Dobra, tak dla jasności: Pięć pustych tronów, to drugi tom trylogii Więzień Oswobodzony, a zatem, jeśli nie czytaliście pierwszej części, a macie taki zamiar, odpuście sobie niniejszy tekst. Spokojnie, nie ucieknie, jak nadrobicie zaległości, w każdej chwili możecie tu wrócić. 😉 Ok, skoro wszystko już jasne, to zaczynamy...
Drugi tom Więźnia Oswobodzonego zaczyna się od spotkania z... Gandalfem. Po swojej fizycznej śmierci jego dusza, jaźń, czy jakkolwiek to nazwiemy, trafia do dziwnego miejsca zawieszonego między... światami? wymiarami? Coś takiego. W tym samym dziwnym miejscu jest również Merydara, którego poznaliśmy w pierwszym tomie Kroniki Szarego Człowieka. Merydar, choć oficjalnie uchodzi za kapłana, tak naprawdę jest prastarą istotą równą Gandalfowi. Pierwszy rozdział Pięciu pustych tronów jest bardzo tajemniczy, ale z drugiej strony co nieco nam wyjaśnia. A potem... Potem wraz z Merydarem wracamy do wciąż ogarniętego wojną Hildórien. Po ucieczce z Aren-Din, królowa Sarephia oraz jej towarzysze cały czas przemieszczają się. Dołącza do nich Merydar i wspólnie zmierzają do stolicy Cesarstwa Adragov, gdzie przebywa Winrael - dawny generał podbitej Sauty. Tymczasem Winrael po tym jak objął stanowisko arcygrafa, coraz pewniej czuje się w pałacowych intrygach i knowaniach. Jak się okazuje i tutaj, podobnie jak w armii, musi być świetnym strategiem, zwłaszcza, gdy za przeciwnika ma przedwieczną istotę, która sama siebie nazywa Więźniem Oswobodzonym. Problem w tym, że w arcygrafie stopniowo zachodzi wewnętrzna przemiana i wydaje się, że nie na lepsze. Czy polityka tak wpływa na Winraela czy może winny jest Więzień?
Więzień Oswobodzony, tom II: Pięć pustych tronów, przynosi nam kolejne znaki zapytania. To czas niepewności i wciąż wyraźnych napięć oraz upadków ostatnich władców krajów Hildórien. Gdy w Aren-Arii władzę przejmuje Kruk, a Cesarstwo Filiana traci Cesarza, dla czytelników staje się jasne, że plan istoty, która sama siebie nazwała Więźniem Oswobodzonym, idzie według jego zamierzeń. Ale Pięć pustych tronów, to - takie odniosłem wrażenie - również opowieść o poszukiwaniu siebie i o tym, że nie wszystkie podjęte decyzje są słuszne, a ich konsekwencje bywają bardzo bolesne, zwłaszcza dla osób postronnych. Przemek Duda, niczym George R.R. Martin, nie bierze jeńców i udowadnia, że w jego historii każdy może paść trupem, a granica między dobrem a złem jest równie cienka co ściany z karton-gipsu.
Po bardzo emocjonującym pierwszym tomie, w drugim te emocje nieco opadają. Mamy tu sporo scen pałacowych, w których toczy się wielka polityka, ze swoimi kłamstwami, grą pozorów, zawieraniem sojuszy i knowaniem przeciwko innym. Z drugiej strony Przemysław Duda puszcza kolejne oko do fanów Tolkiena, serwując im pełną przygód wędrówkę królowej Seraphii i jej towarzyszy. Ta wędrówka przypomniała mi wyprawę Drużyny Pierścienia. Zresztą, to nie jedyny ukłon w stronę twórcy Śródziemia, jaki wykonuje Przemek Duda. W pierwszym rozdziale mamy przecież spotkanie z z samym Gandalfem i... Nie, no musicie sami sięgnąć po tę książki i ją przeczytać, bo znajdziecie tu znacznie więcej smaczków...
Pięć pustych tronów to również magia, political fiction i epicka fantasy w najczystszym wydaniu. Przemysław Duda doskonale wie jaką historię chce nam opowiedzieć i jest w tym konsekwentny. Więzień Oswobodzony, to wielowątkowa opowieść napisana z rozmachem, z całkiem sporą ilością bohaterów, których jednak Autor prowadzi pewnie, niczym doświadczony woźnica swoje konie.
Choć dynamika Pięciu pustych tronów trochę różni się od Mieczy i słów, to jednak tym, którym już wcześniej spodobała się opowieść o Hildórien, nie powinni czuć się zawiedzeni. Ja nie byłem i już wkrótce chwycę kolejny tom.
© by MROCZNE STRONY | 2022