„Ye” Guilherme Petreci to pierwsza powieść graficzna w moim życiu czytelniczym. Mam w związku z tą formą publikacji kilka chaotycznych myśli, jednak najpierw chciałabym opowiedzieć o swoich wrażeniach z obcowania z tą konkretną książką. Skorzystałam z możliwości zapoznania się z nią poprzez Klub Recenzenta w serwisie nakanapie.pl w ramach pewnego rodzaju eksperymentu. A moje wrażenia są nawet dla mnie zaskoczeniem, bo wydawało mi się, że jestem czytelnikiem przedkładającym słowo nad obraz. Chyba nie do końca.
„Ye” opowiada o chłopcu, który pewnego dnia zostaje naznaczony piętnem Króla bez barw. Ta tajemnicza postać jest odpowiedzialna za wszelkie zło na świecie: wojny, negatywne uczucia, tragedie, a nawet choroby. Aby się go pozbyć, Ye udaje się w podróży, by odnaleźć wiedźmę Mirandę. Po drodze spotyka różnych ludzi, a niektórzy z nich chcą go oszukać, skrzywdzić, wykorzystać. Inni chcą mu pomóc. Zostaje sprzedany piratom, od których ucieka podczas walki z innymi piratami. Podczas ucieczki trafia do cyrku, gdzie spotyka trochę szalonego klauna. Ten okazuje się dobrym człowiekiem i pomaga Ye w dotarciu do Mirandy.
Okazuje się, że wiedźma zna receptę nie tylko na pozbycie się skutków tchnienia Króla bez Barw. Pomaga naszemu bohaterowi przełamać lęk i zacząć mówić. Uświadamia mu, że podczas podróży spotkał się z wieloma niebezpieczeństwami, uległ oszustwom, przetrwał wiele beznadziejnych sytuacji, a więc jest gotowy na najtrudniejsze wyzwania. Może i powinien wydorośleć, zmierzyć się ze swoimi lękami i zacząć mówić własnym głosem. I Ye to robi.
To byłoby tyle, jeśli chodzi o opowieść. Reszta kryje się w obrazach. To w nich kryje się najwięcej emocji i one tworzą klimat. Ciemne tło, często jedynie zarys postaci wyłaniających się z mroku tworzą nastrój tajemnicy i zagrożenia. Obcy świat, w którym dzieje się wiele zła, wywołuje lęk bohatera, a ten udziela się również czytelnikowi. Dopiero pokonanie strachu sprawia, że świat staje się bardziej jasny i kolorowy. Ilustracje idealnie to oddają.
Przesłanie tej opowieści zostało zapisane dużymi literami na pierwszych stronach książki. Zło, nieszczęścia, strach i nienawiść są wszędzie, również w każdym z nas. Mogą się pojawić w każdym momencie i zniszczyć wszystko, co się pojawi na ich drodze. A my powinniśmy zrobić wszystko, by mu nie pozwolić, by nami kierowały.
Chciałabym uchwycić subtelną różnicę pomiędzy powieścią graficzną a komiksem, jednak jestem zbyt niedoświadczona w tych formach artystycznych, by zrobić to rzetelnie, dlatego nie będę próbowała. Być może ktoś z was zechce rozpocząć dyskusję na ten temat.
Czy książka sprawi, że stanę się wielbicielką powieści graficznych? Nie wiem, nie jestem przekonana, ale będę się przyglądała. Przyznam jednak, że oglądanie ilustracji w „Ye” dawało mi dużo satysfakcji. Jest w nich mnóstwo emocji i symboliki, której nie da się przedstawić słowami. Myślę, że osobom wrażliwym ona piękno wizualne, książka przyniesie dużo dobrych wrażeń. Jako że opowieść niesie również istotne wartości, całość wypada całkiem pozytywnie.