynie funkcje administracyjne. Pierwszym i najpilniejszym...

Komentarze
@Jezynka
@Jezynka · około 3 lata temu
Czytałam opinie historyków, oraz komentarze więźniów którzy jeszcze zostali przy życiu i według nich opowieść ta to literacka fikcja.
Moim zdaniem bardzo szkodliwa. W takich miejscach było nad wyraz dużo okrucieństwa i wymyślanie jakiś nowych , nie miejących miejsca faktów jest po prostu zakłamywaniem historii. Wielu czytelników nie pokusi się o to aby sprawdzić, czy takie wydarzenia rzeczywiście miały miejsce i wezmą je za pewnik.
× 1
@canis.luna
@canis.luna · około 3 lata temu
Rozgrywki szachowe w Auschwitz w formie w jakiej przedstawił je autor są faktycznie fikcją i jest o tym mowa w informacjach od autora na końcu książki. Pytanie tylko ile osób czyta posłowie :) czy to szkodliwe? Trudno mi powiedzieć, bo idąc tym tropem każda zbeletryzowana książka historyczna mogłaby być szkodliwa. Być może kogoś ta pozycja natchnie do szukania prawdy a to już jest sukces. Nie odbieram jej jako szkodliwą, ale być może dlatego, że jestem zaznajomiona z tematem i mogę oddzielić co prawdą jest a co nie.
Nie trudno mi sobie wyobrazić, że esesmani grali ze sobą w szachy. A jak traktowali Żydów oraz więźniów innej narodowości jest tam opisane. Trzeba chyba mieć klapki na oczach, żeby uznać choćby wspólną grę Żyda i Niemca za możliwą.
Takie pozycje pewnie będą powstawać do końca świata, bo to "nośny" temat. Skala okrucieństwa jest niewiarygodna a przy tym chyba niestety fascynująca.
Na koniec smutna refleksja, która mi teraz przyszła do głowy: z biegiem czasu nie ustrzeżemy się pewnie zakłamywania historii w jakimś stopniu. Kiedyś zabraknie świadków naocznych, a czy wystarczy nam zaparcia i świadomości, żeby opowiadać o tym przyszłym pokoleniom?
× 1
Auschwitz. Szachy ze śmiercią
3 wydania
Auschwitz. Szachy ze śmiercią
John Donoghue
7.8/10
SS Obersturmführer Paul Meissner przybywa do obozu w Auschwitz wprost z frontu wschodniego. Ciężko ranny podczas walk, obecnie może pełnić jedynie funkcje administracyjne. Pierwszym i najpilniejszym...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

„Szachy ze śmiercią” to opowieść o życiu i śmierci oraz o nienawiści i przebaczeniu. Główna akcja książki toczy się w roku 1962 w czasie odbywającego się turnieju w Amsterdamie. Jednak to nie on j...

@kubera_anna @kubera_anna

Pozostałe recenzje @canis.luna

Psyche i Eros
Mit na nowo

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl Retellingi mitów stały się ostatnio dość popularne. Co i rusz na rynku pojawia się nowy tytuł. Ja nie miałam w...

Recenzja książki Psyche i Eros
Wszystko przez pannę Bridgerton
Powrót do świata Bridgertonów

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl Ponieważ nie znam zbytnio twórczości Julii Quinn, poza oczywiście jej najsławniejszą sagą, myślałam, że po ośmiu o...

Recenzja książki Wszystko przez pannę Bridgerton

Nowe recenzje

Szepty przeszłości
Szepty przeszłości.
@Malwi:

"Szepty przeszłości" autorstwa Sandry Nikoniuk to książka, która przenosi nas w głąb polskiego społeczeństwa drugiej po...

Recenzja książki Szepty przeszłości
Zero
Zero - thriller naukowy.
@nowika1:

Liczby nie są moimi przyjaciółmi, nigdy nie były. Dzielenie przez zero nie mieści się w mojej głowie, ale za to powieśc...

Recenzja książki Zero
Zima w Jodłowym Zagajniku
Prawdziwie zimowa książka świąteczna,
@monikajazurek:

Czy marzyliście o własnym pensjonacie lub hotelu? Inga zmaga się z perfekcjonizmem oraz nadmierną potrzebą kontroli...

Recenzja książki Zima w Jodłowym Zagajniku
© 2007 - 2024 nakanapie.pl