Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata z Tajlandii recenzja

Więzienny Hilton

Autor: @czytamduszkiem ·4 minuty
2020-03-18
Skomentuj
2 Polubienia
Podejmując czytelniczo-recenzencką przygodę z katowską serią, jaką wypuściło na rynek Wydawnictwo Aktywa, nigdy bym nie przypuszczała, że zaprzątnie mi ona głowę na tak długo.
A zaczęło się jak zwykle zupełnie niewinnie i przez przypadek. Najpierw trafiłam na „Dziennik kata” Johna Ellisa, potem na „Doświadczenia kata” Jamesa Barry’ego, a teraz jeszcze przerobiłam „Ostatniego kata” Chavoreta Jaruboona. Wszystkie – jak wspomniałam – z Wydawnictwa Aktywa z serii „Rozmowy z katem”. Dotychczas tytuł „Rozmowy z katem” kojarzył mi się ze wstrząsającymi zapisami Kazimierza Moczarskiego, w których autor zamieścił wspomnienia z pobytu w więzieniu z nazistą, generałem SS Juergenem Stroopem, odpowiedzialnym za likwidację żydowskiego getta w Warszawie w 1943 r. Przewrotny los chciał, że w jednej celi spotkały się wówczas osoby z dwóch przeciwnych stron barykady. Jednakoż wcześniejsze tytuły odnoszą się do innej tematyki, a mianowicie do wykonywania najwyższego wymiaru kary, jaką w niektórych systemach prawnych, jest kara śmierci. „Dziennik kata” i „Doświadczenia kata” dotyczą początków XX w., kiedy w Zjednoczonym Królestwie wykonywano karę śmierci przez powieszenie, natomiast „Ostatni kat” przeniósł mnie w zupełnie inne realia. Opisywane wydarzenia miały miejsce w Tajlandii, głównie w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy Chavoret Jaruboon zaczął służbę jako strażnik w jednym z niesławnych zakładów karnych Bang Kwang, nazywanym też „Bangkok Hilton”, i w którym to więzieniu wykonał osobiście 55 wyroków śmierci przez rozstrzelanie, przy wielu zaś asystował.
Jak się zostaje katem? Jakie szkoły trzeba skończyć? Jakimi predyspozycjami się cechować? Jakie mieć kompetencje? Na te i inne pytania autor odpowiada w swoim pamiętniku, a pisząc go Jaruboon miał nadzieję, że jego praca wniesie pozytywny wkład do tajlandzkiego systemu penitencjarnego.
Wyjaśnijmy sobie może od razu pewne kwestie, autor nie pretenduje do bycia pisarzem, nie ma zapędów literackich na miarę prestiżowych nagród, ale za to jego obserwacje stanowią dla odbiorcy niemającego większej wiedzy na temat więziennictwa w Tajlandii (czyli takiego jak ja) skarbnicę wiedzy podaną bez akademickiego zadęcia, a konkretnie z surowymi przykładami z życia lub raczej z komory śmierci, bo przecież jest on wieloletnim praktykiem, znającym tajlandzki system penitencjarny od samego sedna. Poza tym Azja to zupełnie inna strefa kulturowa i obyczajowa, osobom spoza niej wiele spraw, zwłaszcza związanych z podejściem do religii, może wydać się co najmniej dziwnych. Wiecie na przykład, że osobie skazanej na śmierć wkłada się w dłonie bukiecik kwiatów, by zgodnie z tradycją w symboliczny sposób po raz ostatni prosiła o przebaczenie za to, co zrobiła. Czy w takiej chwili gest ten może w ogóle mieć jakiekolwiek znaczenie? A właśnie takie informacje znajdziemy w książce Jaruboona.
Czytając „Ostatniego kata” przenikniemy do mrocznego jądra kryminału. Poznamy specyfikę budowy i funkcjonowania zakładu karnego Bang Kwang, dowiemy się o kategoriach więźniów i zasadach ich traktowania oraz relacjach osadzony-strażnik, będzie nam dane przyjrzeć się nawet buntowi więźniów oraz poczujemy w końcu to, co najmroczniejsze, moment przed samą śmiercią – sposób jej zadania i przygotowania do wykonania wyroku. Jaruboon był najpierw osobą eskortującą skazanego, potem kalibrował broń, wreszcie wykonywał egzekucje samodzielnie. Choć każdy z tych obowiązków ma służyć spełnieniu innej roli, to wszystkie razem sprowadzają się do wykonania wyroku – wykonania kary śmierci. I być może wyda się zaskakujące, ale za najtrudniejsze zadanie Jaruboon uważa przeprowadzenie skazanego do komory egzekucyjnej. Wówczas strażnik, posłannik śmierci, towarzysząc człowiekowi w jego ostatniej drodze, ma ze skazanym bezpośredni kontakt. Patrzy mu w oczy, widzi jego twarz, wyczuwa jego emocje. A kat? A kat obsługuje tylko maszynę, która nie mówi, nie reaguje, nie ma emocji.
Do każdego człowieka, do każdego wyroku prowadzi jego indywidualna ścieżka ukształtowana, jak wierzą Tajowie, przez los i przeznaczenie. Ten obraz azjatyckiego kraju, z historiami zwykłych ludzi, którzy zbłądzili na manowce, ale i wyrachowanych przestępców, pozwala poznać Tajlandię od jej społecznego środka, gdzie toczy się codzienne życie Tajów, często na pograniczu prawa, a czasami wręcz w ciemnej strefie bezprawia. Ciekawe są spostrzeżenia o systemie penitencjarnym, o naturze ludzkiej, ciekawa jest też część bardziej osobista o samym autorze, jego rodzinie, zainteresowaniach. Wyraźnie wyczuwa się w tych fragmentach, jakby ciężar spadł piszącemu z serca, przecież żadna praca nie pozostaje bez wpływu na człowieka, a ta szczególnie.
Jaruboon zdecydował się załączyć do książki także kilka fotografii, które dają pewne wyobrażenie o opisywanych zagadnieniach. Warto także pamiętać, że ta publikacja nie ma rozstrzygnąć dyskusji na temat zasadności kary śmierci. Świat idzie do przodu i chyba coraz mniej jest jej zwolenników, jednak czytając historie niektórych skazanych, naprawdę można zacząć mieć wątpliwości. A i sam autor uważa, że istnieją prawdziwi złoczyńcy, których nie sposób uleczyć z żądzy popełniania podłości.
Tematyka związana z karą śmierci, na dodatek karą śmierci w Tajlandii, przebiegiem przygotowań i sposobem jej wykonywania to nie są zagadnienia, które zainteresują każdego. Jeśli jednak chcecie popatrzeć na te sprawy chłodnym okiem z zamiarem poszerzenia swojej wiedzy, to jak najbardziej znajdziecie tu sporo interesujących faktów.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-03-13
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata z Tajlandii
Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata z Tajlandii
Chavoret Jaruboon, Nicola Pierce
7.9/10
Seria: Rozmowy z Katem

