Richelle Mead znana jest wszystkim czytelnikom przede wszystkim z serii „Akademia wampirów” oraz „Sukub”. To właśnie dzięki książkom z tych dwóch cykli została zaliczona do grona najlepszych amerykańskich autorek z gatunku paranormal romance. Prywatnie Richelle nałogowo pije kawę i kupuje ubrania, a aby się odprężyć ogląda w telewizji kiepskie programy rozrywkowe, podróżuje lub kosztuje nowych koktajli.
„Córka burzy” jest pierwszym tomem nowej serii pt. „Czarna łabędzica”, gdzie główna bohaterka to Eugenie Markham, którą pracodawcy i przybysze z Tamtego Świata znają pod imieniem Odylia. Jest to jej pseudonim pochodzący od imienia czarnej łabędzicy z baletu pt. „Jezioro łabędzie”. Na taki pomysł wpadł jej ojczym, ponieważ w czasie szkolenia na szamankę, taką postać przybierał jej duch w czasie podróży do Tamtego Świata.
Eugenie z zawodu jest najemną szamanką, czyli zajmuje się wypędzaniem duchów i innych nadnaturalnych stworzeń ze świata ludzi. Odpowiednie przeszkolenie uzyskała pod czujnym okiem swego ojczyma, który także tym się zajmował. Należy w tym miejscu dodać również to, że kobieta nigdy nie poznała swego prawdziwego ojca, a jej matka nie chciała na ten temat rozmawiać.
Pewnego dnia bohaterka dostaje zlecenie od Will’a Delaney’a który chce, aby udała się do Tamtego Świata i odnalazła jego piętnastoletnią siostrę, porwaną przez szlachtę rok temu w Halloween. Kobieta nie chce podejmować się tego zadania, ale zaczyna zmieniać zdanie, gdy wszyscy z jej otoczenia naciskają na nią, aby… tego nie robiła. Eugenie ma zamiar im udowodnić, że da sobie radę, ponieważ jej moc jest dużo silniejsza niż innych szamanów.
Gdy wkracza do równoległego świata, dowiaduje się, że praktycznie wszyscy z jego mieszkańców nie tylko znają jej prawdziwą tożsamość, ale także pragną albo posiąść jej ciało, albo tego żeby zginęła. Poznaje także prawdę o swoim pochodzeniu, jest bowiem córką Króla Burz, największego władcy pośród całej szlachty, który zginął z rąk jej ojczyma. Początkowo kobieta nie może pogodzić się, że płynie w niej krew rasy, którą od zawsze starała się zwalczyć. Dodatkowo jej życie jest zagrożone właśnie z tego powodu, większość nadnaturalnych stworzeń wierzy w proroctwo z nią związane.
W walce o swoje życie, Eugenie znajduje dwóch ważnych sojuszników. Pierwszym z nich jest przystojny przedstawiciel szlachty, który dodatkowo jest władcą jednej z krain Tamtego świata – Dorian. Drugim natomiast jest mroczny i uwodzicielski kitsune – Kiyo; z którym bohaterka zdarzyła zawrzeć dużo bliższą znajomość, aby później dojść do wniosku, że się w nim zakochała.
Książka jest raczej lektura odpowiednia dla starszej młodzieży ze względu, że zawiera kilka dokładnie opisanych scen erotycznych. Muszę przyznać, że autorka opisując je zrobiła to w sposób wyrafinowany, pełne są one pasji, pożądania, a także miłości. Dzięki temu nie mają żadnego wulgarnego wydźwięku.
Jeżeli chodzi o bohaterów ta są oni dopracowani w każdym szczególe. Ich wygląd zewnętrzny jest opisany bardzo dokładnie, więc czytelnik nie ma najmniejszych problemów z ich wizualizacją. Charaktery zaś zostały tak dobrane, że uzupełniają się wzajemnie. Ja ze wszystkich postać najbardziej polubiłam Doriana, w którym zachwyca mnie jego optymizm, gdzie stara się znaleźć iskierkę radości w każdej sytuacji, i wola walki.
Akcja powieści rozwija się w dość umiarkowanym tempie, ale dzięki temu na wartości zyskuje jej fabuła. Autorka miała naprawdę doskonały pomysł na powieść i zrealizowała go tak samo dobrze, a kończąc „Córkę burzy” w taki sposób, zapewniła sobie, że czytelnik z pewnością będzie chciał jak najszybciej sięgnąć po kolejny to z tej serii. Po prostu Richelle Mead pozostawiła swoim czytelnikom ogromny niedosyt przygód Eugenie.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, a to wszystko za sprawą lekkiego stylu jakim posługiwała się autorka w czasie jej pisania.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością tejże autorki i muszę powiedzieć, że zaliczam je na plus. Z całą pewnością sięgnę nie tylko po kolejne tomy tej serii, ale także po inne książki Richelle Mead.