Zalotnica niebieska recenzja

"Zalotnica niebieska" Magdalena Samozwaniec

Autor: @Friday ·3 minuty
2011-08-04
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Ostatnio w moje ręce wpadła prawdziwa literacka perełka. Zrobiłam sobie małą „wycieczkę” na strych, którego przestrzeń do rozpuku zapełniona jest wszelkiego rodzaju przedmiotami z przeszłości- począwszy od zabawek, zeszytów, ubrań skończywszy na starych meblach. Strych z pozoru sprawia mało reprezentacyjne wrażenie- ogromnej graciarni. Pomijając te mało przychylne wizualne odczucia każda wizyta na strychu to mała podróż sentymentalna. Każda zgromadzona tam rzecz budzi wspomnienia np. buciki ze śluby cywilnego mamy (nie bez kozery używam określenia buciki, gdyż mama nosi roz. 35/36), wózek bliźniaczy mój i mojej siostry:D, pamiętniki, które zaczęłam pisać w wieku 11 lat do pierwszej klasy liceum oraz mnóstwo książek. Jak już wspominałam jedna z takich „wycieczek” zakończyła się bardzo owocnie, ponieważ natknęłam się na książkę
, która od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie, a mianowicie „Zalotnica Niebieska” Magdaleny Samozwaniec.

„Zalotnica Niebieska” to zapis biograficzny życia znanej poetki Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej przez jej siostrę Magdalenę. Książka obfituje w szereg szczegółów z życia z poetki pieszczotliwie nazywanej przez członków rodziny i przyjaciół Lilką. Widać, że między siostrami musiała istnieć ogromna więź. Samozwaniec z niesamowitą czułością opisuję siostrę, tłumaczy nam czytelnikom uczucia jakie towarzyszyły Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej tworząc kolejne poetyckie dzieła. Z lektury „Zalotnicy Niebieskiej” poznajemy Lilkę jako osobę pragnącą przez całe życie prawdziwej miłości na co wskazują jej pierwsze wiersze pisane jako kilkunastoletnia dziewczynka. Lilka również dużą uwagę skupiała na fizyczności, otaczała się przystojnymi mężczyznami i niesamowicie bała się starości, strach ten uzewnętrzniała w swoich wierszach;

Starość
Leszczyna się stroi w fioletową morę,
a lipa w atłas zielony nagładszy...
Ja się już nie przebiorę,
na mnie nikt nie popatrzy.

Bywają dziwacy,
którzy z pokrzyw i mleczów składają bukiety,
lecz gdzież są tacy,
którzy by całowali włosy starej kobiety?

Jestem sama,
Babcia mi na imię -
czuję się jako czarna plama
na tęczowym świata kilimie...

Będąc dalej w temacie wyglądu Lilki, szczególnie utkwił mi w pamięci fragment w którym Samozwaniec mocno bulwersuje się na Zofię Morstin- Starowieyską (znajomą poetki) która opisuję Pawlikowską następująco:

„...nawet dla nudziarzy miała zawsze uśmiech powitalny, ten swój specyficzny uśmiech, który jakoś na ukos układał jej wąskie wargi, marszczył cienki nosek, trochę podnosił górną wargę, a obu cienkim ręką, przypominającym raczej niż ludzkie kończyny, kazał ku nadchodzącemu człowiekowi wyciągnąć się w serdecznym geście powitania...”.

Samozwaniec z ogromną dezaprobatą odpowiada:

„ Mamy wiele zdjęć i portretów Pawlikowskiej i na żadnym z nich nie dostrzegamy, aby miała „wąskie wargi”. Przeciwnie miała małe, wypukłe usteczka, jak dwie złączone wiśnie, między którymi błyskały, niby białe obrane orzeszki laskowe, drobne ząbki. „Chude ramiona” specjalnie pozostały w pamięci przyjaciółki. Nie były one wcale chudsze od ramion, które pokazują dzisiaj młode, szczupłe kobiety, tylko że moda wówczas była na tęgie damy. Ramiona przyjaciółek Lilki przypominały grube białe kiełbasy, a ich nogi- pękate dzbanki mleka. Zresztą gdyby była taka, jaką ją opisują najbardziej oddane kobiety, nie byłaby zdobyła w swoim życiu, i to na długo, tylu przystojnych młodych mężczyzn”.

Wprawdzie znajoma poetki dosyć agresywnie opisuję Lilki wizualność, jednak myślę że jest w tym trochę racji, w dalszej części „Zalotnicy” w opublikowanym liście, Pawlikowska skarży się do drugiego męża Jana Pawlikowskiego, że waży zaledwie 46 kg. i musi zastosować jakąś kurację.

Do czego zmierzam, otóż mimo że książka bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ obfituje w wiele rewelacji na temat życia i twórczości Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej to jednak czytając ją miałam wrażenie, że Magdalenie Samozwaniec brak obiektywizmu i dystansu. Z jednej strony trudno się dziwić, Samozwaniec i Lilkę łączyła ogromna siostrzana miłość.

Reasumując ogromnie polecam "Zalotnice Niebieską", na pewno sięgnę po inne pozycję Magdaleny Samozwaniec. Na oku mam teraz "Marię i Magdalenę".
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zalotnica niebieska
4 wydania
Zalotnica niebieska
Magdalena Samozwaniec
7.6/10

W myśliwskim stroju, z "flintą", Jerzy usiadł koło nas pełen morderczych myśli - nie pamiętam, co się wówczas strzelało, zające czy też kuropatwy. W pewnej chwili na jasnym niebie zaczęły się zbierać ...

Komentarze
Zalotnica niebieska
4 wydania
Zalotnica niebieska
Magdalena Samozwaniec
7.6/10
W myśliwskim stroju, z "flintą", Jerzy usiadł koło nas pełen morderczych myśli - nie pamiętam, co się wówczas strzelało, zające czy też kuropatwy. W pewnej chwili na jasnym niebie zaczęły się zbierać ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Friday

Coś pożyczonego
"Coś pożyczonego"

Ostatnio nabrałam ochotę na babskie czytadełko z lekką fabułą, żeby troszeczkę się odstresować. Wiele przychylnych opinii słyszałam o książkach Emily Giffin, więc postano...

Recenzja książki Coś pożyczonego
Wyznania Konstancji Mozart 1791-1842
"Wyznania Konstancji Mozart"

Uwielbiam czytać biografię, dzienniki więc, gdy dorwałam ową pozycję w Matrasie na wyprzedaży za 9 zł z 34 ogarnęła mnie pełnia szczęścia i satysfakcji. Wiem, że nie ocen...

Recenzja książki Wyznania Konstancji Mozart 1791-1842

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka