Po obejrzeniu filmu 'Nadzy wśród wilków', obejrzałam jeszcze wersję starszą i zapragnęłam przeczytać książkę. Okazało się, że jest audiobook więc wybrałam słuchanie. Czyta Józef Wiśniewski, głosem poważnym, z kresowym 'ł'. Pasowało to do książki. Piękny tekst.
Moją ocenę książki zawyżyłam. Dałam jej 10 gwiazdek, choć strukturalnie nie jest to powieść na tyle nowatorska aż na maksymalną liczbę punktów. Ale treść, wymowa i to, jaki świat przedstawiony kreuje zasługuje na te 10 gwiazdek.
Mamy obóz Buchenwald, 1945. Katalizatorem jest małe dziecko przywiezione w walizce polskiego Żyda, Zachariasza Jankowskiego, którego w starej wersji filmu grał Bolesław Płotnicki.
Głównymi bohaterami są wieloletni więźniowie, którzy w obozie stworzyli tajną organizację komunistyczną. Pracują w komando i próbują przeżyć ten koszmar. Dostosowali się. Po przeciwnej stronie stoją Niemcy, źli i celowo zadający zło, cierpienie i śmierć.
To małe dziecko przypomniało mężczyznom, więźniom ich rodziny, dom, i postanowili je ocalić.
Jest kwiecień 45 roku, alianci się przybliżają. Przyspiesza to działania Niemców, którzy boją się, ze poniosą odpowiedzialność za obóz. Myślą oni tak: jak nie będzie dowodów zbrodni, to nie będzie odpowiedzialności. Fabuła książki osadza się właśnie na tym: więźniowie próbują ocalić siebie i swoje człowieczeństwo: z jednej strony poprzez konspirację, a z drugiej - przez dziecko. Niemcy: chcą zniszczyć wszystko, chcą wyjść z tego z największym bilansem zysków.
W tym wszystkim ujawnia się prawdziwa natura ludzi.
W książce mamy wiele dosadnych obrazów bicia, męczenia, palenia zwłok, wspomnienia z początków obozu, głód, biegunkę, upokorzenia. Obóz funkcjonuje poprzez skomplikowany mechanizm kapo i schreiberów. Ofiary, więźniowie stawiani są przed decyzją o typowaniu innych więźniów na śmierć. System ten sprawia, że obciąża się ich odpowiedzialnością. Bo w rzeczywistości są oni ofiarami. Mamy szeroką galerię postaw więźniów.
Przejdźmy do strażników. Pokazano ich kilku, w pełnionej funkcji, w działaniach i w domu oraz w relacji z innymi oficerami. Pomimo całej różnorodności wszyscy są bezwzględni, chcą zabić jak najwięcej więźniów, najchętniej cały obóz, a na koniec uciec bezkarnie. Jeszcze jedno, oni nie mają dobrych zawodów cywilnych. Narrator opisuje ich zawody, z czego wynika jasno, iż Hitler swoim faszyzmem dał im wszystko, przede wszystkim stanowiska i władzę nad innymi. A tego trudno się pozbawić.
Te różnice widać w obrazowaniu postaci. Opisy więźniów są pełne porównań ich zachowań, gestów do warstwy zachowań, niczym zaszczuta zwierzyna, zaś opisy Niemców -oddają ich zło. Oni wcale nie żałowali za grzechy.
W tym wszystkim mamy chłopczyka, 'chrabąszcza', 'małego', który w tych pozbawionych wszystkiego więźniach wywołuje odwagę, wspomnienie domu i wyzwala odpowiedzialność za to małe życie.
Już dawno nie czytałam książki o takich prawdziwych mężczyznach, o pragnieniu domu, o ratowaniu życia o ojcostwie. Bo oni byli dla tego chłopca ojcami.
Była to książka jedna z tych, przy których zapominam o tym co się dzieje wokół mnie, ale wchodzę w świat powieści cała, przesiąkam emocjami z książki i nie chcę odchodzić.
Zdecydowanie książka, której nie zapomnę.