Kiedyś przy Błękitnym Księżycu recenzja

Trzynasta pełnia w roku...bazylia...

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @aga.kusi_poczta.fm ·3 minuty
2020-06-27
1 komentarz
8 Polubień
Ta powieść mogłaby się zaczynać tak:
„- Dlaczego siedzisz na zimnych schodach, dziewczynko? - pyta sąsiadka schodząca z góry.
- Bo tatuś śmierdzi...
- A co mu się stało?
- Nie wiem, bo śpi w ciuchach i butach i chrapie...”
Albo:
„- Dlaczego pani płacze? Pomóc pani jakoś? - pyta kobieta stojąca obok na przystanku autobusowym.
Myśli o pijanym ojcu, jego widok leżącego bezwładnie na podłodze w kałuży wymiocin nie mógł mnie opuścić. Ten widok odbił się pod powiekami i nie mogłam go wymazać.
Łzy płynęły niekontrolowanie. Kapały mi z brody...
- Nie. Dziękuje. Wszystko dobrze... - ukrywałam prawdę, zawsze kłamałam...”
Ale czy faktycznie wszystko dobrze?
„Kiedyś pod błękitnym księżycem” to powieść właśnie o DDA, o dorosłych dzieciach alkoholików. Poznajemy Barbarę. Basię, którą od piątego roku życia wychowywał tylko ojciec. Mama nie podołała wyzwaniu opieki nad wiecznie pijanym mężem i dorastającą córką, bez słowa pożegnania wyjechała do Włoch. Córka została z nieodpowiedzialnym ojcem i aż dziw bierze, że nie poszła jego drogą.
Każdego dnia w domu gości nieodłączny alkohol. Kupowany w butelkach, chowany za meblami, za łóżkiem, pod ciuchami, wszędzie. Był też bimer i ataki padaczki alkoholowej, były pijane urojenia i nocne powroty do domu z zakrwawioną twarzą. I były łzy i ucieczki. Ucieczki w kąt, w ciemność, w inne życie. Ucieczki w wyobraźnię. Były jeszcze nadzieje w głowie Barbary. Aż ostatecznie opuszcza dom. Stała się dorosłą kobietą, a osoba ojca ciąży jej w życiu i w myślach, zmusza do obowiązków, co do których się nie pisała.
Barbara nie może tak dalej tkwić.
Świadomie odseparowuje się od ojca, od własnej depresji i braku wiary w życie jako takie. Ucina destrukcyjną „ojcowską pępowinę”, ale czy na pewno jej się to udaje? Każda strefa jej samej wymaga naprawy, a wyprowadzka z domu rodzinnego wpływa zaledwie na jedną. W tej najważniejszej, uczuciowej korekta nie zachodzi. Podświadomie poszukuje postaci taty w każdym mężczyźnie, z jakim się wiąże. Ciemne, mroczne oczy – jak u ojca. Kalka człowieka, który miał być i namiętnym kochankiem i troskliwym, godnym zaufania opiekunem. Wchodzi w związki bez inwestycji własnych uczuć, bez zaangażowania, bez planów na przyszłość. Żyje przy nich, w ich cieniu, gdzieś obok. I zawsze, gdy stygnie czujność pierwszych porywów, pojawiała się trauma – alkohol, pijaństwo, zamroczenie. Słabość dorosłych partnerów do kieliszka. Mężczyźni, którzy nie radzą sobie w życiu, sięgają po butelkę, a ona... Ona ponownie ucieka. Całe życie tak robi. Od jednych ramion, do następnych. Od nijakiej miłości, od przemilczanych dni, od braku wiary w związek. Ucieka z zatęchłych i ciemnych pokoi, z niepościelonych łóżek, z kuchni, zostawiając na blacie stołu niedopitą kawę. Zapomina o poronieniach i własnej ułomności psychicznej. Ucieka, aż zdarza się ten moment, moment ostatecznej walki tylko i wyłącznie o siebie.
Zatrzymanie.
Lustro na wprost siebie i odbita własna twarz.
Czego chcę? Kim ja jestem? I w ogóle gdzie jestem?
Ciało odseparowane od myśli, wielki chaos. Tożsamość schowana w ciemni.
Jestem rozbitkiem, całe ciało Barbary mówi to i krzyczy.
I zmienia się wszystko. Człowiek ma dużą moc sprawczą pod warunkiem, że chce. A Barbara bardzo chce wyjść z bagna, jakie zaserwowało jej zarówno życie, jak i dorośli.
Najlepszą opcją jest dystans i kompletna zmiana otoczenia, zmiana myślenia, zmiana codzienności. Zmiana niemalże wszystkiego, czym się dotychczas otaczała i dlaczego żyła. Trzeba wejść na nową drogę i nie bać się tego, co nadejdzie.
I wszystko powoli zaczyna przechodzić metamorfozę do momentu, gdy dzwoni telefon.
Ojciec jest w szpitalu...
Nie chcę wchodzić w fabułę, ani w analizę każdego z bohaterów. Jednak, postrzegając całościowo, oceniam powieść na dość dobrą. Odczuwam, że składa się z dwóch części – pierwsza to dorastanie i szarpanie z życiem, druga to ucieczka i nauka stoicyzmu, smakowania piękna i nauki samej siebie, siebie od nowa. Autorka, jak mniemam, pisze trochę o sobie samej, stosując tym samym mini-autoterapię, co ma dobry oddźwięk w całości książki.
„Kiedyś pod błękitnym księżycem” dobrze się czyta, lecz koniec powieści, według mnie, jest nieco przesłodzony. Ale, by zachować równowagę, zdradzę tylko, że i ta sielankowość zostaje zaburzona.

Polecam.
Egzemplarz otrzymałam od sztukater.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-06-24
× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Kiedyś przy Błękitnym Księżycu
2 wydania
Kiedyś przy Błękitnym Księżycu
Katarzyna Enerlich
8.4/10

Nocne awantury, pilnowanie i próbowanie bimbru, gotowane penisy zamiast klusek, powtarzające się ataki padaczki alkoholowej ojca i dzieciństwo bez matki, która postanowiła uciec do Włoch - to tylko ni...

Komentarze
@adam_miks
@adam_miks · prawie 4 lata temu
O co chodzi z penisami?
Kiedyś przy Błękitnym Księżycu
2 wydania
Kiedyś przy Błękitnym Księżycu
Katarzyna Enerlich
8.4/10
Nocne awantury, pilnowanie i próbowanie bimbru, gotowane penisy zamiast klusek, powtarzające się ataki padaczki alkoholowej ojca i dzieciństwo bez matki, która postanowiła uciec do Włoch - to tylko ni...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Katarzyna Enerlich - zadebiutowała w wieku 12 lat artykułem o swoim rodzinnym Mrągowie, opublikowanym na łamach Płomyka. Autorka między innymi książek z serii Prowincja, których akcja rozgrywa się na ...

@magda87 @magda87

„Może kiedyś przy Błękitnym Księżycu, na nowo ułożymy skrzydlate baśnie naszego życia.”** Alkoholizm jest chorobą, która może dotknąć każdego. Nie ważne, bogaty, wykształcony czy biedny z l...

@Bujaczek @Bujaczek

Pozostałe recenzje @aga.kusi_poczta.fm

Łakome
Był i nagle go nie ma

Tyka tu wszystko: tik-takuje śmierć, tik-takuje kalendarz, tik-takuje zegar w kuchni. Wszystko tyka ku utracie. Wszystko się zbliża ku końcowi. Słychać też, ale to już p...

Recenzja książki Łakome
Wojna o Picassa
Kubizm? Tonacja niebieska? Różowa?...

Już Modigliani i jego towarzysze pędzla uważali Pabla Picassa za najbardziej utalentowanego malarza. „Nie można nie znać Picassa – mówili – to jakby nie znać Caravagg...

Recenzja książki Wojna o Picassa

Nowe recenzje

Nasze drzewa są jeszcze młode
Świetna książka
@paulinkusia...:

To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Książka "Nasze drzewa są jeszcze młode" jest trzecim tomem sagi #opowi...

Recenzja książki Nasze drzewa są jeszcze młode
W tych szacownych murach
Jedna z lepszych antologii, jakie czytałam <3
@maitiri_boo...:

Antologia „W tych szacownych murach” to zbiór dwunastu opowiadań, które zagłębiają się w mroczne klimaty i tajemnicze w...

Recenzja książki W tych szacownych murach
Ostatnie słowo
Dwa w jednym
@zaczytanaangie:

Sięganie po książki ulubionych autorów ma niepowtarzalny urok. To w końcu literacka podróż w zaufaniu, że po raz kolejn...

Recenzja książki Ostatnie słowo
© 2007 - 2024 nakanapie.pl