Jeśli macie ochotę na świetny kryminał, to biegnę z polecajką. „Jaskółki z Czarnobyla” to prawdziwa gratka dla kryminalistów. Fenomenalnie poprowadzona akcja, która będzie was trzymać w napięciu od początku do końca. Świetne kreacje bohaterów i tajemnica sprzed lat dodają smaku tej niesamowitej historii.
Vincent V. Severski tak wypowiedział się o tej książce: „Doskonale pamiętam ten dzień, 26 kwietnia 1986 roku, i informacje o tym, co stało się w Czarnobylu. W książce Morgana Audica nie tylko pobrzmiewa groza z tamtego czasu, ale też w rzetelny sposób opisano skomplikowaną sytuację polityczno-społeczną Europy Wschodniej. Wszystko to w cieniu śledztwa makabrycznej zbrodni i przerażających jaskółek”. To wszystko prawda, ale znajdziecie w niej dużo więcej.
Prypeć to miasto opuszczone przez jej mieszkańców po pamiętnym wybuchu elektrowni w Czarnobylu. Wciąż radioaktywne, ciągle niebezpieczne. To jednak nie odstrasza ciekawskich z całego świata. Organizowane są wycieczki, chętnych nie brakuje. I to właśnie w czasie jednej z takich zorganizowanych wycieczek, jej uczestnicy dokonują makabrycznego odkrycia. Na ścianie jednego z budynków zostało wyeksponowane ciało potwornie zmasakrowanego młodego mężczyzny. Okazuje się, że to Leonid, syn znanego polityka Wiktora Sokołowa, byłego mieszkańca Prypeci, którego żona została tam zamordowana w dniu wybuchu elektrowni. W ciele Leonida została zaszyta jaskółka. Ale to nie koniec morderstw w zonie, a każda kolejna wydaje się być bardziej brutalna.
Śledztwo prowadzi Josif Melnik, policjant z Czarnobyla. Pomaga mu młoda policjantka Galina Nowak. Nie wiedzą jednak, że Wiktor Sokołow wynajął swojego człowieka do odnalezienia zabójcy syna. Aleksander Rybałko prowadzi śledztwo na jego zlecenie, nie przewidując, że w pewnym momencie jego drogi skrzyżują się z drogami Melnikowa. Czy uda im się znaleźć wspólną ścieżkę, zmobilizować siły do ujęcia okrutnego mordercy? Czy przy okazji śledztwa nad tą sprawą odkryją, kto stał za morderstwem żony Sokołowa? Ta sprawa wciąż zostaje niewyjaśniona.
„Jaskółki z Czarnobyla” to nie tylko znakomity kryminał. To również świetne studium psychologiczne jej bohaterów. Melnik, Rybałko, Sokołow, Nowak, ornitolożka Ninel i sam zabójca, to skomplikowane osobowości, za ich obecnymi czynami stoi cień czarnobylskiej przeszłości. Autor świetnie ukazał nam wszystkie warstwy ich osobowości. Do tego dostajemy również informacje o pracy preparatora zwierząt. Dowiemy się, że „taksydermia” pochodzi z greki, od taxis „układanie” i derma „skóra”. Sztuka ta polega na jak najlepszym zaaranżowaniu ciała zwierzęcia, żeby stworzyć wrażenie realizmu.
Morgan Audic ma prawdziwy talent do snucia kryminalnych opowieści. Kiedy masz pewność, że już wiesz, że przecież to takie oczywiste, przecież autor sam Cię na ten trop nakierował, okazuje się, że tenże autor zaciera właśnie rączki i w głos się z Ciebie śmieje, bo jeszcze nie odkrył wszystkich kart. A kiedy wyciągnie już ukrytego w rękawie asa, Ty drogi czytelniku, zostaniesz z otwartą buzią. Uważaj, żeby Ci tak nie zostało 😊
Wielkie brawa dla autora, takie kryminały chcę czytać. Myślałam, że w tej materii nikt mnie już nie zdoła zaskoczyć. Jakże się myliłam!