Powieść Isaaca Bashevisa Singera "Szosza" przenosi Czytelnika do przedwojennej Warszawy. Do czasów młodości Autora. Przypadła ona w latach dziesiątych dwudziestego wieku. Czyli milion lat temu. Z perspektywy dzisiejszego miłośnika książek. Przedstawia zupełnie inny świat, inną Warszawę, niż tę którą oglądamy zza okien samochodów pędzących przez ulice Stolicy Polski w roku 2021.
Główny bohater, Aron Greidinger, gdy był dzieckiem, zaprzyjaźnia się dziewczynką z tego samego podwórka, Szoszą. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien fakt. Szosza jest upośledzona umysłowo. Co ten Aron widzi w Szoszy, pytają się sąsiedzi? Dzieciak, niedoświadczony, odpowiadają inni. Mijają lata. Aron jest już dorosły, ma ambicje zostać literatem. Pisze sztukę teatralną, w której główną rolę ma zagrać Betty, kochanka milionera. Betty uczestniczy w powstawaniu sztuki i namawia Arona do wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Aron spotyka Szoszę, tę dziewczynkę z podwórka. Teraz to oczywiście dorosła kobieta, ale tak samo naiwna i głupiutka. Między Aronem a Szoszą nawiązuje się romans ...
Widać od razu brak pośpiechu. W powieści Singera jest stabilność i cykliczność. Opowieść snuje się powoli i majestatycznie. Może to denerwować Czytelnika, który przyzwyczajony jest do akcji w stylu filmów z Sylwestrem Stallone. Opowiadając o "Szoszy" przywołać trzeba raczej piosenkę "Tak jak malował pan Chagall". Bardziej chodzi mi o nastrój, nie o tekst. Autor tekstu piosenki potrafił odnaleźć to coś w małym miasteczku, i oddał to w tekście. Nieśpieszność. Wszystko ma swój czas i miejsce. Aron nie śpieszy się z pisaniem sztuki. Nie zwraca również uwagi na działania Adolfa Hitlera wobec żydów. Po prostu żyje dniem codziennym. To się zemści na nim.
Ta niespieszność może denerwować. Od czasu do czasu ( jak to u Singera) Autor wkleja w tekst powieści filozoficzne dysputy. I to też może nękać Czytelnika. Bo kto mówi o Bogu, a w drugim zdaniu zarzuca sklepikarzowi, że ma zbyt drogie towary. Ale taki właśnie jest świat Singera. Niejednolity, chwiejący się na słowach. Stan świadomości Żydów jest zupełnie inny niż nasz. Trzeba się do takiego "zaburzenia" przyzwyczaić, jeśli chcemy dotrwać do końca powieści. Można wchłaniać ten świat ( czyli słowa), można odrzucić. Jednak nie wolno ignorować samego istnienia tegoż świata. Tak jak malował pan Chagall.
To jest wzór pisania, być może "staroświecki", znany od początku literatury. Opierający się na filozofii "Ja - świat". Mający w sobie kilka, a nawet kilkanaście kalek literackich. Które Singer stosuje nieomalże w każdej powieści. Tak jak malował ...