Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dicka", znaleziono 214

Charles Dickens był człowiekiem łagodnym i sentymentalnym, ale nigdy pierwszy nie wyciągnąłby ręki na zgodę (...).
Nie chciała ukarać Nicka. Chciała go od siebie odepchnąć. Trzymać w zamknięciu, by sama mogła być wolna.
Dickens miał nadzieję, że jego zdaniem różnica wyznania nie wyklucza nawiązania się między nimi nici przyjaźni.
Gdybyśmy nawet nie mieli gości, pani Dickens - dodał jej mąż - przy stole nigdy nie należy poruszać tematu autopsji.
Do jasnej cholery, Nick, wcześnie zaczynasz, nawet jak na ciebie. Nick przełknął wódkę i beknął rozgłośnie. - A ty co, jesteś moją mamusią? Opierając się na rękach, Nick wstał od stolika i ruszył w stronę baru. Główna barmanka Candice obserwowała go uważnie. Wyczuwając emanujący od Nicka gniew, westchnęła ciężko. To będzie kolejny zły dzień.
Nie dopytuj się, to nikt cię nie oszuka
Kto nie wie, że najgłębszy nawet żal nie okupi jednej zmarnowanej w życiu sposobności czynienia dobra. A takim właśnie człowiekiem byłem ja.
Na szlaku naszego życia zetkniemy się z ludźmi, którzy dążą już na nasze spotkanie z wielu dziwnych miejsc wieloma dziwnymi drogami (...) i wszystko, co mamy im uczynić i co oni mają nam uczynić, dokona się zgodnie z przeznaczeniem.
Bierz co się da, i nie oddawaj nic, dopóki cię do tego nie zmuszą (...).
Narkotyki nie mają już nic wspólnego z książkami czy sztuką, nawet dzisiejsza muzyka jest dla ludzi z mojego pokolenia zbyt mechaniczna. Ostatnim ruchem młodzieżowym, jaki rozumieliśmy, był punk – ale punk był autentyczny jedynie przez chwilę. Potem narkotykowe pokolenie lat sześćdziesiątych musiało już przyglądać się dzieciom epoki thatcherowskiej, trzydziestoparolatkom obracającym fantastycznymi sumami pieniędzy i wciągającymi kokainę, by utrzymać się w transie robienia kasy. Wiem, że w latach sześćdziesiątych narkotyki wielu ludziom spierdoliły życie, ale i tak mam wrażenie, że teraz ćpa się w sposób o wiele bardziej paskudny i bezsensowny. (s.41).
Uprawialiśmy seks, ponieważ nie chcieliśmy być nieuprzejmi wobec kogoś, kto nam go zaproponował lub trafił do naszego łóżka. Bardzo trudno było nie rżnąć się z kimś, kto miał na to ochotę, i nie mieć zarazem poczucia winy, że jesteśmy niegrzeczni. Sądzę, nie, jestem pewna, że wielu ludzi spało ze swoimi przyjaciółmi, znajomymi i obcymi, których wcale nie pożądało. Sądzę też, że w większej mierze dotyczyło to kobiet, niewiele z nich bowiem – stwierdzam to z przykrością – było nazajutrz rano równie zadowolonych, jak żegnający je z radosnym uśmiechem mężczyźni. (s.53).
W epoce thatcherowskiej biadoliliśmy: „Nie, nie, wcale nie o to nam chodziło!”. Thatcher była naszym przekleństwem, zupełnym przeciwieństwem tego, jak sobie wyobrażaliśmy przyszłość, być może jednak właśnie z naszego nieporządnego myślenia wyrodził się, przynajmniej w wymiarze retorycznym, radykalny indywidualizm wyznawany przez jej rząd. Fundamentalne stwierdzenie Thatcher, że „nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo”, można bez trudu wywieść z idei postawienia "ja" na pierwszym miejscu, która dla wielu z nas wydawała się w latach sześćdziesiątych zupełnie nieproblematyczna. (s.75).
Prawda jest zaś taka, że małe dzieci są cudownie zaprogramowane do uczenia się na pamięć. Po co rozumieć alfabet czy tabliczkę mnożenia, skoro można je sobie bezmyślnie wyskandować i w ten sposób wbić sobie szybko do głowy na całe życie? (…) Myślę, że utrudniliśmy nauczanie początkowe, zarówno uczniom, jak nauczycielom, domagając się, by dzieci wszystko rozumiały. Dziś powiedziałabym im raczej: wykujcie wszystko, co da się wykuć automatycznie, i zostanie wam mnóstwo czasu na zastanawianie się, co to właściwie znaczy. (s.94).
Między innymi, święta Bożego Narodzenia! (...) Są to w długim kalendarzu rocznym jedyne dnie, w których wszyscy, kobiety i mężczyźni, jakby na podstawie wspólnej ugody, otwierają swe często zaryglowane serca i myślą o biedniejszych bliźnich.
Powiadają, że w każdym domu gdzieś kryje się szkielet.
Kochające serce więcej znaczy od największej mądrości.
Jeśli to ma być sen, nie opuszczaj mnie, dopóki nie zasnę.
I wracając myślą do tej chwili, odczuwam głębokie współczucie dla niewinnego, marzycielskiego chłopca, który budował swój fantastyczny świat w otoczeniu tak podłych, niskich ludzi i zdarzeń.
Powinniśmy ciosy życiowe przyjmować z podniesionym czołem i nie pozwolić, by nas z nóg zbić miały (...) Nie nas niepowodzenie, lecz my niedolę wszelką zwalczyć musimy.
Przez ciernistą drogę życia iść mi wypada jak najciszej, jak najpokorniej.
Właśnie to, co wiedziałem, oddalało mnie stokroć bardziej od moich towarzyszy niż to, czegom zapomniał.
Wahanie jest złodziejem czasu. Trzeba wszystko umieć chwytać za kołnierz!
Niestety, czasami życie obchodzi się z nami okrutnie, a my nie możemy nic na to poradzić.
Przewietrza płuca, zmywa oblicze, ćwiczy wzrok i łagodzi usposobienie. Płacz sobie, płacz.
We wzburzonej kobiecie jest coś szczególnego, zwłaszcza jeżeli do wszystkich innych jej namiętności dojdzie groźny bodziec rozpaczliwej, nie liczącej się z niczym odwagi.
Życie składa się z łańcucha złączonych ze sobą rozstań.
Ciekawość jest i była od stworzenia świata przewodnią namiętnością.
Wszyscy się odmieniamy, ale dzieje się to za sprawą czasu. Czas uczciwie robi swoje i wcale go nie winię.
Naczynia puste wewnątrz dźwięczą tonem nieporównanie melodyjniejszym niż pełne.
„Były to czasy najlepsze i były to czasy najgorsze, był to wiek mądrości i był to wiek głupoty, była to epoka wiary i była to epoka ateizmu, był to wiek oświecenia i był to wiek ciemnoty; była to wiosna nadziei i razem zima rozpaczy…”
© 2007 - 2024 nakanapie.pl