Wszystko co widzę staje się czerwone niczym kwiaty opuncji. Świat stracił kolory. Jest tylko ta czerwień. Wiem, że popełniłam błąd, a on zaraz się zjawi. Odgłos jego kroków, gdy idzie po płatkach kwiatów, jak odgłos ich łamach kości. Najgorsze jest jednak to, że gdy już ten koszmar minie, ja nadal nie będę pewna czy to była prawda czy halucynacja.
Tak opisałabym najczęstszy problem jaki nęka naszą bohaterkę Pierce. Przeżyła śmierć kliniczną. Ta śmierć była niepotrzebna i to w dodatku z jej własnej winy. Znalazła się w zaświatach. Mrocznych i zupełnie nieprzyjemnych. Całkowicie pozbawionych nadziei. Tam też ponownie spotkała jego. Dawno temu rozmawiali ale jeszcze w jej świecie. Teraz gdy on ją rozpoznaje, proponuje, że zabierze ją w lepsze miejsce. Ona się zgadza. Niestety nie wie tylko, że miał na myśli na zawsze.
Cudem ucieka śmierci. Jednak nie ucieknie jemu. Skąd mogła wiedzieć ile ludzi ucierpi lub straci swoje życie z powodu jej powrotu.
Konsekwencje.
John wydaje się kimś z koszmaru. Pierce nie jest do końca pewna nawet tego czy istnieje. Po niezliczonych sesjach terapeutycznych nie byłaby już pewna niczego. Ale jest dowód. Kamień jaki jej podarował, ten sam, który Hades podarował Persefonie. Przeklęty diament.
Tylko, że Persefona miała szczęście, bo ją ktoś ocalił, nawet jeśli częściowo.
Pierce nie ocali nikt, tak samo jak wielu innych.
Są Porzuceni.
Najlepsza powieść Meg Cabot od czasów serii Pośredniczka. Czy lepsza nie potrafię jeszcze określić. Najpierw muszę dokończyć całą trylogię aby ocena była sprawiedliwa. Jest to seria napisana dla dziewcząt wchodzących w dorosłość. Już nie dla nastolatek, ale jeszcze nie dorosłych. Cudowny okres, tak samo jak świetna historia Pierce i Johna.
Zdarzenia nie poznajemy w porządku chronologicznym. Przez praktycznie całą historię towarzyszy nam niezmiennie retrospekcja. Moim zdaniem był to strzał w dziesiątkę, bo nie pozwala nam ani na moment odłożyć tej książki. Historia ma dość sporo różnych wątków pobocznych, które wydają się mało istotne. Na sam koniec dowiadujemy się jednak, że miały one znaczenie i to kluczowe, bo mogły uchronić od śmierci. Narracja Pierce bardzo mi się podobała, bowiem momentami jej percepcja graniczyła z szaleństwem. Nie można powiedzieć, że dziewczyna nie próbowała stać się ponownie taka jak przed wypadkiem. Z czasem zdaje jednak sobie sprawę, że ludzie ją porzucili, pochowali tak jak Królewnę Śnieżkę, za życia do szklanej trumny. A może też sama zgodziła się do niej wejść ?
Johna wyczekiwałam absolutnie na każdej stronie i nie bez powodu. Jest on kluczową postacią i to tylko z jego pomocą możemy się dowiedzieć czym były te zaświaty i na jakich zasadach działają.
Czy to Hades i mitologiczne podania były prawdziwe ?
A może i on jest jednym z tytułowych Porzuconych ?
Najbardziej śmiertelny wróg jaki może istnieć a może sprzymierzeniec ?
Odpowiedzieć jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana.
Powieść tą polecam wszystkim, którzy lubią wyżej wymienione motywy. Jest tam także czar Południa Stanów Zjednoczonych pełnego starych wierzeń i niszczycielskiej mocy huraganów. Wypłukane kości na cmentarzach, tradycja Nocy Trumien a nawet los pierwszych osadników tamtejszych terenów.
Polecać fanom Meg Cabot zapewne nie muszę.
Powieść zdecydowanie bardziej dojrzalsza niż inne książki tej autorki, może z wyjątkiem "Nienasyconych" napisanych specjalnie dla dorosłych.
MOJA OCENA : 9 / 10