Utraceni recenzja

Utracając różne sprawy w ogólnym pędzie narracji

Autor: @Bartlox ·4 minuty
2023-02-20
Skomentuj
12 Polubień
Marcel Moss bardzo chciał, żeby jego książkę czytało się szybko. Mocno rzuca się w oczy to, jak mu na tym zależało, "tworzę literaturę popularną, do czytania dla rozrywki, fakt, że można będzie to przeczytać w bardzo krótkim czasie to wartość sama w sobie" - tak rekonstruuję sobie jego tok myślenia. Widać to wyraźnie zwłaszcza w pierwszej połowie tekstu, to, jak wydarzenie biegnie tam po wydarzeniu. Jak na jednej czy dwóch stronach mamy czasem po trzy-cztery migawki z życia postaci. Zwróćcie uwagę, jak pośpiesznie narrator przedstawia nam w jaki sposób poznała się parka głównych bohaterów. Spotykają się po raz pierwszy w życiu, mamy tam nawet pewną okoliczność, na którą można by zwrócić większą uwagę (i autor totalnie ją olewa :) ) i po chwili już się dobrze znającymi się współpracownikami - tak, dosłownie tak to wygląda :) Tak to wygląda w wypadku pary, która będzie protagonistami w całym cyklu powieściowym, dla którego "Utraceni" są bazą, dodajmy. To trochę paradoksalne, bo postaciom się nie śpieszy, one tam nie są w jakimś biegu. Autorowi spieszy się bardzo.

W drugiej połowie powieści, gdzie mamy trochę więcej fabularnego mięsa, to zjawisko na pozór zanika. Ale właśnie tylko na pozór, dalej jest bardzo szybko, tylko po prostu nie rzuca się to już tak bardzo w oczy. Działa tu okoliczność, skoro jest w tych partiach powieści więcej wydarzeń, więcej okoliczności mających wpływ na rozwój tej historii, no to i szybkie przedstawienie ich musi zająć więcej miejsca. I, co za tym idzie, sprawiać, że tekst robi się bardziej konkretny lub przynajmniej mający pozory bycia bardziej konkretnym. No, skoro wątków jest sporo, to i powieść robi się, siłą rzeczy, mniej przelatująca przez palce. Jest znudzona życiem młodzież szukająca mocnych doznań (i jest to nawet w miarę ciekawie zrobione, interesujące jest swoją drogą to na ile świadomie Moss pominął kwestię jej motywacji (uznając je za nie budzące wątpliwości, bo skoro są patointeligencją, to to oczywiste, czemu są tak zblazowani?)), jest mafia i jej porachunki (pokazana po części tak stereotypowo, że to aż zabawne, a po części dziwnawo i, znowuż, ciężko określić, na ile ta dziwnawość była celowa), są tragedie rodzinne, jest gliniarz który coś ukrywa i są różne teorie na temat tego, jak to się wszystko łączy.

I teraz przyjrzyjmy się jednemu elementowi tego biegu, mianowicie temu, w jakim stopniu autorowi udaje się w nim (dzięki niemu?) realizować zasadę "Show, don't tell". W jakim stopniu to, że nie ma zbyt wielu opisów stanów emocjonalnych postaci, ich przeszłości, ich motywacji, sprawia, że poznajemy to wszystko, po prostu widząc ich zachowania. Uczciwie trzeba przyznać, że jest nieźle. Jakoś tam możemy się wczuć w naszą parkę śledczych, w ich otoczenie, nawet w przedstawicieli światka przestępczego. Widzimy ludzi pokiereszowanych, doświadczonych przez życie i to kupujemy. Nie wiem, w jakim stopniu Mossowi świadomie osiągnął taki efekt, ale jeśli chciał go osiągnąć, to w jakimś tam stopniu mu się to udało. Co do głównego zbira zaś, to dodam jeszcze, że w tej dziwności (ładnie rozegranej w kwestii zwracania się do niego po imieniu/po krzywce) było naprawdę coś dziwnie pociągającego.

