Na pewno mieliście nie raz okazję przebywać w polskich górach, także w Bieszczadach. Ale jeśli nigdy tam nie byliście, tak jak ja, to dobrym pomysłem na poznawanie i odkrywanie zachwycającego tamtejszego świata zwierząt i roślin, będzie lektura książki pana Marcina Szumowskiego, "Dusza puszczyka". Jest to trzeci tom trylogii o Bieszczadach i po jego lekturze jestem tak zauroczona opowieściami tu zawartymi, że chętnie przeczytam dwa wcześniejsze tomy.
Pan Marcin umie snuć opowieści i czyni to w iście mistrzowskim stylu. Zabiera nas w Bieszczady dwukrotnie, podczas lata i na początku jesieni. Wraz z leśnikiem baligrodzkim Kazimierzem Nóżką i botanikiem baligrodzkim Marcinem Sceliną będziemy mieli okazję towarzyszyć autorowi w niezwykłych wycieczkach po pięknych bieszczadzkich miejscach.
I tak dowiemy się czegoś zaskakującego o niedźwiedziu Grzesiu, synu Agi, będziemy wędrować tropem niezwykłych grzybów, odwiedzimy łąki pełne polskich storczyków, krzywy las, poznamy jodły ratujące ścięte koleżanki, "czarcią miotłę", posłuchamy opowieści ludzi, którzy jako pierwsi zasiedlali Bieszczady zaraz po wojnie, przeczytamy tu o zającu mieszkającym na dziewiątym piętrze w bloku w Warszawie, o pewnej muzykalnej sowie i wybierzemy się na rykowisko, jak także będziemy podglądać pewnego łakomego niedźwiedzia. Dowiecie się z lektury co to takiego te palce umarlaka, bzowe ucho, judaszowe srebrniki czy lodowe włosy, gdzie na schadzki spotykają się kumaki, a także jak zmiany klimatyczne i głupota oraz nieodpowiedzialność człowieka wpływają na faunę i florę bieszczadzką i nie tylko.
"Dusza puszczyka" to wspaniała książka, świetnie opowiadająca o Bieszczadach, ciepła, pełna pozytywnych emocji i mądrych przemyśleń i uwag. Uczy uważności, szacunku i miłości do otaczającej nas przyrody. Każda kolejna historia wciągała mnie w ten świat coraz mocniej i gdy nadszedł koniec książki, a autor wyjeżdżał z gościnnych Bieszczad, to sama czułam się tak jak wtedy gdy będąc dzieckiem, nadchodził koniec wakacji i czas wyjazdu, trzeba było wracać do domu, do miasta, zostawić piękną wieś babci i dziadka. Ten żal, smutek, nostalgia, ale i nadzieja i pewność, że przecież w następne wakacje się tu powróci. Tak, tak samo czułam się pod koniec książki i zrobiło mi się smutno, że to już koniec tych wspaniałych historii i czas żegnać się z bieszczadzkim światem.
Jestem zachwycona zawartością, wydaniem, zdjęciami ubogacającymi opowieści autora i jego przyjaciół jak i piórem pana Marcina i na pewno sięgnę po wcześniejsze tomy, bo chcę więcej ciekawych historii ! Polecam Wam "Duszę puszczyka" z całego serducha !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Oficyna 4eM i 5WHYPROMOTION.