„Niektórzy mówią, że gdy opuszczamy ten świat, pozostawiamy po sobie tylko rzeczy osobiste i nasze cienie. Powstają one za każdym razem, gdy wędrujemy pomiędzy słońcem a ziemią, są jak negatywy, które po nas pozostaną, szczególnie jeżeli umieramy, nie zrealizowawszy wszystkich naszych ambicji, albo pozostawiamy nierozstrzygnięte problemy. Jeszcze długo po naszej śmierci cienie odgrywają drobne dramaty naszego życia – mimo że my sami od dawna leżymy pod ziemią, gdzie nie możemy już rzucać cieni, albo została z nas jedynie garstka popiołu.”
Sissy Sawyer miała to szczęście, albo pecha – kwestia perspektywy, że urodziła się ze zdolnościami parapsychicznymi. Zajmuje się odczytywaniem kart DeVane, które mówią znacznie więcej niż zwykły Tarot. Któregoś dnia odwiedza ją jej bratanek wraz ze swoją dziewczyną T-Yon. Okazuje się, że przyszłość dziewczyny przybrała barwy krwistej czerwieni i wiąże się z nowym interesem jej brata – Everetta. W jego nowo odrestaurowanym hotelu zaczynają się dziać dziwne rzeczy – pojawia się mnóstwo krwi, znikają ludzie, a śladów nie ma żadnych… Czy ma to związek z koszmarami, które co noc nawiedzają T-Yon? I czy Sissy będzie w stanie poradzić sobie z mrocznymi mocami, które zagrażają rodzeństwu?
Sissy Sawyer nie jest nową bohaterką – pojawia się również w innych powieściach pana Mastertona, takich jak „Zła przepowiednia” czy „Czerwona maska”. Nie miałam jeszcze przyjemności się z nimi zapoznać, ale w moje ręce wpadł „Czerwony hotel”. Oczywiście nie trzeba się zastanawiać, co mnie w nim skusiło. Autora uwielbiam, a zjawiska i zdolności parapsychiczne to zdecydowanie moja bajka! Wydarzenia, jakie mają miejsce w hotelu Everetta są co najmniej dziwne – ilość krwi jaka pojawia się na teoretycznym miejscu zbrodni jest nie do uwierzenia. Dodatkowo policja nie jest w stanie znaleźć żadnych zwłok, a co dopiero sprawcy tych czynów. Dlatego T-Yon sprowadza na miejsce zdarzeń Sissy, chcąc pomóc bratu. Nie wie jeszcze jednak, że jest to krok ku spełnieniu się jej koszmarów…
Cechą charakterystyczną książek Grahama Mastertona jest to, że nie szczędzi on swoim czytelnikom dokładnych i szczegółowych opisów makabry, jaka ma się wydarzyć. Krew jest na porządku dziennym, opisy masakrowania zwłok? Czemu nie! Na mnie takie rzeczy raczej nie robią wrażenia, chociaż psychopatyczna część mojego umysłu uwielbia ten element dreszczyku w literaturze, jednak nie jestem pewna, jak odnalazłyby się tutaj osoby wrażliwe. Niby to tylko książka, jednak każdy reaguje na swój własny sposób. Ja jednak cenię sobie pana Mastertona za te zabiegi, bowiem dodają one historii wyrazu. Podobnie jak i bohaterowie, których tworzy. Każdy z nich jest oryginalny – zarówno osoby stojące po jasnej stronie mocy, jak i te stojące po przeciwnej. Czarne charaktery zawsze mają jakieś ukryte pobudki, które nimi dyrygują – podobnie jest i w tym przypadku.
Wątek paranormalny jest poprowadzony ciekawie i rozwija się stopniowo. Dobry czytelnik zacznie się w pewnym momencie domyślać, co jest na rzeczy i poskłada większość faktów razem, ale nie wszystkie. Fabuła zdecydowanie wciąga i trzyma w napięciu, momentami potrafi nawet zaskoczyć. W dużej mierze istotną rolę odgrywa ciekawość czytelnika – czy dojdzie do śmierci kolejnego niewinnego człowieka? Co kieruje złymi mocami nawiedzającymi hotel? Czy sny T-Yon ujrzą światło dzienne i staną się rzeczywistością? Kolejny plus tej książki – potrafi pobudzić wyobraźnię i sprawić, że nie chcemy jej odkładać na półkę. Przeczytałam ją bardzo szybko, ale z ogromnym zaangażowaniem. Graham Masterton po prostu bardzo dobrze potrafi stworzyć klimat swoich powieści i wpasować się w moje gusta.
Bardzo cenię sobie szczegółowość i oddanie, które autor wkłada w pisanie swoich powieści. Potrafi połączyć swoją wizję z elementami naukowymi, które traktują o istnieniu zjawisk paranormalnych czy światów równoległych. Widać, że jego głowa jest pełna pomysłów – niektóre wydają się być makabryczne, inne psychodeliczne, ale zdecydowanie potrafią pobudzić wyobraźnię. Zdołałam się przenieść do Czerwonego Hotelu w Luizjanie i stałam się biernym obserwatorem poczynań bohaterów. Dzięki temu byłam w stanie odczuwać pewne emocje, a w mojej głowie pojawiały się różnego typu wątpliwości oraz kolejne pytania, które umożliwiłyby mi zrozumienie tego, co się dzieje – czyli podobnie jak u bohaterów.
„Czerwony hotel” to bardzo dobra powieść, napisana przystępnym językiem i z ciekawą bohaterką, jaką jest Sissy. Może nie jest to historia, którą się długo pamięta, ale z pewnością warto ją przeczytać, podobnie jak i inne dzieła tego autora. Jedne są lepsze, inne nieco słabsze, ale tą zaliczyłabym do tych lepszych, które czytałam z przyjemnością i oddaniem. Warto zapoznać się z twórczością tego autora i wyrobić sobie o nim własne zdanie, a „Czerwony hotel” znakomicie nada się na rozpoczęcie tej przygody. Jest to bardzo realistyczne oddanie pomysłu na kolejny horror, którego zdecydowanie potrzebowałam – po raz kolejny przekonałam się, że książki Grahama Mastertona to coś dla mnie.