Chavoret Jaruboon był odpowiedzialny za rozstrzelanie pięćdziesięciu pięciu więźniów w niesławnych tajlandzkich więzieniach. Będąc chłopcem, chciał zostać nauczycielem tak jak jego ojciec, ale jego ż...

Komentarze
Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata z Tajlandii
Ostatni kat. Wspomnienia więziennego kata z Tajlandii
Chavoret Jaruboon, Nicola Pierce
7.9/10
Seria: Rozmowy z Katem
Chavoret Jaruboon był odpowiedzialny za rozstrzelanie pięćdziesięciu pięciu więźniów w niesławnych tajlandzkich więzieniach. Będąc chłopcem, chciał zostać nauczycielem tak jak jego ojciec, ale jego ż...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Seria „Rozmowy z katem” wydawnictwa Aktywa przedstawia fascynujące historie osób, które w swoim życiu zawodowym podążyły bardzo trudną i niezrozumianą przez wielu ścieżką i odpowiadały za wykonywanie...

@marek.wasinski.king @marek.wasinski.king

Witajcie Kochani ❤ Dzisiaj przychodzę do was z recenzją książki #OstatniKat #ChavoretJaruboon . Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwo Aktywa 😘❤🥰🌹😍 Czy lubicie czytać autobiografie znanych lub nieznanyc...

@mommy_and_books @mommy_and_books

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

Zimowa Księga Ludmiły
Zimowe wspomnienia
@maciejek7:

"Zawsze fascynowało mnie, jak jedna osoba albo jedno na pozór nieistotne wydarzenie potrafi sprawić, że nasze życie skr...

Recenzja książki Zimowa Księga Ludmiły
Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Jak stworzyć idealny romans historyczno-bridger...
@wilisowskaa...:

Książka „Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” jest językowo współczesna, pomimo akcji dziejącej się w 1816 roku. Je...

Recenzja książki Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie