Reklama dźwignią handlu, jak mawia wielu. Obsypana nagrodami niczym ciasto na święta kruszonką książka Lauren Beukes trafiła w końcu w moje pazerne na literaturę łapska za sprawą konkursu na blogu Dabudubida i pochłonięta została szybko, aczkolwiek nie bez oporów. Zważywszy na mnogość ałardów, grand prixów i całej innej rzeszy nagród spodziewałem się po tym dziele czegoś więcej. Nie twierdzę, że była zła, bo i pomysł i wykonanie robią wrażenie dopracowanego, profesjonalnego i bardzo ciekawego i czytając nie miałem wrażenia, że czegoś mi brakuje… po prostu jest to powieść nie więcej, jak zwyczajnie dobra. Niektóre nagrody lub nominacje (jak za okładkę lub oryginalność) rozumiem, aczkolwiek większość jest tam przesadzona. No, ale do rzeczy…
Dziewczę zwane Zinzi December jest niegrzeczną osobą, choć nie sprawia takiego wrażenia. Leniwiec na jej plecach jest symbolem i karą, jaką ponosi za błędy przeszłość. PŻ, jak nazywa poprzednie życie, nie raz dało jej w kość w życiu realnym, ale nikt inny, jak tylko ona sama, jest sobie winna. Jej nowe życie oficjalnie polega na znajdowaniu zagubionych przedmiotów. Jen nieoficjalne życie polega na oszustwach internetowych i ćpaniu, względnie piciu. Pewnego dnia wracając ze znalezionym pierścionkiem dzieje się coś dziwnego – linia łącząca przedmiot z osobą, która go zgubiła zanika. Docierając na miejsce widzi karetkę i już wie, że jest za późno. Pierścionek wraz z zapłatą zostaje skonfiskowany na policji a ona jest pierwszą podejrzaną do morderstwa… a to tylko początek.
Zinzi nie przyjmuje zleceń, które polegają na m.in. znajdowaniu ludzi. Niestety, pazerność na wielkie pieniądze skłania ją do odnalezienia gwiazdki afropopu, Songwezy. Jej decyzja niczym reakcja łańcuchowa powoduje ciąg nieprzewidzianych i niebezpiecznych zdarzeń, które wbrew jej woli i spełniając jej najgorsze obawy wciągną ją w wir zdarzeń w ‘’wielkim świecie’’. Angażując się jednak brnie dalej między rekinami by pomóc nie tylko dziewczynie, ale także sobie.
Autorka jest cenioną dziennikarką, która pisała artykuły dla znanych i renomowanych gazet, co widać na pierwszy rzut oka. Lekki styl daje momentami wrażenie czytania artykułu… których faktycznie kilka się tam pojawiło. Ciekawym elementem są wplątane gdzieś między rozdziałami wyżej wymienione artykuły, ale też rozmowy internetowe i inne dające wrażenie jeszcze większej realności dodatki.
Największą wadą powieści jest, moim zdaniem, konstrukcja fabuły, przynajmniej większej części. Nie jest źle, aczkolwiek mogło być lepiej. Końcówka książki natomiast jest po prostu wspaniała. Idealnie skonstruowana, i, przyznać trzeba, lekko przerażająca. Powieść jest określana mianem połączenia urban fantasy, thrillera SF i powieści noir. Nigdy nie miałem styczności z żadnym z poszczególnych gatunków, aczkolwiek powieść ta na pewno skłania do sięgnięcia po powieści z wyżej wymienionych gatunków. Ja mam zamiar spróbować czegoś, co nazywa się powieścią nor, urban fantasy ewentualnie, a thriller SF, z czego jest to bardziej thriller niż SF, chyba sobie odpuszczę.
Przeczytawszy kilka recenzji doszedłem do wniosku, że w wielu przewijał się wątek ‘’wspaniałego klimatu Johannesburga’’, który ja osobiście odczułem dosyć słabo. Klimat ów ma reprezentować niebo, które ma piękny kolor spowodowany wydobywaną tam siarką oraz wielkim, niebezpiecznym miastem, w którym nadal jest mnóstwo gangów. Jak niemalże wszystko w tej książce - było dobre, ale bez szału.