Skoro już wspomniałem o moich teoriach na temat tego, jak Moss to wszystko pisał, to dodam, że mam silne wrażenie, że koncepcja powieści zmieniła mu się właśnie w trakcie tworzenia tej powieści. To tylko hipoteza, ale jak się patrzy na początek książki, pewne znaki, które w jego trakcie dostajemy (choćby zawartość twardego dysku laptopa zaginionego chłopaka) i konfrontuje się je z tym, jak całość się rozwija, to nasuwa się podejrzenie, że miała się rozwinąć inaczej. Że pisarz chciał się skupić na tym, co wychodziło mu na wczesnym etapie tekstu wcale nieźle, a dopiero potem zdecydował, że górę weźmie jednak jakże brudny wątek organizacji przestępczej. Bo to takie ciekawe i daje takie duże możliwości szokowania czytelnika, to jak już będzie ta szybkość i to szokowanie (tak, mamy pod koniec naturalistyczne opisy ohydnych zachowań zdeprawowanych ludzi), to wyjdzie dobra powieść z dziedziny literatury popularnej, którą będzie się świetnie czytać. No to średniawo to wyszło.

Pod koniec wszystko się jakoś tam łączy, postacie i wątki trafiają na swoje miejsce w wielkiej powieściowej układance, ale - dalej - narzuca się podejrzenie, że autor pisał na bieżąco, a że jest w miarę zdolny i doświadczony, no to jakoś mu to wszystko wyszło. I tylko szkoda, że kwestie przemiany wewnętrznej Ziemowita i logiczność działania i zwłaszcza logiczność ogólnej sytuacji Leny tak bardzo ucierpiały wskutek tego ogólnego pędu narracji.

Moja ocena:

× 12 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Utraceni
Utraceni
"Marcel Moss"
7.7/10
Cykl: Echo, tom 1

Jedni chcą żyć, lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą... W tajemniczych okolicznościach znika syn kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka. Mężczyzna podejrzewa, że zaginięcie chłopa...

Komentarze
Utraceni
Utraceni
"Marcel Moss"
7.7/10
Cykl: Echo, tom 1
Jedni chcą żyć, lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą... W tajemniczych okolicznościach znika syn kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka. Mężczyzna podejrzewa, że zaginięcie chłopa...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Przeglądając kiedyś FB, natrafiłam na zdjęcie sympatycznie wyglądającego mężczyzny w okularach, trzymającego z uśmiechem przed sobą stos książek. Weszłam na jego stronę. Poczytałam, pooglądałam. Marc...

@karolak.iwona1 @karolak.iwona1

"Utraceni" Marcela Mossa to niezwykle emocjonująca powieść kryminalna, która wciąga czytelnika od pierwszych stron i nie pozwala mu oderwać się od lektury aż do samego końca. Moss mistrzowsko buduje ...

@Malwi @Malwi

Pozostałe recenzje @Bartlox

Substytucja
"Wszystko tu jest takie, jakby Remek starał się, by czytelnik nie zauważył w jakim stopniu jest to kalka znanych nam już elementów i mix cząstek wziętych z poprzednich jego powieści."

Czasem jest tak, że jeśli przyjrzymy się szczegółowy jakiejś sytuacji, to właśnie dzięki temu tym lepiej widzimy całość. Że zbliżenie na jeden drobny element obrazka poz...

Recenzja książki Substytucja
Dzielnica cieni
Zbyt drogo opłacony kontrast?

Katarzyna Puzyńska bardzo dobrze potrafi opisywać stan rozedrgania. Stan, w którym postacie nie do końca wiedzą, co się dookoła nich dzieje, w którym czytelnicy muszą si...

Recenzja książki Dzielnica cieni

Nowe recenzje

Regiel
Regiel
@m1979j:

Nie wszystko , co śpi w lesie, powinno zostać obudzone… Zwłaszcza tutaj w Bieszczadach , w miejscu gdzie ziemia pamięt...

Recenzja książki Regiel
Smoki w wierzeniach i kulturze
Smocze opowieści zakorzenione w kulturze
@bookoralina:

[Współpraca z wydawnictwem Replika] Jeśli zapytam Cię o ulubionego smoka, który pierwszy przyjdzie Ci do głowy? Sam fa...

Recenzja książki Smoki w wierzeniach i kulturze
Od nowa
Od nowa
@m1979j:

Wydawnictwo Nocą - dziękuję za książkę do recenzji. Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki przyniosło mi wiele ...

Recenzja książki Od nowa
© 2007 - 2025 nakanapie.pl