Marissa Irvine zjawia się pod wskazanym adresem, aby odebrać synka, Milo, który miał się spotkać z nowym kolegą. Okazuje się, że adres jest pomyłką. Pod tym adresem nie ma Milo. Ani pod żadnym innym. Teraz trzeba sobie wyobrazić minę i reakcję mamy. Szok i niedowierzanie. Zaczyna się poszukiwanie dziecka. W akcję angażują się sąsiedzi, znajomi i przyjaciele. Okazuje się, że dziecko odebrała z przedszkola opiekunka innego dziecka. Ale jak to możliwe? Kto jej oddał obce dziecko? Dlaczego Milo poszedł z obcą osobą? Rodzice są zrozpaczeni. Bardzo pomaga im nowa sąsiadka, Jenny, u której zatrudniona była opiekunka, która porwała Milo. W pewnym sensie poczuwa się do winy, że ją zatrudniła, nie za bardzo sprawdzając jej przeszłość. Liczy się każda minuta, z każdą godziną szanse maleją. Zastanawiające też jest, że nikt nie zażądał za małego okupu, przecież rodzice są bardzo bogaci. Czyli jest inny motyw porwania? Jaki? Jeżeli nie chodzi i pieniądze, to o co? Nie domyślicie się jaka jest prawda. Szokująca i druzgocąca. Mnie strzeliła, jak obuchem. Długo do mnie nie docierało, dlaczego Jenny zdecydowała się uprowadzić Milo. Ale teraz wiem, i staram się sobie poukładać jej tok rozumowania. Nie jest ławo, ale analizuję jej argumenty i chwilami ją rozumiałam … Koniecznie musicie po nią sięgnąć, świetny thriller psychologiczny, pełen intryg i kłamstw, niedomówień i niedopowiedzeń, skrzętnie i głęboko ukrywanych rodzinnych tajemnic i powiązań. Aż trudno chwilami to wszystko ogarnąć, ale trzeba spokojnie podejść do tej sprawy, bo ona tego wymaga i jest bardzo delikatna.
To jej wina przedstawia z perspektywy kilku różnych osób całą fabułę. Zabieg ten stał się już dzisiaj standardem. Taki przekaz pozwala spojrzeć nam na akcję z wielu stron, wyrobić sobie własne zdanie i pogląd na całość. Wiemy więcej, bo każdy narrator coś nowego wnosi od siebie, przekazuje swoje przemyślenia, podejście do tej sprawy, otwiera się uzewnętrznia. A to bardzo wiele znaczy dla odbiorcy.
Emocje przez całą powieść są na bardzo wytężonym poziomie, nawet na chwilę nie ma wytchnienia. Z początku można wskazać wielu podejrzanych, którzy mieli – przynajmniej teoretycznie – jakiś powód, aby dokuczyć bogatym Irvinom. Należy uważnie przyjrzeć się każdemu bohaterowi, oni nie są tacy czyści i bez podejrzeń, jak mogłoby by się wydawać. Każdy coś ma w zanadrzu, czy to romans, czy tajemnicę z przeszłości, czy niechlubne wydarzenia sprzed lat, które nie dają spokoju. Nikt z nich nie może spać spokojnie, każdy obawia się, że przez nieuwagę jego sekrety mogą ujrzeć światło dzienne.
Lektura niesamowita, z kompletnie nieprzewidywalnym zakończenie, dla mnie szokującym. Miała swoje przypuszczenia, ale tak daleko moja wyobraźnia jeszcze nie zawędrowała. Autorka postarała się i zapewne włożyła wiele wysiłku, aby tak manewrować czytelnikiem i tak go omamiać. By w końcu w pojedynku z nim odnieść zwycięstwo.
To opowieść o stracie, bólu i samotności, walce o prawdę, nawet, jak jest ona niewygodna. Ale to zawsze prawda. Czy w tej walce prawość i prawda się obroni? Czy wszechobecne kłamstwo będzie się panoszyć? Nie marnujcie ani chwili, sami się przekonajcie, co rządzi na tym świecie …
Godna większej uwagi!