Testament Darwina recenzja

"Testament Darwina" Emilii Nowak, czyli to mogła być dobra książka :(

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Orestea ·5 minut
2020-07-16
Skomentuj
7 Polubień

Zasadziłam się na książkę Emilii Nowak, bo ewolucja mnie fascynuje. Siły, które rzeźbią świat są niby niewidoczne, ale ich siła budzi szacunek. Podziwiam Darwina za jego… za to, że miał cojones, żeby napisać i wydać swoje przemyślenia. Darzę szacunkiem wszystkich, którzy spędzają życie, szukając, katalogując i pokazując nam, jak działają mechanizmy opisane przez Darwina i jego następców.

No dobrze, dość o mnie, o czym jest „Testament Darwina”?

Sięgnę do strony wydawcy, Wydawnictwa Novae Res i wspomogę się tekstem, którym promują tę pozycję.

„Gdy w XIX wieku młody, obiecujący naukowiec Karol Darwin wyrusza w wieloletnią podróż na pokładzie okrętu Beagle, zupełnie nie spodziewa się rezultatów tejże wyprawy. Zapewnią mu one sławę, ale sprawią jednocześnie, że do końca życia znany biolog będzie borykał się z ciężarem prawdy, którą dane mu było poznać. Skrzętnie skrywane zapiski na temat jego szokującego odkrycia po latach trafiają w ręce Adolfa Hitlera, dla którego liczy się tylko jeden cel – stworzenie nowej rasy ludzkiej, która pomoże mu zawładnąć światem. Podczas okrutnych eksperymentów giną miliony ludzi, jednak szalona misja Hitlera kończy się fiaskiem. Wiele lat później echa tych wydarzeń powrócą w historii Cariny, studentki z Portugalii, która podczas badań naukowych na Wyspach Zielonego Przylądka wpadnie na trop zatajonych niegdyś przez Darwina rewelacji. Rozpoczyna się walka o ujawnienie prawdy…”

Pomysł na historię - duży, duży plus

Książka Emilii Nowak to fantastyka z elementami thrillera, to samo w sobie nie jest zaskakujące. Akcja zawiązuje się nieźle. Darwin dokonuje zadziwiającego odkrycia, którego nie ujawnia i które ukrywa. Jednak nic nie da się utrzymać w tajemnicy, bo - jak wiadomo - Chaos macza we wszystkim paluchy. Zapiski naukowca dostają się w niepowołane ręce i zaczyna się jatka. Mamy notatnik ukryty w kominku, skamieliny w trumnie, mamy doświadczenia na ludziach, gwałty, niechciane macierzyństwo, szpital psychiatryczny, ingerencję rządów i tak dalej i tak dalej. Pomysł - świetny, chciałabym na niego wpaść, serio.

Co mi się jeszcze podoba?

Że to slowburner i autorka daje się akcji trochę rozbujać. Choć pojawienie się głównej bohaterki dopiero po ¼ książki jest nieco przesadzone.

No to jak oceniam książkę Emilii Nowak?

Tylko 5/10, przede wszystkim dlatego, że jest źle napisana! Potencjał poszedł w kosmos, a pomysł został zmarnowany, co mnie boli i martwi. Za dużo w niej wszystkiego. Autorka ma tendencję do dywagowania. Usiłuje wepchnąć tyle informacji, ile się da - niezależnie od tego, czy posuwają one akcję do przodu, czy nie.
Jak tutaj:

„Kobieta zbliżała się do furtki, zachęcając gości do wejścia, ale nikt nie odważył się ruszyć, widząc warującego przy branie ogromnego psa. Była to dwuletnia suka rasy rhodesian ridgeback, wykorzystywanej w szesnastym wieku przez europejskich osadników, którzy zasiedlali wówczas Afrykę Południową, do polowań na lwy. W tym momencie nikt z przyjezdnych nie zastanawiał się nad jej pochodzeniem, każdy stał jak sparaliżowany, zerkając ukradkiem na „bestię””. [s. 139]


Też bym się nad tym nie zastanawiała, po co zatem ta informacja w tym konkretnym miejscu? No właśnie.
O, dowiadujemy się także, skąd wzięła się nazwa Wysp Zielonego Przylądka. Spoiler alert: są niedaleko Zielonego Przylądka.
Tak jest non stop. Non stop! Jakby trzeba było napisać wszystko, co się wie, albo co się da znaleźć w necie.

Są i takie momenty, że zadaję pytanie: po co?
Oto jesteśmy na jednej z plaż niedaleko Lizbony. Ktoś znalazł ciało kolejnej zamordowanej i zgwałconej kobiety. Wszyscy sie kręcą w kółko, jest zamieszanie - jak to w takich przypadkach - ale w miarę kontrolowane (uwaga, prowadzący śledztwo kiepuje papierosa na piasek, ale zbiera peta. Może zanieczyścił miejsce zbrodni? Kto by się tym przejmował 🤷🏻‍♀️). Nieważne, śledztwo trwa.
A jak kończy się rozdział? A tak:

„Wszędzie kręcili się policjanci próbujący zebrać jak najwięcej materiałów w nadziei natrafienia na jakiekolwiek ślady. Odwrócił głowę w lewo. Tu już zaczynały się liczne skały i plaża nie była tak atrakcyjna, jednak wcinający się w ląd ocean tworzył przyjazną zatoczkę, gdzie lustro wody było spokojne, a płaski kształt skał umożliwiał opalanie. Luis Silva Campos stracił swoją bujną czuprynę ponad dziesięć lat temu. Zaczął łysieć już po trzydziestce. Dzisiaj na jajowatej, porządnie zgolonej głowie pozostał tylko ciemny nalot po bokach i z tyłu. Łysina mocno kontrastowała z zarostem i ciemną oprawą oczu. Dał znak jednemu z policjantów, że odchodzi, i ruszył w stronę samochodu z miną zbitego psa”. [s. 122]
Cytat jest dosłowny.

Anachronizmy i błędy, których można uniknąć

To już nie jest błaha rzecz. O ile ludzie mają prawo mieć tendencję do logorei (sama ją mam), to fakty da się zweryfikować i nawet nie trzeba dostawać odcisków na pupie od siedzenia w bibliotekach!

W książce Hitler dostaje do ręki notatnik Darwina. Czyta go przy stole, pochłaniając treść. Pięknie!
Jest z tym co najmniej jeden kłopot. Nawet nie chodzi o to, że rękopisy naukowca wcale nie są tak proste w czytaniu, jak się wydaje. Pisał dość czytelnie, ale „dość” jest szerokim określeniem. Najgorsze jest to, że jak mówią biografowie Hitlera, przywódca Trzeciej Rzeszy nie znał angielskiego. Nie potrafił w nim mówić, ani go czytać.

Następny przykład? Mamy 1931 i jesteśmy w Windsorze. Pani Simpson jest nazwana podwójną rozwódką. Nie! Podwójną rozwódką była od 1936 roku.
Kolejna sprawa - na Galapagos Darwin pije sobie herbatkę z soczkiem w towarzystwie gubernatora wysp. I tenże daje mu butelkę soku na drogę, bo „jest tu gigantyczna dawka witamin” [s. 55]. Nie, nie mógł tak powiedzieć. Witaminy to późniejsze odkrycie. Sporo późniejsze.


Czemu się wkurzam na drobiazgi? Bo są ważne! Bo fantastyka naukowa musi się opierać na faktach i na nich budować, by móc rozpościerać skrzydła i dać popis wyobraźni. Nie można tak. no ok, wszystko można, tylko po co?

Jest wiele innych, irytujących rzeczy, które psują radość z lektury :( :( :(
No i jest jeszcze składnia zdań...
Co z nimi nie tak?
Jeśli chcecie - zajrzyjcie na www.veryurbanfantasy.pl po szczegóły.


Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-07-15
× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Testament Darwina
Testament Darwina
Emilia Nowak
7/10

Człowiek nie cofnie się przed niczym, aby zawładnąć światem… Gdy w XIX wieku młody, obiecujący naukowiec Karol Darwin wyrusza w wieloletnią podróż na pokładzie okrętu Beagle, zupełnie nie spodzie...

Komentarze
Testament Darwina
Testament Darwina
Emilia Nowak
7/10
Człowiek nie cofnie się przed niczym, aby zawładnąć światem… Gdy w XIX wieku młody, obiecujący naukowiec Karol Darwin wyrusza w wieloletnią podróż na pokładzie okrętu Beagle, zupełnie nie spodzie...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Karol Darwin był niezwykle ciekawym świata człowiekiem, niewierzącym w Boga, mającym odmienne zdanie na temat tego jak powstał świat. Odkrył coś tak niesamowitego, że nie mógł tego opowiedzieć nikomu...

@turkusowakredkaczyta @turkusowakredkaczyta

Pozostałe recenzje @Orestea

Psychologia wojny
Leo Murray, „Psychologia wojny”, czyli wszystko o moich kumplach.

Zanim przeczytałam „Psychologię wojny” Leo Murray, za najlepszą książkę o psychologii wojny i zabijania uważałam „On killing” płk. Dave’a Grossmana. Po przeczytaniu ksią...

Recenzja książki Psychologia wojny
Ferdinand Porsche
Karl Ludvigsen, "Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera”, czyli bohater jako rysunek techniczny

„[…] spokojna pewność siebie, wsparta u Porschego ogromną wiedzą w zajmujących go dziedzinach i rozległymi zainteresowaniami, wielu urzekała. Dzięki temu łatwo znajdo...

Recenzja książki Ferdinand Porsche

Nowe recenzje

Wahadełko w magii
Wahadełko prawdę ci powie...
@Mirka:

@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługując...

Recenzja książki Wahadełko w magii
Obywatel Stuhr
Książka promocją filmu?
@almos:

Niedawno zmarły Jerzy Stuhr pisał i wydawał sporo książek, ale są one różnej jakości. Ta pozycja, napisana razem z syne...

Recenzja książki Obywatel Stuhr
Miłość pod choinką
Cudowna powieść, idealnie nastraja świątecznie.
@zksiazkaprz...:

Zbliżają się Mikołajki i Boże Narodzenie, a co jest najlepszym prezentem w te wyjątkowe dni ? Oczywiście, że książka. B...

Recenzja książki Miłość pod choinką