Recenzja powstała dla grupy Fantastyka na Luzie dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Motywem w literaturze, który w tym roku szczególnie się wyróżnił i powracał wielokrotnie, bez wątpienia jest klimat morski. Od spotkania z syrenami, piratami, kanibalami, poprzez tajemnicze wyprawy, poszukiwanie skarbów, bitwy, a zamykając na mrocznych adaptacjach Małej Syrenki.
Możemy wyróżnić tutaj dwie grupy: czytelników,
których męczy choroba morska, mają serdecznie dość i wolą zejść już na ląd oraz takich, którym wciąż jest mało morskich przygód. A ja, jako oddana fanka "Wodnego świata" i "Piratów z Karaibów", z przyjemnością po raz kolejny zanurzyłam się w tym klimacie.
Caledonia Styx żyje w świecie rządzonym okrutną ręką przez Arica Athaira i jego odurzonych narkotycznym hajem żołnierzy, zwanych Pociskami. Chcąc uniknąć przymusowej rekrutacji do jego floty, podróżuje z rodziną na statku, ukrywając się na bezkresnych wodach oceanu. Wszystko zmienia się w przeciągu jednego dnia, kiedy traci wszystko co miała, znała i kochała. Wycierając łzy i zmywając krew z pokładu ma jeden cel. Zemstę.
Z ogromną przyjemnością zanurzyłam się między strony powieści. Po emocjonującym początku, który już na samym wstępie pozwala nam lepiej się wczuć w skórę głównej bohaterki i poczuć z nią więź, bardzo szybko wpasowałam się w klimat "Morskiego ognia". Fabuła została wyważona z idealną precyzją. I chociaż zdarzały się spokojniejsze momenty, książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Akcja nie jest ani zbyt wolna, ani nie pędzi łeb na szyję.
Trzecioosobowa narracja prowadzona jest z punktu widzenia Caledoni, która pomimo swoich wad jest postacią którą łatwo można polubić. Wraz z nią poznajemy całą, kobiecą załogę o niecodziennych imionach jak Blaszka, Czerwonozębna czy Pokrzywka. Każdy z bohaterów został wyraźnie oddzielony od pozostałych grubą kreską. Każdy posiada odmienną osobowość, swoje zwyczaje, dziwactwa i pomimo wielości postaci, bez problemu odróżniamy ich między sobą. Pojawi się nawet pierwiastek męski, którego jednak było nieco za mało i na pierwszy rzut oka można było przypuszczać, że jego rola będzie bardziej znacząca.
Językowo nie można nic zarzucić. Jak to w porządnej młodzieżówce, styl jest lekki i przyjemny, dzięki czemu przez powieści wraz z jej bohaterami, dosłownie się płynie.
Jednak pomimo dobrze skonstruowanej i ciekawej fabuły, wartkiej akcji obfitującej w pościgi, walki i różne kombinacje jak wyjść z sytuacji nie zostając krwawą miazgą na podłodze, powieść pozostawiła lekki niedosyt. Historia najprawdopodobniej toczy się w niedalekiej przyszłości, może alternatywnej rzeczywistości, po zniszczeniu przez ludzi "starego świata". Pozostawił on po sobie dziedzictwo w postaci zaawansowanej technologii wykorzystywanej teraz przez morskich piratów. A czemu najprawdopodobniej? Dlatego, że został on bardzo pobieżnie przedstawiony. Zabrakło mi bardziej szczegółowej relacji o tym co się wydarzyło w przeszłości, jak wygląda teraz świat (czy jest w większości zalany wodą?), dlaczego ludzie muszą funkcjonować w ten sposób, albo chociażby w jaki sposób wydobywają starą technologią. Uwielbiam poznawać bliżej skonstruowany przez autora świat, a tutaj czuję, że skosztowałam tylko jego szczyptę.
Kolejną rzeczą jest wątek miłosny. Jest to chyba nieodłączny element książek młodzieżowych, więc nic dziwnego, że i tutaj się pojawił. Nie odpowiada mi jednak sposób,w jaki to nastąpiło. Między bohaterami nie ma żadnej chemii, iskry, właściwie ich kontakt z sobą jest ograniczony do minimum, a nagle, ni z tego, ni z owego, wybucha między nimi jakieś uczucie. Niestety nie przemawia to do mnie.
Jednak na osłodę mamy coś co sroki lubią najbardziej: przepiękne wydanie i to w twardej okładce. Oprawa graficzna na żywo prezentuję się na prawdę imponująco i na książkę patrzy się z czystą przyjemnością.
Podsumowując. Natalie C. Parker stworzyła ciekawą historię wraz z bohaterami, których losy aż chce się poznawać. Historia już na pierwszy rzut oka przypomina "Córkę króla piratów" i choć podobieństwa są widoczne, z czasem się o nich zapomina. Samą powieść czyta się na prawdę z wielką przyjemnością i bez problemu można pochłonąć ją nawet w jeden lub dwa dni. Nie obyło się bez wad jednak liczę, że kolejne tomy mi to wynagrodzą, ponieważ tak... zapowiada się, że będzie to seria. Zakończenie pozostawiło uczucie niedosytu i apetyt na więcej, dlatego już teraz nie mogę się doczekać żeby sięgnąć po kolejną część!~ hybrisa