Lauren Oliver jest autorką niesamowicie wciągającej trylogii Delirium. Podbiła serca ludzi na całym świecie, zaskarbiając sobie rzesze fanów i oddanych czytelników. Po przeczytaniu wszystkich trzech tomów w tak krótkich odstępach czasu bezkompromisowo wysuwam je na piedestał i zachęcam każdego zainteresowanego do zapoznania się z nią i przeżycia równie fantastycznych chwil. Jestem szczęśliwa, że miałam tę możliwość, a zarazem dziękuję za nią autorce z całego serca.
Całość opowiada historię Leny, której dotychczasowe życie polegało na podporządkowywaniu się bezwzględnej władzy. Bowiem od sześćdziesięciu lat miłość uznaje się za najbardziej niebezpieczną chorobę, a każdy obywatel ma obowiązek przyjęcia lekarstwa, które na zawsze wykorzeni wirusa z ludzkich komórek. Lena niespodziewanie odnajduje sens życia, a ów sens równie nagle zostaje jej odebrany. Dziewczyna przyłącza się do grupy odmieńców, bierze udział w ryzykownej misji, zakochuje się w swoim wrogu. A gdy na jej drodze pojawia się osoba z przeszłości, kamień, który spowodował lawinę zmian w jej egzystencji, jest rozdarta między namiastką miłości, a prawdziwym uczuciem. Otóż Alex wrócił, zmartwychwstał.
Osiem miesięcy po ucieczce, Lena jest kimś zupełnie innym. Nie spotykamy tej naiwnej dziewczyny, lecz kobietę waleczną, odważną i pragnącą wolności. Ma cel, do którego dąży, wartości, którymi kieruje się mimo wszystko. Wojna o wolność trwa naprawdę, dlatego oprócz rozterek miłosnych, konfrontacji z Aleksem i bólem po jego utracie musi stawić czoło niebezpieczeństwu jakie niesie ze sobą bitwa Odmieńców z Wyleczonymi. Bitwą toczącą się o wolne życie lub śmierć.
Requiem samo w sobie to most, łącznik między dwiema poprzednimi częściami. Jest w niej wyważona ilość akcji oraz tej fascynacji, uczucia, które znajdowało się w pierwszym tomie. Oliver poradziła sobie zjawiskowo z utrzymaniem równowagi, choć po dłuższym zastanowieniu przyznaję, że kilka zabiegów było zupełnie niepotrzebnych. Oczywiście, mam tutaj na myśli nieco szablonowe posunięcia, które były łatwe do rozgryzienia i przewidzenia. Utrzymanie narracji z punktu widzenia Leny i Hany było strzałem w dziesiątkę. Miałam możliwość poznać umysł osoby wyleczonej oraz śledzić losy głównej bohaterki. Tak samo zakończenie, które daje do myślenia, ale również nie zamyka ostatecznie tej historii. Mam wrażenie, jakby to nie był koniec, mimo że wszystkie znaki na to wskazują. Może próbuję okłamać samą siebie, możliwe. Lecz co innego mogę zrobić, gdy autorka pozostawiła mnie z takim niedosytem, wieloma pytaniami i ciekawością zżerającą od środka.
Historia, która z pozoru wydaje się kolejną opowiastką dla spragnionych romantycznych uniesień nastolatek, okazała się powieścią z morałem, przekazem dla społeczeństwa. Oliver zapragnęła uwrażliwić czytelników, unaocznić im, jak bardzo izolujemy się od innych. Jak żarliwie i skrzętnie skrywamy prawdziwe oblicza samych siebie przed otaczającym nas światem. I udało jej się to bezbłędnie dzięki tej trzymającej w napięciu, przyprawiającej o głośne pochlipywania i westchnienia trylogii.
A gdy nadal trwa walka o wolność, zrób to. Zburz mur. Teraz, na zawsze. Ja zrobię to zaraz po tobie.