W dawnych czasach mężczyźni mieli nie tylko przywileje, ale i obowiązki, z których mogła zwolnić ich tylko śmierć. Należało do nich m.in. zapewnienie bezpieczeństwa swojej rodzinie, jak i obrona ojczyzny. Jeśli chodzi o ten drugi przypadek, to oczywiście nie każdy został od razu rycerzem, ale było wielu śmiałków, którzy byli gotowi stawić czoła nadchodzącemu wrogowi.
Zarys fabuły
W książce spotykamy losy mieszkańców Windei, która została napadnięta przez wrogi jej lud, a cała akcja toczy się w czasach słowiańskich. W chwili najazdu nieprzyjaciela Isdariel wraz z żoną ratują swe życie ucieczką do jego brata Dragomira, pełniącego odpowiedzialną funkcję u ich głównego władcy. Podróż okazuje się dość niebezpieczna, a napotkane przez nich postacie były, jak dotąd bohaterami licznych legend i wierzeń zamieszkującej te ziemie ludności. W tym samym czasie Dragomir otrzymuje misję, w której głównym zadaniem sprawdzenie jest, czy Kwenijczycy nie będą chcieli wykorzystać okazji i również najechać Windeę. Jakie zadanie i od kogo otrzyma Isdariel? Gdzie po wykonaniu misji uda się Dragomir? Jakie przygody czekają bohaterów? Co się jeszcze wydarzy? O tym w książce „Pieśń o Windei. Książęce Przymierze” autorstwa Wojciecha Tułazy.
Gatunek
Pierwszy raz mam do czynienia z książka, której gatunek jest połączeniem fantasy z powieścią historyczną, której akcja jest w czasach słowiańskich. Jak dotąd takiego umiejscowienia akcji nie spotkałem, co wyróżnia książkę na tle innych. Oprócz doskonałej akcji czytelnik ma możliwość zapoznania się z wierzeniami oraz rytuałami tamtych czasów. Przypuszczam, że niektóre zwyczaje związane z ich religią mogą wydawać się podobne, do tych spotykanych w katolicyzmie. Czytając pozycję cały czas trzeba mieć na uwadze, że w gruncie rzeczy jest to fantasy, więc niektóre postacie, czy przeniesione do tych odległych wieków pewne przedmioty z lat późniejszych, nie są niczym złym lub niedozwolonym. Natomiast taki zabieg może ułatwiać zrozumienie czytanego tekstu i jeszcze bardziej nadawać jej wyjątkowego charakteru.
Podsumowanie
Książkę czytało mi się z dużą przyjemnością i zaciekawieniem dzięki niespotykanym przygodom głównych bohaterów, a także poprzez interesujące wplecenie w tę historię wierzeń słowiańskich. W pozycji nie ma zbyt przesadnych opisów, które zapewne spowolniłyby akcję, co jest w przypadku takich gatunków dużym plusem. Myślę, że pióro autora jest przystępne dla każdego, pomimo pojawiającego się czasem nazewnictwa pasującego do tamtych lat. Czcionka jest dość spora, co jest moim zdaniem wspaniałym ułatwieniem podczas lektury, a sama okładka zdecydowanie pasuje do treści i dzięki złocistym kłosom pszenicy na czerwonym tle wpada w oko potencjalnemu odbiorcy. Gorąco polecam pozycję wszystkim fanom takiego gatunku, którzy lubią fantastyczne przygody rycerzy zmagających się z nieprzeciętnymi niebezpieczeństwami, a także tym osobom, które chciałyby się czegoś dowiedzieć o życiu Słowian w sposób bardziej przystępny i ciekawy, a nie jak to ma miejsce w przypadku podręczników.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Agrafka.