The Gravity of Us recenzja

„𝘐𝘭𝘦𝘬𝘳𝘰ć 𝘸𝘣𝘪𝘫𝘢𝘮 𝘴𝘢𝘱𝘦𝘳𝘬ę 𝘸 𝘻𝘪𝘦𝘮𝘪ę, 𝘵𝘢 𝘸𝘺𝘥𝘢𝘫𝘦 𝘻 𝘴𝘪𝘦𝘣𝘪𝘦 𝘫ę𝘬. 𝘛𝘳𝘰𝘤𝘩ę 𝘴𝘪ę 𝘻 𝘯𝘪ą 𝘪𝘥𝘦𝘯𝘵𝘺𝘧𝘪𝘬𝘶𝘫ę.”

Zabawna, poruszająca historia nie tylko o miłości, ale również o sile rodziny, ambicji i podróżach kosmicznych, ukazująca rzeczywistość reality show.

„Cal chce być dziennikarzem. Jest już w połowie drogi do sukcesu, ale ambitne plany pokrzyżuje mu wybranie jego taty pilota do głośniej misji na Marsa. Wkrótce Cal razem z rodzicami zostawia Brooklyn na rzecz gorącego i wilgotnego Houston. Nagle życie chłopaka zamienia się w telewizyjne reality show - z ciągle kłócącymi się rodzicami i odgrywaniem ról idealnej amerykańskiej rodziny na potrzeby medialnego spektaklu.
A potem Cal spotyka Leona, którego mama jest astronautką w tej samej misji. I w zawrotnym tempie traci dla niego głowę. Cal i Leon stają się dla siebie oazą spokoju pośród oceanu szaleństwa. Wraz z rozwojem ich relacji, wzrasta gorączkowa atmosfera wokół misji na Marsa. Kiedy na jaw wychodzą ukryte motywy stojące za programem, Cal musi znaleźć sposób na odkrycie prawdy bez ranienia tych, na których najbardziej mu zależy.”

Bardzo polubiłam głównego bohatera, chociaż czasami mnie irytował, szczególnie w relacjach ze swoją starą przyjaciółką, którą zostawił w Nowym Yorku. Jest bystry, ambitny i przede wszystkim zabawny, co niesamowicie umila lekturę, w końcu nie ma to jak uśmiech wchodzący na twarz podczas czytania. Nasz Calvin nie zamierza podporządkować się zasadom reality show, w którym musi brać udział.

Muszę przyznać, iż nie szczególnie spodobał mi się wątek romantyczny Cala i Leona. Miłość od pierwszego wejrzenia, ciężko było mi się do nich przywiązać. Zdecydowanie bardziej za to, przypadł mi do gustu temat całej wyprawy na Marsa. Było to coś nowego, coś co wyróżnia tą książkę na tle wielu innych młodzieżówek i myślę, iż nawet sam ten wątek powinien być wystarczającym argumentem za przeczytaniem Gravity.

Podsumowując, dobrze napisana, świetna propozycja na spędzenie wieczoru. Wciąga i bardzo łatwo pochłonąć ją na raz, nie zauważając, że jesteśmy już na ostatniej stronie. Mimo, iż nie sądzę, żeby mogła zostać czyjąś ulubioną książką wszech czasów, uważam, że można bardzo przyjemnie spędzić z nią czas a to chyba najważniejsze!