Sara Blosh, sukcesorka majątku rodziny Aleksandrowiczów, wydaje przyjęcie dla rodziny i sąsiadów w odziedziczonej posiadłości w Węglanowie.
Każdy z zaproszonych, a także sama gospodyni, pod maską pozornej uprzejmości i płaszczem konwenansów, skrywa swoje prawdziwe myśli i uczucia. Kiedy w gabinecie pałacyku zostaje znalezione ciało jednego z gości, staje się jasne, że jedna z masek pękła, a skrywane dotąd emocje eksplodowały niczym lawa po wybuchu wulkanu. O zbrodnię podejrzani są wszyscy uczestnicy przyjęcia. Lecz morderca jest tylko jeden..
„Sukcesja” to powieść zaskakująca i wyjątkowa. Ten wielowarstwowy thriller psychologiczny z intrygującą zagadką kryminalną, oparty jest na klasycznym schemacie, który przywodzi na myśl kryminały Agathy Christie. Mamy więc tajemnicze morderstwo, którego ktoś dokonał w zamkniętej przestrzeni i wąski krąg podejrzanych. Zabieg ten nie tylko sprawia, że z zaciekawieniem obserwujemy postępujące śledztwo, ale również ciągle podsyca w nas dreszczyk emocji, kiedy wchodząc głębiej w historię, próbujemy wytypować naszego sprawcę. Oczywiście Autorka cały czas wodzi nas za nos i podsuwa mylne tropy, żeby nie było to zbyt łatwe. Cała historia jest nie tylko ciekawa, ale również niezwykle dopracowana, logiczna i spójna.
Akcja książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych; dzięki retrospekcjom możemy w pełni obserwować wydarzenia, które stały się niejako zapalnikiem późniejszych zachowań bohaterów, oraz przemiany, jakie w nich zachodziły.
Sami bohaterowie wykreowani są rewelacyjnie. Złożeni, niejednoznaczni, pełni sprzeczności.
Przepełnieni uczuciami, które buzują w nich jak w tyglu, zadawnionymi żalami, tęsknotami, traumami z przeszłości. Ich osobowości, zachowania, wybory, budzą silne, często skrajne emocje.
Lecz oprócz całej galerii tych nietuzinkowych postaci, jest jeszcze jeden bohater, który skrywa się poniekąd w cieniu, a który tak naprawdę dominuje i definiuje wszystko.
Mowa tu oczywiście o miłości, która przybierać może czasem bardzo ciemną barwę i złą, destrukcyjną formę.
Joanna Dulewicz ukazuje nam to z niezwykłą wnikliwością, bierze pod lupę miłość bezwarunkową, ale i ślepą, zaborczą, obezwładniającą, patologiczną. Miłość do pieniędzy, luksusu, a także miłość utraconą, czy narcystyczną, do samego siebie. Uwypukla również w sposób jakże emocjonalny ten atawistyczny, pierwotny głód miłości, który od dziecka nosi w sobie każdy człowiek i który nie zawsze jest zaspokojony. Unaocznia, że miłość może być również niebezpiecznym grzęzawiskiem, z którego nie potrafimy lub nie możemy się wydostać. Może być sukcesją, z którą przyjdzie nam mierzyć się całe życie.
„Rodzina, myślała Valeria, to błogosławieństwo i przekleństwo człowieka. Ta, z której się wywodziła, w pewien sposób ją upośledziła. Pewnie dlatego ta, którą w końcu udało jej się założyć-mimo, że dbała o nią najlepiej jak potrafiła- stała się grzęzawiskiem wzajemnych relacji, ukrytym za fasadą dostatniego życia, grzęzawiskiem, w które każdy z członków coraz bardziej się zapadał.”
„Sukcesja” to mistrzowskie połączenie kryminalnej zagadki z wnikliwym stadium o ciemnych barwach miłości. Intrygujące, niepokojące, zapadające w pamięć. Bardzo polecam.