6 część serii.
Rose siedzi w więzieniu. Została oskarżona o zabójstwo Królowej i czeka ją rozprawa sądowa. Przyjaciele dziewczyny próbują zapobiec procesowi i wymyślają plan ucieczki. Główna bohaterka ucieka z aresztu i wyrusza w podróż z dawną miłością, Dymitrem i alchemiczną Sydney. Chce oczyścić swoje imię z zarzutów i znaleźć.. właśnie kogo?
Poprzednie pięć części były świetne. Dopracowane, trzymające w napięciu i wzruszające. Dynamika, zwroty akcji, nieszczęśliwa miłość, szkoła wampirów, wielkie bitwy to jedne z wielu tematów, które mnie zachwyciły. Zastanawiałam się więc jak będzie teraz? Czym pisarka mnie zaskoczy? Czy utrzyma poziom poprzednich tomów?
Już od pierwszych stron czytelnik otrzymuje pewną dawkę emocji.
Rose jest zamknięta w więzieniu i spotkać się możemy z jej rozmyślaniami i wątpliwościami. Dziewczyna boi się o swoją przyszłość i przyjaciół. Nagle dostaje szansę by wszystko naprawić. Jednak nie jest pewna czy się jej to uda. Mimo to wyrusza w podróż i stara się zrobić wszystko by pomóc Lissie, najlepszej przyjaciółce w kandydowaniu na tron.
Rose czyli jedna z najbardziej dynamicznych postaci, została ulubienicą wielu czytelników. Z części na część jest coraz silniejsza, bardziej doświadczona, pełna odwagi i dobrego humoru.
Mimo wielu kłopotów walczy i się nie poddaje. Chociaż sama jest w tarapatach, martwi się o przyjaciół. Rose to oddana przyjaciółka, godna zaufania i miłości. Ma cięty język i bywa szczera, przez co zdobywa nie tylko powierników, ale wielu wrogów.
Jej związek z Adrianem stanął w miejscu. Dzieli ich duża odległość, a widzą się tylko w snach. Oboje przez to bardzo cierpią, szczególnie chłopak. Dalej jest tym samym zabawnym, ironicznym Adrianem, który zdobywa serca dziewczyn. Chociaż znowu pije z tęsknoty, robi wszystko, by ułatwić zadanie Rose.
Lissa za to, kolejna bohaterka o mocy ducha, jak Adrian, stała się świeższa, wyrafinowana i zdobyła ogromny szacunek publiczności (czyli nas, czytelników).
Dokonała rzeczy, przy których musiała wykazać się siłą i odwagą. Widać, że w tej części - ostatniej już - rozwinęła skrzydła i pokazała na co ją stać.
Kolejną postacią, która osiągnęła apogeum popularności został Dymitr. Mężczyzna co zdobył rzesze fanów, a konkretniej fanek, pozostaje w "Ostatnim Poświeceniu" dalej zimnym, nieczułym wobec głównej bohaterki.
Czy jednak taki jest naprawdę, w głębi duszy?
"Samotność jest czymś strasznym" Nie ma nikogo, komu można się zwierzyć, komu można zaufać, kogo obchodzi to, co się z tobą dzieje."
Richelle Mead to jedna z najpoczytniejszych amerykańskich pisarek. Najbardziej znana z takiej serii jak "Akademia Wampirów" czy cyklu o przygodach Georginy Kincaid. Ta pierwsza jest mi znana, a za powieści o sukkubie na pewno wezmę się w przyszłości.
Autorka tworzy niezwykle barwne dialogi, ociekające sarkazmem i dozą poczucia humoru.
Jej styl jest lekki i przyjemny. Wprowadza czytelnika w świat, z którego nie da się wyrwać. Życie z "Akademii" pochłania nas, przez co musimy w nim trwać do końca.
Narracja jest poprowadzona ze strony Rose. Zabieg ten jest oczywiście najlepszym z możliwych. Pokazuje mocny charakter bohaterki, jednocześnie informując nas o jej słabościach.
Język jaki wypracowała sobie Richelle jest składnikiem, który emanuje smakiem i zachęca do pochłonięcia każdej jej lektury.
Reasumując, na "Ostatnie Poświęcenie" czekałam naprawdę długo i gdy tylko dorwałam ją w łapki, zaczęłam czytać. Zachwycona poprzednimi tomami, przepadłam również w tym.
Ostatnia część ma swoje zobowiązania. Powinna wyjaśniać i kończyć. Książka Mead wywiązała się z obowiązku. Finał może nie był szokujący, ale bardzo piękny i z żalem serca żegnałam się z "Akademią".
Teraz czas na "Kroniki Krwi"!
Polecać chyba nie muszę. Fani serii i pisarki i tak po nią sięgną, a jest ich multum. Jednak jeśli Ty jeszcze nie zostałeś fanem - dołącz do nas.