Lauren Beukes urodziła się w Johannesburgu. Jest nie tylko pisarką, ale także dziennikarką oraz scenarzystką. Jej pierwsza powieść była z gatunku cyberpunk, jednak dopiero ZOO City przyniosło jej międzynarodową sławę. To właśnie za tę książkę zdobyła wiele naprawdę prestiżowych nagród, m.in. Arthur C. Clarke Award. W tej chwili Lauren Beukes pracuje nad swoją trzecią książką The Shining Girls.
Zinzi December w poprzednim życiu była dziennikarką, która miała pecha wpaść w przeróżne nałogi. Zapłaciła za to najwyższą cenę z możliwych. I nie chodzi tu wcale o skazanie na dźwiganie Leniwca na swoich plecach.
Od chwili zanimalizowana Zinzi zajmuje się odnajdowaniem zaginionych rzeczy, a także przekrętami internetowymi. To właśnie w czasie wykonywania jednego ze zleceń zaliczających się do pierwszej grupy, klientka kobiety ginie w wyniku bestialskiego morderstwa. Praktycznie w tym samym czasie pewna para składa jej ofertę, której ona nawet w najmniejszym stopniu nie ma ochoty się podejmować. Tym bardziej, że z tego powodu jej niechlubna przeszłość może dać znać o sobie, a jej talent wciąga ją co raz głębiej w mroczne sekrety innych. Jak z całej tej sytuacji wybrnie Zinzi?
Tematyka, a właściwie motyw zwierzęcych towarzyszy jest zarazem powiewem świeżości oraz czymś co już kiedyś mogliśmy poznać. Pierwszy raz pojawił się on w Pullmanowskiej trylogii Mroczne materie, z tą jednak różnicą, że zwierzęta były tam uzewnętrznioną częścią ludzkiej duszy. Natomiast u Beukes stanowią one odzwierciedlenie i karę dla ludzi za ich najgorsze uczynki jakie popełnili w życiu. Wydaje mi się, że jest to jeden z mocniejszych plusów tej książki, który równocześnie czyni ją dość unikalną. Wszystko dlatego, że nie mamy możliwości poznawać wielu historii z tym motywem. Kolejnym, który może przyczyniać się do tej unikalności jest miejsce w jakim rozgrywa się cała sprawa i życie Zinzi. Bo tak naprawdę w ilu innych książkach mogliśmy poznać kulturę i inne aspekty życia mieszkańców RPA? Z tym, że autorka doprawiła to wszystko szczyptą magii.
Mam niestety kilka zastrzeżeń do fabuły, która chwilami staje się dość zagmatwana, a już zupełnie nie rozumiem tych wtrąceń pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Nie wnoszą one niczego nowego, ani nawet nie są powiązane z fabułą oprócz luźnych aluzji do animalizacji. Kolejnym minusem książki jest akcja, której praktycznie nie ma. Co prawda nie mogę powiedzieć, aby była przewidywalna, ale nie jest także zaskakująca. Po prostu jest nijaka. W ogóle nie można się w nią wciągnąć, więc przez znaczną część trwania fabuły po prostu myślami jest się zupełnie gdzie indziej, niż oczy śledzące tekst powieści.
Podsumowując. Po lekturze ZOO City liczyłam na coś dużo lepszego, niestety znowu przekonałam się, że nie warto od razu ustawiać poprzeczki tak wysoko. Dużo lepszym wyjściem byłoby minimalne nastawienie, które rosłoby wraz z rozwojem fabuły. Dzięki temu zamiast przykrego rozczarowania, czekałoby mnie miłe zaskoczenie.
Jednak nie chcę nikogo przekonywać, że należy omijać tę książkę, czy też bez zwłoki po nią sięgnąć. Każdy powinien sam to ocenić, ponieważ powieść Lauren Beukes ma zarówno dobre jak i złe strony. Tak więc sami zdecydujcie.