„Czy znacie to uczucie, kiedy zaczynacie czytać nową książkę, nim zdążyły ustać drgania membrany wywołane przez poprzednią? Odkładacie tę poprzednią, lecz jej myśli i wątki - nawet postaci - przyczepiły się do włókien waszego ubrania i kiedy otwieracie nową, one są jeszcze z wami.”
Jak to jest, że niektóre książki zdobywają nad nami władzę już po kilku początkowych rozdziałach? Ba, po kilku zaledwie stronach! Sprawiają, że nie można się od nich oderwać, a kiedy już trzeba, nie dają myśleć o niczym innym jak tylko o opowieści, którą snują. Trudno dokładnie i jednoznacznie to wytłumaczyć. Wiadomo, że posiadają właśnie to 'coś', które dla każdego czytelnika znaczy coś innego. Gdybym miała to zdefiniować, powiedziałabym, że składa się ze specyficznej aury, atmosfery tajemniczości, nieprzewidywalności zachowań bohaterów i opisów sytuacji pozostawiających wiele w sferze domysłów. 'Trzynasta Opowieść' posiada wszystkie te aspekty.
Młoda kobieta, Margaret Lea, córka antykwariusza, dostaje list o tajemniczej treści od niezwykle popularnej pisarki, Vidy Winter. Chce ona, by Margaret spisała całą jej historię, czyli mówiąc dosłownie napisała jej PRAWDZIWĄ biografię (wszystkie poprzednie zostały wymyślone przez samą autorkę). W obliczu zbliżającej się śmierci pisarka chce opowiedzieć Margaret historię swojego życia.
,,Opowiem ci historię o bliźniaczkach"
Dlaczego jednak właśnie jej? I co strasznego kryje przeszłość pani Winter, że do tej pory kryła ją za wyssanymi z palca bajkami? Te pytania przez długi czas trapią nie tylko główną bohaterkę, ale i samego czytelnika.
Określiłam Margaret jako główną postać. Czy aby trafnie? Według mnie główne bohaterki są dwie, a mianowicie Margaret oraz Vida Winter. Dzieje się tak, ponieważ książka ma dość specyficzną formę- powieść Vidy w powieści Margaret, plus rozdziały o treści stricte zaczerpniętej z dziennika jednej z postaci drugoplanowych. Wszystkie te elementy posiadają narrację pierwszoosobową. Jest to zabieg doskonale wkomponowany w całość i niezbędny do wyjaśnienia pewnych kwestii.
Co znajdziemy w tej książce? Niebanalną fabułę spisaną językiem przystępnym, ale nie łopatologicznym. Umiejętnie wykreowanych bohaterów, których emocje i reakcje są bardzo realne, niezliczoną ilość tajemnic, kilka śmierci, wątek kazirodczy, osobę 'ducha domu' i wiele, wiele innych elementów dodających tej historii oryginalności i nutki niepokoju o dalsze losy postaci, z którymi czytelnik zdążył już się zżyć. W moim odczuciu 'Trzynasta Opowieść' ma także coś z powieści gotyckiej. Może jest to wspomniany duch domu i sam dom, który bardziej przypomina mały pałac aniżeli zwykły dom rodzinny, a może delikatne uczucie grozy towarzyszące czytelnikowi prawie od samego początku.
Dianie Setterfield należy się także duży plus za wymyślenie historii, z którą nie spotkałam się w żadnej z przeczytanych przeze mnie do tej pory książek. Która trzyma w napięciu, niepewności i domysłach przez naprawdę długi czas i której zakończenie jest rozkosznie nieprzewidywalne i zaskakujące.
Nawiązując jeszcze do jednego zdania z okładkowego opisu książki, mówiącego o tym, że miłośnicy 'Cienia Wiatru' Zafona będą zachwyceni- czy dostrzegam jakieś podobieństwo? Nie bardzo, a jeśli już, to nikłe. Książka broni się sama, niepotrzebne są jej porównania do jakichkolwiek innych pozycji.
'Trzynasta Opowieść' jest warta polecenia chyba wszystkim, a szczególnie miłośnikom rodzinnych, rodowych sekretów, bliźniaczych więzi, dużych, starych domów pełnych cieni i historii opowiadanych krok po kroku- bez wybiegania naprzód.