Powrót do Remarque'a jest jak łyk źródlanej wody po czytaniu różnych nowoczesnych próz, to powolna, spokojna, realistyczna narracja, którą można spokojnie smakować.
Książka jest kontynuacją 'Kochaj bliźniego swego', również opowiada o losach uciekinierów z hitlerowskich Niemiec. Rzecz dzieje się w Paryżu pod koniec lat 30., już po traktacie monachijskim, wszyscy mają przeczucie zbliżającej się wojny, ale wciąż usiłują żyć normalnie, jakby płynęli na 'Titanicu'.
Głównym bohaterem jest Ravic, znakomity chirurg, uchodźca z Niemiec, który we Francji żyje nielegalnie, bez dokumentów, mieszka w hotelu bez meldunku i żyje z dnia na dzień: „Zawsze żył tak, żeby być gotowym, gdyby go niespodziewanie zabierano.” A gdy go deportują, to nielegalnie wraca do Francji i znów żyje z dnia na dzień, topiąc smutki życia w alkoholu, głównie w calvadosie; ten trunek stał się kultowym dla miłośników powieści.
Oczywiście Ravic nie może praktykować, wykonuje zatem operacje firmowane przez francuskich chirurgów i dostaje za to grosze. To lekarz z powołania: pomaga prostytutkom, którym nieprawidłowo usunięto ciążę, wspiera trzynastoletniego chłopca z amputowaną nogą. Poza tym to człowiek wykształcony, o wysokich gustach, wystarczy przeczytać listę jego ulubionych autorów: „Seneka, Schopenhauer, Platon, Rilke, Laozi, Li-tai-pe, Pascal, Heraklit”, no cóż, bardzo piękny zestaw...
Zastanawiam się, jak się czuje człowiek, który nie może niczego planować, bo jego przyszłość jest jak ruchome piaski, ma pewność, że wszystkie jego zamierzenia są nic niewarte. My wszyscy coś planujemy: remont mieszkania, wyjazd na wakacje, zmianę pracy, itd., oczywiście nic nie jest pewne, ale nasze zamiary w 95% się ziszczają. Ravic nie może nic takiego uczynić, ciekawym ile ludzi na świecie takich jak on?
Mamy jeszcze w książce pięknie i delikatnie opisaną wielką miłość Ravica i Joan, która też jest uchodźczynią. Taka miłość musi być tragiczna, bo nie sposób myśleć o wspólnej przyszłości.
Książka jest wręcz przesiąknięta smutkiem, pesymizmem, rezygnacją, w czasie lektury spodziewałem się tragicznego zakończenia i niestety się nie zawiodłem. Znamienne, że w finale powieści Hitler napada na Polskę, a Francja przystępuje do wojny, kończy się pewna epoka.
Jedyny mój drobny zarzut do Remarque'a wiąże się z rozwlekłymi opisami stanów wewnętrznych Ravica, to cecha XIX-wiecznej prozy. Przypomina mi w tym Remarque Prusa, który w 'Lalce' sporo pisał o życiu wewnętrznym Wokulskiego.
Bo powieść Remarque'a jest w istocie literaturą XIX-wieczną, z jej realizmem, linearną narracją, brakiem eksperymentów formalnych, mógłby ją napisać Prus, Zola czy Tołstoj. Od razu zaznaczam, że ta opinia nie jest zarzutem, bo według mnie najlepsze dzieła prozatorskie stworzone zostały przez twórców XIX-wiecznych.
Słuchałem audiobooka w znakomitym wykonaniu Ryszarda Nadrowskiego, jednego z moich ulubionych lektorów.