Wyjątkowo wredna ceremonia recenzja

Wyjątkowo wredna ceremonia

Autor: @horror.com.pl ·3 minuty
2009-12-10
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Do lektury książki przekonał mnie bohater, jakiego Bochiński obrał za główną postać swoich opowiadań. Elizabediath Monck – mistrz fachu... grabarskiego (sic!). Doprawdy nie spodziewałem się, że grabarstwo może być tak pasjonującym, ciekawym i co niezwykle istotne – wymagającym zawodem!
Cięty humor, estyma, erudycja, magia, zainteresowanie pięknych kobiet, biesiady, efektowne przygody – czy z tym właśnie kojarzy się Wam profesja grabarza?
Domyślam się, że nie. Podobnie i ja zupełnie inaczej myślałem o tym ponurym zawodzie. Przynajmniej do czasu, kiedy poznałem Elizabediatha – głównego bohatera „Wyjątkowo wrednej ceremonii”, mistrza grabarskiej profesji, zarządcę miejskich cmentarzysk. Dowiedziałem się, że do wykonywania tego fachu nie wystarczą silne ramiona i łopata. Przydaje się, a wręcz konieczna jest znajomość skomplikowanych rytuałów, podstaw magii, rozległa wiedza ogólna. Przynajmniej w księstwie Gadrin…
W sześciu odsłonach poznajemy sześć różnych historii, z których niestety tylko cztery łączy osoba wyjątkowego grabarza. Wydarzenia ostatnich dwu opowiadań rozgrywają się co prawda w tej samej rzeczywistości, co poprzednie, jednak odstają wyraźnie tematyką i, co tu dużo mówić – sprawiają wrażenie dodanych do zbioru „na siłę”. Nie pojawia się w nich Monck, ani chociażby zapijaczony Dalambert… Żeby oddać sprawiedliwość powiem, że jako samodzielne opowieści są równie dobre, co perypetie grabarza, ale do całości najzwyczajniej w świecie nie pasują i dodane na końcu zbioru - wprawiają czytelnika w osłupienie i zastanowienie. Po co pojawiły się po przygodach Moncka? Jak wiążą się z jego osobą? No cóż – być może kiedyś się tego dowiemy.
Tymczasem wróćmy do meritum – czyli do perypetii Moncka - grabarza nad grabarzami. Co takiego może się wydarzyć na cichym, spokojnym cmentarzu? Z pozoru nic. Wszyscy jego lokatorzy leżą spokojnie pod potocznymi „sześcioma stopami ziemi”. Podobnie spokojnie było do niedawna w księstwie Gadrin, w którym Elizabediath sprawuje funkcję jednego z niewielu grabarzy miejskich. Lecz spokój ma najwyraźniej to do siebie, że nie lubi tak zwyczajnie trwać. Na zarządzanej przez Moncka nekropolii zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Pojawiają się szabrownicy grobów – hieny cmentarne, z mogił znikają ciała zmarłych, a niektórzy nieboszczykowie powracają pod postacią straszydeł i upiorów. Zanosi się na pandemonium, a ratunek może przynieść jedynie interwencja bohaterskiego grabarza. Wraz z towarzyszami (bo raczej ciężko póki co nazwać ich „przyjaciółmi”) Elizabediath odkrywa tą i kolejne tajemnice, zagłębia się w podziemiach miasta, wędruje po labiryntach mrocznej groty, w której ktoś skrywa przed światem zagadkę nieśmiertelności, próbuje wyswobodzić się z pułapki, z której z pozoru nie ma wyjścia. Wszędzie przydaje mu się wiedza grabarskiego cechu, znajomość rytuałów, obrzędów pochówku oraz intuicja, która często zdaje się być bardziej przydatna od silnych ramion.
U boku Moncka pojawiają się różni kompani, dzięki którym łatwiej jest mu znosić trudy kolejnych przygód, a nierzadko bez nich nie dałby rady wyjść cało z opresji. Częstym towarzyszem grabarza jest Mattheus Dalambert – hiena cmentarna, alchemik, mag, niesamowity warchoł i opoj. Pojawia się także wierny przyjaciel Vito Finito, wraz ze swoją uroczą i zmysłową żoną - Anniką, oraz Mirro Radeck - kolega po fachu.
Przez ramiona Elizabediatha przewijają się piękne kobiety, które bohater uwodzi swoim urokiem i które pociąga najwidoczniej jego cmentarny wdzięk.
Opowieści o gadrińskim grabarzu przesycone są tajemniczością. Wszędzie czają się zagadki, nigdy do końca nie wiadomo co wydarzy się za chwilę. Poczynaniom bohaterów towarzyszy mrok i niesamowitość. Autor nie pozwala czytelnikowi uspokoić myśli i po chwili oddechu rzuca go z powrotem w wir kolejnych wydarzeń. Wszystko opowiedziane jest ciekawym, bogatym językiem i zakropione specyficznym humorem, często dosadnym i wyrażonym przez bohaterów niewybrednymi kwestiami.
Cóż, dostajemy kilka przygód Elizabediatha Moncka, ale chciałoby się o wiele więcej, bo opowieści o grabarzu wciągają jak gęste bagno. Na szczęście autor zapowiedział dalszy ciąg perypetii bohatera, więc pozostaje tylko cierpliwie czekać na jego kolejną książkę.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wyjątkowo wredna ceremonia
2 wydania
Wyjątkowo wredna ceremonia
Tomasz Bochiński
6.8/10
Cykl: Elizabediath Monck, tom 1

Grabarstwo to zajęcie nudne i niemiłe robota brudna i niewdzięczna. Grabarz jest osobnikiem prostackim, ciągle w dym pijanym, o wątpliwej moralności... Liczyć na takiego nie sposób. Co jednak czynić, ...

Komentarze
Wyjątkowo wredna ceremonia
2 wydania
Wyjątkowo wredna ceremonia
Tomasz Bochiński
6.8/10
Cykl: Elizabediath Monck, tom 1
Grabarstwo to zajęcie nudne i niemiłe robota brudna i niewdzięczna. Grabarz jest osobnikiem prostackim, ciągle w dym pijanym, o wątpliwej moralności... Liczyć na takiego nie sposób. Co jednak czynić, ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @horror.com.pl

Zew Cthulhu
ZEW CTHULHU

H.P. Lovecraft zwany mistrzem stylu oraz najciekawszym autorem fantastyki grozy, pisał swe opowiadania bardziej dla siebie aniżeli dla innych. Jest to z pewnoś...

Recenzja książki Zew Cthulhu
Zdradzieckie serce
ZDRADZIECKIE SERCE

"Czerwona śmierć wyludniła i pustoszyła kraj. Nigdy jeszcze tak straszna zaraza nie nawiedziła tych stron. Zwiastunem jej była krew; czerwona, okropna krew. Ch...

Recenzja książki Zdradzieckie serce

Nowe recenzje

Zimowa Księga Ludmiły
Zimowe wspomnienia
@maciejek7:

"Zawsze fascynowało mnie, jak jedna osoba albo jedno na pozór nieistotne wydarzenie potrafi sprawić, że nasze życie skr...

Recenzja książki Zimowa Księga Ludmiły
Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Romans współczesno-historyczny – A gdyby tak ży...
@wilisowskaa...:

Książka „Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” jest bardzo współczesna, pomimo akcji dziejącej się w 1816 roku. Jenn...

Recenzja książki Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie